Późną jesienią 2001 roku
oddział amerykańskich sił specjalnychwraz
z tysiącem
antytalibańskich bojowników afgańskich posuwał się nocą w kierunku lotniska w
Kandaharze. W kabinie myśliwca bombardującego F-16 podpułkownik lotnictwa Tom
Lawhead wytężał wzrok, by ogarnąć sytuację. Mimo okularów noktowizyjnych dowódca
dywizjonu 389 miał kłopoty z ustaleniem z wysokości 4.5 km, czy siły koalicyjne
przybliżają się do celu - miały zadanie przecięcia głównej drogi prowadzącej z
miasta do granicy z Pakistanem. Na dodatek dowódca jednej z eskadr w dywizjonie
Lawheada dostrzegł konwój przemieszczający się za pobliskim grzbietem górskim.
Antytalibańscy bojownicy utracili kontakt radiowy z wysłaną naprzód grupą
zwiadowczą i nikt nie wiedział, czy zbliżające się pojazdy to powracający
zwiadowcy, czy przygotowujący zasadzkę nieprzyjaciel.
Nagle wszystko stało się
jasne. Kiedy konwój osiągnął linię grzbietu, pogasły światła pojazdów i odpalono
pocisk z granatnika rakietowego. Rozgorzała zacięta walka. Talibowie
kontratakowali.
„Kontroler naprowadzania
lotniczego sił specjalnych starał się za wszelką cenę ustalić, gdzie kończyły
się nasze pozycje, a zaczynały nieprzyjacielskie – wspomina Lawhead. -
Walczących dzieliła odległość zaledwie 200-300 m. Czekaliśmy, obserwując wymianę
ognia z wysokości 5 km. Wreszcie [kontroler naprowadzania] podał nam pierwsze
współrzędne celów dla bomb.” Dywizjon błyskawicznie skierował się nad cel i
zrzucił bomby precyzyjne, które w jednej chwili powstrzymały natarcie
nieprzyjaciela. „Gdyby zasadzka się powiodła – mówi dowódca dywizjonu – mogłoby
to pokrzyżować nasze plany zajęcia południowego
Afganistanu.”
Amerykańskie myśliwce
uderzeniowe mogły zaatakować ważny cel po ciemku i z odległości zaledwie kilkuset metrów od
pozycji sił własnych dzięki nowym, bardzo precyzyjnym technikom naprowadzania. W
odróżnieniu od zwykłych bomb grawitacyjnych samoloty przenosiły niedrogie
„inteligentne” bomby najnowszej generacji. Krążący nad polem walki kontroler
naprowadzania lotniczego przesłał patrolującym samolotom drogą radiową zestaw
współrzędnych w Globalnym Systemie Lokalizacji (GPS). Piloci F-16 wprowadzili te
dane do komputerów kierujących ogniem, które z kolei przekazały je dalej do
mikrokomputerów wbudowanych w bomby. Po zrzuceniu bomby jej lotem kierował
wewnętrzny bezwładnościowy system nawigacji wspomagany namiarami z GPS,
umożliwiając trafienie celu z dokładnością sięgającą w połowie przypadków 13
m.
W
Afganistanie po raz pierwszy użyto amunicji naprowadzanej przez GPS do wsparcia
sił lądowych. Wojska amerykańskie stosowały takie uzbrojenie na ograniczoną
skalę podczas interwencji w Kosowie w 1999 roku, a następnie w atakach na
irackie pozycje obrony przeciwlotniczej w strefach zakazanych dla irackiego
lotnictwa na północy i południu kraju. Jednak dopiero podczas wojny w
Afganistanie ogromna większość amerykańskich bomb była naprowadzana
satelitarnie. Planiści Pentagonu spodziewają się zastosowania tych
inteligentnych systemów uzbrojenia na dużo szerszą skalę podczas zmasowanych
ataków przewidzianych we wszystkich scenariuszach uderzenia na
Irak.
W
odróżnieniu od pocisków poprzedniej generacji, kierowanych laserowo
i za
pomocą kamer telewizyjnych, bomba wspomagana systemem GPS nie wymaga, by
przenoszący ją samolot pozostawał w rejonie zrzutu i oświetlał cel. To prawdziwy
pocisk typu „odpal i zapomnij” (fire and forget), który po oddzieleniu się od
samolotu staje się autonomiczny, samoczynnie korygując trajektorię lotu, co
zapewnia mu skuteczność nawet w złych warunkach atmosferycznych.
Kiedy dysponuje się taką
bronią, do wykonania zadań wystarczy mniejsza liczba lotów bojowych, co
zmniejsza zużycie sprzętu i przeciwdziała zmęczeniu załóg i obsługi. Co więcej,
samoloty mogą teraz atakować cele, pozostając poza zasięgiem obrony powietrznej,
co ogranicza liczbę ofiar po stronie atakującej i zmniejsza ryzyko dostania się
załogi do niewoli. Poza tym unika się przypadkowych ofiar wśród ludności i
zniszczeń cywilnych obiektów i infrastruktury. Jedyną słabością tej techniki
jest jej wrażliwość na wyrafinowane metody zakłócania sygnałów.
Michael Puttre
(fragment artykułu)

użycie bomb
naprowadzanych GPS zmniejsza liczbę ofiar


„Świat
Nauki” to polska edycja „Scientific American” - znanego na całym świecie
magazynu popularnonaukowego, wydawanego w 13 wersjach językowych i w łącznym
nakładzie ponad miliona egzemplarzy. Miesięcznik informuje o najnowszych
odkryciach, technikach i technologiach. Najwybitniejsi badacze, ludzie znani z
podręczników i encyklopedii, częstokroć laureaci Nagrody Nobla w przystępny
sposób opisują to, co w nauce jest godne uwagi. „Świat Nauki” można kupić w
kioskach, Empikach, niektórych księgarniach, w wersji on-line oraz w
prenumeracie