Student NEWS - nr 14 - okładka
W numerze m.in.
 
Humor dnia
Rozmawia dwóch mnichów, młody ze starszym na temat zbiorów znajdujących się w tamtejszej bibliotece.
- Mistrzu, wybacz, że pytam, ale co by się stało gdyby mnich przepisujący księgi się pomylił i jakieś zdanie przepisał błędnie?
- Nie, to niemożliwe, nikt się nie myli.
- No, ale jakby się ktoś pomylił, to co by się stało?
- Mówię ci, że nikt się nie myli, znasz tekst biblii na pamięć? Przyniosę ci jedną z pierwszych kopii i zobaczysz, że nic, a nic nie odbiega od tej z której i ty się uczyłeś...
- Mnich poszedł po ów tekst i nie ma go godzinę, dwie, trzy... w końcu młody mnich zniecierpliwił się i poszedł szukać mistrza. Znalazł go w bibliotece siedzącego nad dwoma tekstami biblii (jeden z którego się wszyscy uczyli, a drugi ten jeden z pierwszych kopii najbliższych oryginałowi) i płacze...
- Mistrzu co się stało?!?
- W pierwszym tekście jest napisane "będziesz żył w celi bracie", a w kolejnych kopiach "będziesz żył w celibacie"...
.            

Zgodnie z prawem

Rozmiar: 8833 bajtów
Legalna muzyka z sieci
Wymiana muzyki przez Internet jest od lat jednym z najgorętszych tematów. Wiąże się on z formatem MP3, który jako pierwszy umożliwił zapisywanie utworów w stosunkowo niewielkich plikach. Czas od jego powstania do teraz można podzielić na trzy okresy. Na początku wymieniano się zbiorami muzycznymi bez konsekwencji i nikt w tym nie przeszkadzał. Później przemysł muzyczny się zreflektował i zaczął zwalczać wymianę plików. Obecnie płynnie przechodzimy do etapu trzeciego - pojawia się coraz więcej serwisów oferujących legalną muzykę. W trzeciej erze muzyki cyfrowej internautów czeka pewna "niedogodność". Wszystkie serwisy z cyfrowymi utworami chcą na tym zarabiać. Aby taka działalność była legalna, muszą wnosić opłaty z tytułu praw autorskich. W efekcie muzyka jest dostępna, ale kosztuje (osobną sprawą jest wysokość cen). Czy oznacza to koniec darmowego słuchania utworów przez Sieć? Niekoniecznie.

Muzyka poza Matriksem
Aby zrozumieć, jak można legalnie i darmowo słuchać muzyki, musimy wrócić z cyberświata do rzeczywistości. Serwisy typu iTune są odpowiednikami sklepów muzycznych. W nich nie dostaniemy płyt za darmo. Jeżeli mamy ochotę posłuchać ulubionej piosenki, możemy włączyć radio albo pożyczyć płytę lub kasetę od kolegi. W drugim przypadku cała operacja jest najzupełniej legalna i na dodatek najbardziej komfortowa. Otrzymujemy do ręki oryginalny krążek, który od kupionego różni się tylko tym, że może nie być nowy. Wadą takiego rozwiązania jest to, że płytę będziemy musieli kiedyś oddać. Inna sytuacja zachodzi, kiedy słuchamy radia. Co prawda zwykle nic za to nie płacimy (nie licząc stacji kodowanych), ale piosenki są przeplatane reklamami, jakość dźwięku jest niższa niż w przypadku CD i nie mamy dużego wpływu na serwowany nam repertuar. Za to zupełnie legalnie możemy zarejestrować muzykę. Jak widać, jakieś sposoby na darmowe i zgodne z prawem słuchanie muzyki istnieją. Trzeba tylko znaleźć ich komputerowe odpowiedniki. Z cyfrowego eteru Zacznijmy od radia. Internetowe rozgłośnie istnieją od lat. Aby ich słuchać, musimy dysponować odpowiednim oprogramowaniem. Do wyboru mamy RealOne, Windows Media Playera oraz Winampa z wtyczką Shoutcast. Każda aplikacja służy do odbioru odrębnych stacji, jako że opierają się one na różnych formatach. Ogólna zasada jest jednak taka sama - serwernadajnik wysyła muzykę w małych porcjach, które programodbiornik składa i odtwarza. Kluczowe znaczenie ma fakt, że plik z utworem nie pojawia się na dysku słuchacza. Internetowe stacje radiowe przez długi czas nie podlegały żadnym przepisom. Większość była po prostu sieciowymi retransmisjami zupełnie legalnych programów, a ponadto prawo dotyczące radiofonii nie obejmowało globalnej Sieci. Sytuacja się jednak zmienia, choć dzieje się to powoli. Jaskółką zwiastującą nowe jest wyrok amerykańskiego sądu, głoszący, że internetowe rozgłośnie muszą płacić za transmitowaną muzykę. Obecnie możemy mówić o sytuacji przejściowej - pojawiają się przepisy, ale jeszcze nikt nie karze nadających i odbierających. No dobrze, można słuchać muzyki, ale przecież nie o to chodzi. Internauci pragną zapisywać utwory na dysk, by móc je odtworzyć w dowolnym momencie. Słuchając normalnego radia, każdy fragment programu możemy zarejestrować - a jak sytuacja wygląda w przypadku jego cyfrowego odpowiednika? Nie jest dobrze, ale nie jest też źle. Opcji nagrywania muzyki w odtwarzaczach zwykle nie ma, ale to tylko kwestia odpowiedniego oprogramowania. Przecież cyfrową informację można powielać. Wiele nowoczesnych kart dźwiękowych pozwala cyfrowo nagrywać dźwięk odtwarzany przez komputer. Jest to jednak rozwiązanie niezbyt wygodne - wymaga od nas choćby ręcznego podzielenia zarejestrowanej audycji na utwory. Od czego jednak są pomysłowi programiści? Powstało sporo aplikacji wspomagających nagrywanie utworów. Niektóre (np. Total Recorder) umożliwiają zapisanie dźwięku, nawet gdy karta dźwiękowa nie dostarcza nam odpowiedniego sterownika. Inne ułatwiają dzielenie muzyki na utwory, korzystając z przerw między nimi. Są też narzędzia zapisujące piosenki i nadające im nazwy zawierające wykonawcę i tytuł. Jest to możliwe dzięki temu, że rozgłośnie wykorzystujące technikę Shoutcast nadają (podobnie jak ma to miejsce w systemie RDS) informacje o obecnie odgrywanym utworze. Nie możemy zapomnieć o tym, że rejestrowana w ten sposób muzyka nie zawsze będzie się odznaczała idealną jakością. Jeżeli dysponujemy słabym łączem, transmisja może się rwać. Ponadto strumień danych często jest węższy niż próg akceptowalności - 128 Kbit/s. Jednak utwory nadawane w wielu rozgłośniach (szczególnie w formacie Shoutcast) mają bitrate od 128 Kbit/s wzwyż.

Pożyczanie - dobry zwyczaj
Z cyfrowego radia potrafimy nagrywać, ale co z wypożyczaniem? Czy istnieje internetowy odpowiednik tej czynności? Tak! Woodstock PDS to aplikacja zmieniająca nasz komputer w cyfrowy serwer multimedialny. Jego główna funkcja to udostępniania utworów zapisanych w formacie MP3. Jedną z cech, które odróżniają fizyczny nośnik od komputerowego zapisu, jest możliwość przebywania w jednym miejscu w danym momencie. Oznacza to, że jeśli pożyczyłem płytę CD koledze, to on może jej słuchać, ale ja nie. Ta właściwość powoduje,że pożyczanie nie przynosi zbyt wielkich strat wytwórniom muzycznym. Wręcz przeciwnie - często po wysłuchaniu krążka i zwróceniu go właścicielowi decydujemy się na zakup płyty. Jak podkreślają twórcy WS, w taki sposób poznajemy nową muzykę, rekomendowaną przez osoby, którym ufamy. Zwyczajne sieci P2P służą do wymiany plików. Za każdym pobraniem zwiększa się liczba kopii i każda kolejna osoba staje się właścicielem identycznej piosenki. Oczywiście artyści i wytwórnie na tym nie zarabiają. WPDS udostępnia utwory, ale w taki sposób, by miało to wszelkie cechy wypożyczania. Gdy ktoś "pobiera" od nas dowolną piosenkę, dane z muzyką przesyłane są do niego strumieniowo. Oznacza to - identycznie jak w przypadku radia internetowego - że plik jest dzielony na porcje wysyłane kolejno do wypożyczającego. Tam następuje ciągły proces składania ich w buforze i odtwarzania. Zbiór muzyczny nie jest zapisywany na dysku - istnieje tylko w pamięci RAM. Transmisja jest także szyfrowana. W czasie tego procesu utwór pozostaje "zajęty" i słuchać go może tylko jedna osoba. Co więcej - blokada założona jest na całą płytę. Nie mogą jej odtwarzać inni internauci, nie może także właściciel. Wszystko po to, by cały proces jak najbardziej przypominał prawdziwe pożyczenie płyty.

Tylko dla znajomych
Na tym jednak nie kończą się podobieństwa WS do rzeczywistego wypożyczania. Jednym z zarzutów, jakie wytwórnie płytowe stawiają sieciom P2P, jest powszechny dostęp do zgromadzonych utworów. Jeżeli poszukuję jakiejś piosenki, to wystarczy, że uruchomię Kazę, wstukam tytuł, nacisnę Szukaj i po znalezieniu utworu rozpocznę jego pobieranie. Nie ma znaczenia i nie obchodzi mnie, czy plik był w posiadaniu kolegi z bloku, studenta ze Szczecina czy urzędnika z Kalkuty. Wprzypadku WPDS jest inaczej. Aby ktoś mógł korzystać z moich zasobów, muszę mu na to jawnie zezwolić. Najpierw trzeba daną osobę znać, wpisać ją na listę znajomych, a potem może ona zacząć buszowanie po moim składzie utworów. Oczywiście aplikacja zawiera mechanizm zapraszania przyjaciół - wystarczy tylko znać email wybranej osoby, a otrzyma ona list z instrukcją, co zrobić, by móc wypożyczać utwory. Ze zgromadzonych plików możemy także korzystać sami. Wystarczy zostawić uruchomiony komputer z pracującym oprogramowaniem Woodstock w domu i połączyć się z nim z pracy. Twórcy WPDS przygotowali dla nas więcej ułatwień. Aplikacja pozwala na słuchanie internetowego radia oraz wyszukiwanie darmowych plików MP3 w kilku serwisach. Wypożyczając utwór, dostosowujemy wielkość strumienia danych do możliwości naszego łącza. Płatna wersja programu pomaga przenosić utwory z płyt na dysk komputera oraz nagrywać je na płyty CDR/RW. Niestety - mimo że aplikacja jest dostępna w wersji 1.1, zawiera trochę błędów. Szczególnie na etapie początkowego wybierania ustawień i określania, które pliki będziemy wypożyczali, zdarza się jej "zawisnąć". WPDS nie pracuje także zza NATa.

Jak długo?
Jak widać, istnieją sposoby legalnego zdobywania czy też wymiany muzyki w Internecie. Nie dają komfortu aplikacji P2P, ale to cena, jaką musimy zapłacić za brak przykrości ze strony wytwórni płytowych oraz - chyba dotyczy to nielicznych z nas - spokój sumienia. Warto korzystać z tych technik, bo nie wiadomo, kiedy przestaną być legalne.

Rozmiar: 2150 bajtów Marcin Nowak



WIĘCEJ INFORMACJI
Woodstock Systems
http://www.woodstocksystems.com/
Programy do zapisu mediów strumieniowych
http://streamripper.sourceforge.net/
http://www.twinssoftware.com/
http://www.xoteck.com/
http://bleucanard.mark1hosting.net/
http://www.highcriteria.com/
http://www.replayradio.com/
http://allstreamingmedia.com/



Rozmiar: 12532 bajtów