Student NEWS - nr 11 - okładka
W numerze m.in.
 
Humor dnia

Na lekcji biologii nauczycielka pyta Jasia:
- Co to jest mamuthus primigenius?
Ponieważ Jasio nie odpowiada, pani mówi:
- To mamut, czyli prehistoryczny słoń.
- Coś podobnego! To jaskiniowcy umieli wynajdować takie uczone nazwy?

.            

Odpowiedzialna Decyzja

Zastanówmy się, jakie argumenty przemawiają za zakupem mieszkania na własność.
Rozmiar: 11197 bajtów Na początek trochę cyferek. Załóżmy, że interesuje nas mieszkanie o wartości 150 tys. zł. W Warszawie można je wynająć za ok. 1300 zł miesięcznie. Rata kredytu zaciągniętego w złotych na okres 30 lat wyniesie natomiast 900 zł. W tym przypadku musimy oczywiście doliczyć wszelkie opłaty związane z mieszkaniem - załóżmy 400 zł miesięcznie. Mamy więc także 1300 zł. Musimy jednak pamiętać, że z każdą zapłaconą ratą kredytu stajemy się "coraz bardziej" właścicielami mieszkania. W tym przypadku faktycznym kosztem są więc tylko odsetki, które stanowią średnio ok. 50 proc. każdej raty. Po uwzględnieniu tej modyfikacji ujawnia się przewaga wariantu z kredytem wynosząca 450 zł miesięcznie.

Musimy także pamiętać, że nieruchomości w dłuższym okresie nie tracą, lecz zyskują realnie na wartości.
W polskich warunkach wzrost cen mieszkań może być znaczny choćby ze względu na naszą integrację z Unią Europejską i rychły wzrost podatku VAT na materiały budowlane. Eksperci szacują, że w ciągu najbliższych 10 lat mieszkania podrożeją o ok. 30 proc. Warto już teraz kupić coś, co wkrótce będzie droższe. Tym bardziej, że jest to dobro, bez którego nie sposób się obejść. Do niedawna w Polsce obowiązywało prawo bardzo korzystne dla lokatorów. Okres umowy najmu nie mógł być krótszy niż trzy lata, a właściciel nie miał prawa wyrzucić lokatora z mieszkania, nawet wówczas, gdy ten przestawał płacić. Od połowy lipca tego roku obowiązują nowe przepisy. Umowę można już zawrzeć nawet na czas nieokreślony. Zniesione zostało także ograniczenie wzrostu czynszów przez właścicieli prywatnych kamienic. Te zmiany są z pewnością słuszne, jednak z punktu widzenia najemców niezbyt korzystne. To kolejny argument za tym, by mieszkanie jednak kupić.

Rozmiar: 8679 bajtów Kupić, ale za co?
Wiadomo, że w większości przypadków potrzebna będzie pomoc banku, czyli kredyt. Studenta może jednak spotkać przykra niespodzianka. Banki wymagają tzw. wkładu własnego. Oznacza to, że bank nie pożyczy nam 150 tys. zł na zakup mieszkania o tej cenie. Zaoferuje najwyżej 80 proc., czyli 120 tys. zł. Resztę musimy zebrać sami lub poprosić o pomoc rodziców. Wiele osób dysponuje książeczkami mieszkaniowymi lub oszczędnościami zgromadzonymi w kasie mieszkaniowej. To odpowiedni moment, by je uruchomić.

Na szczęście są już specjalne oferty dla osób nie dysponujących znacznymi oszczędnościami.
Coraz więcej banków oferuje kredyty na 100 proc. wartości nieruchomości. W wielu przypadkach zaciągając taki kredyt musimy zapłacić dodatkowe ubezpieczenie w kwocie kilkuset złotych. Bank może także zaoferować nieco wyższe oprocentowanie. Mimo to jest to świetne rozwiązanie dla osób, które chcą szybko kupić własne lokum. Lepiej zapłacić więcej bankowi i mieszkać na swoim niż zasilać portfel właściciela mieszkania. Banki przygotowały jeszcze jedno utrudnienie dla młodych klientów. Najczęściej wymagają one od kredytobiorcy długiego stażu pracy oraz umowy o pracę na czas nieokreślony. W dzisiejszych czasach niewielu młodych ludzi może pochwalić się takimi atutami. To także nie jest sytuacja bez wyjścia. Niektóre banki bardziej przychylnie patrzą na klientów pracujących całkiem krótko lub osiągających dochody z tytułu np. umowy o dzieło.

W większości przypadków kredyt na mieszkanie dla studenta zaciągają rodzice.
Trzeba być bardzo ostrożnym, by nie wpaść w podatkową pułapkę. Często dzieje się tak, że rodzice płacą za nieruchomość, a właścicielem ma być dziecko. To błąd. Student, który wcześniej nie posiadał udokumentowanych przychodów może zostać wezwany przez urząd skarbowy do złożenia wyjaśnień. Niewykluczone, że urząd wymierzy podatek od darowizny pieniężnej. By uniknąć tego typu nieprzyjemności, rodzice powinni kupić mieszkanie na siebie, a następnie darować je dziecku. Taka darowizna jest zwolniona z podatku wówczas, gdy dziecko nie miało wcześniej innego mieszkania.

Podsumowując, mieszkanie bardziej opłaca się kupić niż wynajmować.
Z zakupem może być jednak problem, gdyż banki nie są szczególnie chętne, by kredytować osoby bez oszczędności, o krótkim stażu pracy czy niestabilnych zarobkach (a dotyczy to wielu młodych małżeństw). Chodzi więc o to, by znaleźć odpowiedni bank skłonny do "współpracy". Nie jest to łatwe zadanie biorąc pod uwagę, że kredytów mieszkaniowych na polskim rynku udziela 40 instytucji. Wyjściem jest skorzystanie z usług doradcy finansowego jakim jest Expander.

Expander oferuje kredyty 14 najlepszych banków. Doradcy Expandera bezpłatnie pomogą wybrać najlepszą ofertę, skompletują dokumenty i załatwią wszelkie formalności z bankiem. Z doradcą można umówić się pod numerem infolinii 0801 670 000.

Kredyt mieszkaniowy to bardzo skomplikowany produkt.

Jednocześnie jest to największe zobowiązanie fi nansowe w życiu większości z nas. Dlatego wybór właściwej oferty jest tak istotny. Przed klientem jest kilka dylematów: jaką walutę wybrać, jak długi okres spłaty, raty równe czy malejące, oprocentowanie stałe czy zmienne. Spośród walut pod uwagę należy brać właściwie tylko dwie: złotego i franka szwajcarskiego ze wskazaniem na walutę polską. Oprocentowanie kredytów we frankach jest co prawda nadal atrakcyjne - wynosi ok. 3-4 proc. Dochodzi tu jednak ryzyko kursowe. Ewentualny wzrost kursu franka przełoży się na zwiększenie miesięcznej raty oraz całej kwoty kredytu przeliczonej na złotówki. Pamiętajmy też, że bank wypłaca kredyt po kursie kupna waluty, a spłata następuje po wyższym o kilka procent kursie sprzedaży. Nie należy przeceniać możliwości przewalutowania kredytu. Jest to operacja kosztowna. Dla świętego spokoju warto więc wybrać złotówki. Ponieważ prawdopodobnie stopy procentowe będą w Polsce spadać, godne polecenia jest oprocentowanie zmienne. Warto przy tym dokładnie przestudiować zasady, na jakich oprocentowanie dostosowuje się do zmieniających się rynkowych stóp procentowych. Może to być mechanizm automatycznej zmiany stóp co kwartał, co pół roku lub nawet rok. Część banków nie decyduje się na taką indeksację zostawiając decyzję o poziomie oprocentowania we własnej gestii. Nie jest to rozwiązanie korzystne dla klienta. Odpowiedź na pytanie o system rat nie jest jednoznaczna. W przypadku rat malejących sumarycznie w całym okresie spłaty zapłacimy mniej odsetek. Niestety, na początku czekają nas wyższe obciążenia miesięczne. Raty równe - jak sama nazwa wskazuje - są takie same w całym okresie spłaty. Jednak suma odsetek, jakie oddamy do banku będzie trochę wyższa niż w poprzednim systemie. Podobnie wygląda sytuacja z okresem spłaty - im dłuższy tym niższa rata i wyższa łączna suma odsetek. Nie kierujemy się jednak tym, czy bank zarobi więcej czy mniej. Ważne jest to, na co nas stać. Czy nie założymy sobie pętli na szyję zaciągając kredyt na 10 lat w systemie rat malejących? Pamiętajmy, że kredytu nie będziemy prawdopodobnie spłacać przez całe 20 czy 30 lat, a raczej dzięki pieniądzom ze sprzedaży mieszkania lub wyższym zarobkom spłacimy dług wcześniej. Ważne jest więc, czy bank nie pobiera żadnych opłat za wcześniejszą częściową lub całkowitą spłatę kredytu. Większość banków kusi obecnie niskim oprocentowaniem kredytu w pierwszym roku spłaty. Nie powinniśmy się zbytnio sugerować tymi ofertami. Najważniejsze jest, na jakich zasadach bank ustala oprocentowanie w latach kolejnych. Warto zauważyć, że na takie promocje nie zdecydowały się banki, które oferują najbardziej atrakcyjne oprocentowanie kredytów w złotówkach.