Student NEWS - nr 8 - okładka
W numerze m.in.
 
Humor dnia

Do pracy przyjmują nowego pracownika.
- Jak długo był pan w poprzednim zakładzie?
- Trzy lata.
- Opuścił go pan wskutek wypowiedzenia?
- Nie, dzięki amnestii!

.            

Złowroga przyszłość Etny

WULKANY

Świat Nauki

Największy i najbardziej aktywny wulkan Europy staje się coraz groźniejszy, na szczęście powoli

Kiedy w październiku zeszłego roku nagle przebudziła się spokojna do tej pory Etna, domy porzuciło ponad tysiąc Sycylijczyków. Pióropusz roztopionej skały wystrzelił na wysokość 500 m, a z północnego i południowego stoku wulkanu zaczęły spływać potoki lawy. Erupcji towarzyszyły setki wstrząsów sejsmicznych osiągających nawet 4.3 stopnia w skali Richtera. Gdy ogromna chmura popiołu wulkanicznego przesłoniła niebo, mieszkańcy Linguaglossa (nazwa oznacza jęzory lawy), by ochronić swoje domy, wyszli z figurą świętego patrona miasta na ulice.

OD 1970 ROKU AKTYWNOŚĆ ETNY ZNACZNIE WZROSŁA. ERUPCJE ZDARZAJĄ SIĘ CORAZ CZĘŚCIEJ I SĄ INTENSYWNIEJSZE
Być może za sprawą boskiej interwencji nikomu nic się nie stało, a straty były nieznaczne. Przypadek ten wzbudził jednak niepokój podobieństwem do niespodziewanej erupcji na południowym stoku Etny latem 2001 roku. Wtedy lawa zniszczyła część ośrodka turystycznego i zagroziła miastu Nicolosi. Niektóre potoki zawierały lawę o nietypowym składzie, która ostatni raz pojawiła się w większych ilościach na Sycylii około 15 tys. lat temu. Wtedy to, po serii potężnych erupcji, zapadł się jeden z ówczesnych stożków wulkanicznych.
Sycylijczycy mieszkający w cieniu Etny zawsze uważali wulkan za nerwowego, ale stosunkowo miłego sąsiada. Etna wykazuje ciągłą aktywność, lecz duża erupcja porównywalna z erupcją St. Helens w USA w roku 1980 nie zdarzyła się tu od setek lat. Ostatnio jednak naukowcy odkryli, że Etna zaczyna się budzić i staje się coraz bardziej niebezpieczna. Choć eksplozja na miarę St. Helens w najbliższym czasie jest mało prawdopodobna, erupcje podobne do tych z lat 2001 i 2002 mogą zdarzać się coraz częściej.
Etna jest największym wulkanem Europy. Jej szczyt, znajdujący się na wysokości 3340 m n.p.m., często jest pokryty śniegiem. Tylko ostatnie 2000 m góry to materiał wulkaniczny. Wulkan stoi na sekwencji starszych skał osadowych. Wędrująca do góry przewodem wulkanicznym magma co jakiś czas porywa fragmenty tych skał i wyrzuca je z krateru. Erupcje z 2001 i 2002 roku wyrzuciły ich bardzo wiele. Oznacza to, że magma tworzy sobie nową drogę, co zazwyczaj prowadzi do erupcji bocznej i powstania nowego krateru na stoku starego wulkanu.
W porównaniu z innymi wulkanami z magmą bazaltową Etna ma wyjątkowo duży temperament. Oprócz potoków lawy bardzo regularnie, niemal przez cały czas, wyrzuca z siebie fontanny gazów, popiołu i kropel płynnej skały. Niekiedy erupcje te mają bardzo gwałtowny i spektakularny charakter. W pierwszej połowie 2000 roku fontanny z południowo-wschodniego krateru Etny wznosiły się na wysokość 1200 m. Tak wysokie erupcje to rzadkość w skali światowej.
Oglądanie takiego pokazu z bliska bywa bardzo niebezpieczne, o czym przeko-nałem się na własnej skórze. W lutym 2000 roku potężne erupcje z południowo-wschodniego krateru Etny zdarzały się co 12 lub co 24 godziny. Wieczorem 15 lutego razem z grupą ludzi obserwowałem krater z odległości około 800 m. Nagle przy wylocie pojawiła się biała chmura pary, która z chwili na chwilę stawała się coraz gęstsza. Kilka minut później nad kraterem zaczęły tańczyć małe, czerwone punkciki, wznosząc się i spadając. Erupcja przybierała na sile, najpierw powoli, później z zawrotną prędkością. Etna wyrzucała bomby wulkaniczne ponad kilometr w górę. Wkrótce cały stożek pokrył się rozżarzonymi kawałkami bazaltu, a z pęknięcia w zboczu zaczęła tryskać fontanna lawy. Za chwilę pojawiły się kolejne fontanny, tworząc razem ogromną, ryczącą kurtynę ognia, aż wokół zrobiło się jasno jak w dzień. Kilka sporych bomb spadło w śnieg, niedaleko od nas, nadal jednak czuliśmy się bezpieczni. Fontanna lawy stała się niemal pionowa, a silny wiatr trzymał chmurę popiołu i lapille w bezpiecznej odległości.
Nagle jednak część fontanny lawy zmieniła kierunek, wystrzeliwując prosto w naszą stronę. W ostatniej chwili dobiegliśmy do opuszczonego budynku z grubym betonowym stropem. Wokół padał rzęsisty deszcz rozżarzonych kropel, a po ziemi przetaczały się różnej wielkości bomby, sypiąc po drodze tysiącami iskier. Na szczęście w nasz schron nie uderzył żaden większy fragment, choć niewiele brakowało. Tuż obok zobaczyliśmy później w śniegu dwumetrowej średnicy bombę. Zaledwie po dwóch minutach, które wydały nam się wiecznością, fontanna lawy ponownie skierowała się pionowo w górę i pozostała w tej pozycji przez następne 10 minut. Potem najwyraźniej zapas magmy zaczął się wyczerpywać. Fontanna opadła, jak gdyby została wessana z powrotem do krateru. Cały spektakl trwał pół godziny.
Od 1970 roku aktywność Etny znacznie wzrosła. Erupcje zdarzają się coraz częściej i są intensywniejsze. Geolodzy nie są jednak pewni, czy to wynik działania procesów tektonicznych, czy też świeżego dopływu magmy z płaszcza. Jeśli Etna rzeczywiście przeobraża się w typowy wulkan stref subdukcji, przemiana będzie powolna. Nie powinniśmy więc w najbliższym czasie obawiać się gigantycznej erupcji.

Tom Pfeiffer
(fragment artykułu)

Tekst pochodzi
z majowego numeru
Świata Nauki