Student NEWS - nr 7 - okładka
W numerze m.in.
 
Humor dnia

- Co powinien wiedzieć student?
- Wszystko!
- Co powinien wiedzieć asystent?
- Prawie to wszystko, co student.
- A adiunkt?
- W jakiej książce jest to, co powinien wiedzieć student.
- Docent?
- Gdzie jest ta książka.
- A co powinien wiedzieć profesor?
- Gdzie jest docent...

.            

Cyfrowa rozrywka nie zna granic


NOWE TECHNIKI TRANSMISJI STAWIAJĄ POD ZNAKIEM ZAPYTANIA SENS OGRANICZANIA PRZEZ WIELE KRAJÓW EKSPANSJI AMERYKAŃSKICH PROGRAMÓW TELEWIZYJNYCH I FILMÓW.   Świat Nauki

Popkultura stała się najważniejszym amerykańskim towarem eksportowym. Co roku Stany Zjednoczone sprzedają odbiorcom zagranicznym nagrania muzyczne, książki, filmy, programy telewizyjne i oprogramowanie za ponad 60 mld dolarów. Liczba ta nie uwzględnia dochodów z nielegalnego kopiowania i innych form piractwa. W Europie czy w Kanadzie wystarczy włączyć telewizor, kupić płytę kompaktową lub przejrzeć dodatek kulturalny w gazecie, by zetknąć się z wszechobecną kulturą amerykańską.
Przez ostatnie kilkadziesiąt lat władze wielu krajów uznawały tę tendencję za niebezpieczną. Obawiając się amerykanizacji, Wielka Brytania, Francja, Korea Południowa, Australia, Kanada i inne państwa podjęły kroki mające chronić krajowych twórców. Do najefektywniejszych sposobów ochrony odmienności kulturowej należą limity liczby filmów i programów produkcji amerykańskiej dopuszczanych do emisji. W 1989 roku Unia Europejska przyjęła dyrektywę "Telewizja bez granic", zobowiązującą państwa członkowskie do rezerwowania "w miarę możliwości" większej części czasu antenowego dla programów europejskich. Niektóre państwa unijne poszły jeszcze dalej: na przykład we Francji co najmniej 60% czasu antenowego muszą zajmować programy europejskie, w tym 40% - francuskie.
Nowe techniki rozpowszechniania filmów i programów telewizyjnych mogą jednak zagrozić skuteczności tego rodzaju ograniczeń - sieci satelitarne w Europie i Azji oferują abonentom wybór programów nie podlegający ustawowej regulacji, zdominowany przez produkcje amerykańskie. Oczekiwany przez odbiorców system "wideo na zamówienie" - wideoteka pozwalająca użytkownikom indywidualnie dobierać programy - stworzy kolejny wyłom w systemie limitów. A któregoś dnia ludzie na całym świecie będą mogli obejść wszelkie limity, oglądając po prostu filmy i programy telewizyjne przesyłane przez Internet.
Pierwszą techniką pozwalającą obejść limity był bezpośredni przekaz satelitarny (DBS - direct broadcasting by satellite). Jego powszechna dostępność w Europie i niektórych krajach Azji umożliwia odbiorcom dostęp do telewizji za pomocą anteny satelitarnej niewiele większej od talerza. A duża część programów pochodzi z USA, ponieważ opłaty licencyjne za amerykańskie programy telewizyjne wynoszą zwykle od jednej dziesiątej do jednej trzeciej opłat pobieranych przez producentów z innych krajów. (Przewagą producentów amerykańskich jest wielkość krajowego rynku: popularny program telewizyjny sprzedaje się w USA najpierw którejś z sieci telewizyjnych, następnie stacjom lokalnym i wreszcie sieciom zagranicznym. Ten sam program jest więc sprzedawany wielokrotnie, opłaty licencyjne mogą być zatem niższe.)
Kolejnym zagrożeniem dla limitów jest system wideo na życzenie, możliwy dzięki technice cyfrowej. W konwencjonalnej telewizji analogowej każdy kanał wymaga przesłania 30 klatek na sekundę (to standard amerykański, w Euro-pie 25 klatek - przyp. red.). Natomiast w tech-nice cyfrowej, w której obraz przetwarzany jest na ciąg bitów, opracowano bardzo pomysłowe metody kompresji danych. Ponieważ nie wszystkie elementy obrazu się poruszają, wystarczy przesyłać tylko te piksele, które zmieniają się z klatki na klatkę. Zmniejszenie rozmiarów strumienia danych wideo bardzo zwiększa przepustowość pasma, jakim dysponuje nadawca - a tym samym liczbę programów możliwych do przekazania odbiorcom drogą kablową. W ten sposób kompresja danych cyfrowych umożliwia sieciom kablowym stworzenie bogatej oferty fi lmów i programów telewizyjnych dostępnych na żądanie.
Ostateczny cios limitom mogłaby zadać transmisja danych wideo przez Internet, jednak technika ta nie jest jeszcze na tyle dopracowana, by mogła już stanowić realne zagrożenie. Z dystrybucją fi lmów przez Internet eksperymentują teraz hollywoodzkie wytwórnie. W przyszłości system ten pozwoli odbiorcom na wybór pełnometrażowego programu z sieciowej wideoteki i pobranie go do komputera. Ponieważ jednak odtworzenie dwugodzinnego fi lmu wymaga przesłania ogromnej ilości danych, pobranie zajmie przypuszczalnie kilka godzin i fi lm zamówiony rano będzie dostępny dopiero wieczorem. Odbiorca będzie też musiał dysponować odpowiednią ilością pamięci w domowym komputerze, cyfrowym telewizorze lub sieciowej przystawce do telewizora, aby przechować film, zanim będzie gotowy do wyświetlenia.
Prostszym rozwiązaniem może być przesyłanie strumieniowe wideo - technika, która umożliwi oglądanie filmu lub programu telewizyjnego przez Internet bez wcześniejszego pobierania go do komputera. Ten sposób przekazu jest już wykorzystywany w popularnych programach komputerowych, na przykład w RealPlayer, jednak w chwili obecnej przekazywany w ten sposób obraz ma bardzo małe rozmiary, jest rozmyty, a animacja nie jest płynna. Z czasem, kiedy coraz więcej użytkow-ników będzie dysponować szerokopasmowym dostępem do Internetu, jakość sieciowego wideo powinna się poprawić. Jednak z przesyłaniem wideo przez Internet wiąże się zasadniczy problem natury ekonomicznej. Koszty konwencjonalnego nadawania programów są stałe, a zatem zysk rośnie, gdy przybywa widzów. Natomiast w przypadku strumieniowego przekazu wideo każdy kolejny odbiorca zwiększa koszt transmisji, obniżając tym samym zysk.

Harvey B. Feigenbaum
(fragment artykułu)

Świat Nauki - okładka  
Tekst pochodzi
z kwietniowego numeru
miesięcznika Świat Nauki