W numerze m.in.
Studenckie Życie
Studentka
Moda
Świat Komputerów
Film
Zdrowie
Muzyka
Różności
Mobile Club
Kultura
Humor dnia
Antek kupuje na targu konia. - Ile pan chce za niego? - Tysiąc złotych. - Przecież on jest ślepy! - Co?! Przejedź się pan nim, to zobaczysz, czy jest ślepy! Antek wsiada na konia i zaczyna galopować. Koń pędzi przed siebie na oślep, prosto na mur z cegieł i po chwili wpada na niego, kończąc w ten sposób życie. Antek wyłazi spod konia i mówi: - Mówiłem, że jest ślepy! - Może i ślepy, ale jaki odważny! .
|
Rynek prasowy: Czy istnieje złote runo?
Wystarczy krótki rzut oka na rynek prasowy w Polsce, żeby
zdać sobie sprawę z ewidentnego ożywienia, które ma na
nim miejsce już od wiosny 2003. Od tego czasu pojawiło
się ponad 100 nowych tytułów, a zniknęło tylko 23.
Tak jak rok 2002 był rokiem oszczędzania
- wydawcy zmniejszali formaty,
ograniczali nakłady, dodawali podnoszące
sprzedaż gadżety, tak 2003 to
rok inwestycji. Nowe makiety otrzymały
między innymi: "Voyage", "Bussiness
Week", "Puls Biznesu", "Świat
Kobiety", "Wysokie Obroty", "Metro",
i wiele innych. Pojawiły się nowe dodatki:
"Warszawa" do "Rzeczpospolitej",
"Po Godzinach" do "Życia Warszawy",
"Krzyżówki" do "Gazety Wyborczej"
etc. Ci wydawcy, którzy do tej pory pozostawali
bierni, rozpoczęli intensywne
kampanie reklamowe swoich tytułów
(np. Pressbublika). Izba Wydawców
zorganizowała kampanię promującą
prasę (tę z zapałką) oraz konkurs na
Prasową Okładkę Roku.
Optymizm wbrew faktom
W przeciwieństwie do 2002 r. do wyjątków
należały też ruchy konsolidacyjne
oznaczające zazwyczaj, że realia
rynku pokonały kolejnego wydawcę.
W zasadzie jedynym znaczącym przejęciem
było połączenie dwóch wydawnictw
prasy komputerowej - Vogel
i Lupus. Zamiast tego, wydawcy poczuli
się znacznie pewniej i śmiało zaczęli inwestować
w nowe projekty. Nowe tytuły
powstały aż w 18 różnych segmentach
- od niszowych pism kobiecych w rodzaju
"Twój Ślub" i "Moda na Ślub", czy związane
z unią europejską tytuły poradnikowe
("Eurostrada", "Fundusze Europejskie"),
po ogólnopolski dziennik ("Fakt").
W opozycji do tego optymizmu pozostają
dane na temat rynku. Nie ma praktycznie
segmentu, w którym nie następowałby
dramatyczny spadek sprzedaży
egzemplarzowej. Dane te są zresztą
w coraz mniejszym stopniu wiarygodne,
ponieważ pokazują średnią sprzedaż
często sztucznie podtrzymywaną przez
dołączane do tytułów gadżety lub mocno
reklamowane konkursy. Różnice pomiędzy
poziomem zwrotów w zależności od
tego, czy i jaki dodamy "prezent dla czytelnika",
potrafią osiągać nawet kilkadziesiąt
procent(...)
Być może sprawdza się tu teoria mówiąca
o ewolucji rynku prasowego
w kierunku coraz bardziej niszowych
magazynów hobbystycznych i branżowych(...)
Obecnie rynki zachodnie,
takie jak Niemcy, przeżywają kryzys
związany z chwilowym załamaniem
ekonomicznym oraz z ogólną tendencją
zmian w konsumpcji mediów. Najnowszy
raport Ernst & Young za największe
zagrożenie uważa rosnący udział
Internetu i spadek zainteresowania
prasą wśród ludzi młodych.
Brak instynktu
samozachowawczego?
Przyczyn tego stanu rzeczy osobiście
szukałbym przede wszystkim
w dość powszechnym przekonaniu,
że prasę jest wydawać łatwo. Że wystarczy
mieć dobry pomysł, albo znaleźć
gdzieś za granicą lukę, w którą
jeszcze w Polsce nikt nie wszedł
i sukces na rynku murowany. Mniejsze
zło, jeśli pomysł związany jest
z nadzieją na trafienie w gusta czytelników
- np. modne u nas ostatnio pisma
lifestylowe - gorzej, jeśli jedyną przyczyną
powstania tytułu jest sprostanie
potrzebom reklamodawców, np. słynny
już segment "pism dla mężczyzn".
Czy można więc podsumować rok 2003
jako dowód na brak instynktu samozachowawczego
polskich wydawców? Nie
dość przecież, że prasa to medium odchodzące
pomału w przeszłość, bez perspektyw,
to jeszcze nie ma dla niej zbyt
dużo miejsca w zdominowanych przez
telewizję media planach, a i tak oczekiwania
rabatowe reklamodawców sięgają
absurdu? Myślę, że odpowiedź na
to pytanie nie jest jednak taka prosta.
Gdyby bowiem odrzucić wszelkie przesądy
i emocje, może okazać się, że ta
pozornie fatalna sytuacja ma w sobie
olbrzymi pozytywny potencjał(...)
Właściwy moment dla prasy
Mając na względzie powyższe argumenty
można postawić przewrotną
tezę, że to co się obecnie dzieje - czyli
kumulacja negatywnych efektów - jest
w pewnym sensie błogosławieństwem
dla rynku wydawniczego. Zamiast
bowiem jeszcze przez wiele lat mozolnie
dochodzić do właściwego poziomu
cen, na drodze uciążliwych negocjacji,
udało się skokowo osiągnąć punkt
docelowy. Co więcej, stało się to w momencie
najbardziej do tego sprzyjającym
- kiedy przeładowane reklamami
stacje telewizyjne zaczynają wreszcie
podnosić ceny, żeby opanować sytuację
rosnącego popytu. Teraz dopiero, kiedy
w konsekwencji tego procesu nastąpi
wzrost zainteresowania prasą, a klienci
będą zmuszeni płacić za pozycjonowanie
reklam, żeby uzyskać właściwy
poziom zauważalności - nastąpi właściwy
moment, by odwrócić bieg wydarzeń
i stopniowo zacząć dyktować warunki
cenowe i rozszerzać ofertę tytułów.
Sukcesy "Newsweeka", "Gali", "Przekroju"
czy nawet "Harvard Business
Review" pokazują, że jakiś klucz jednak
istnieje i umiejętne połączenie dobrego
pomysłu i skutecznej akcji marketingowej
mogą przynieść zupełnie nieoczekiwane
rezultaty. Dobrym przykładem
jest tu pośredni wpływ, jaki wejście
"Faktu" miało na wzrost zainteresowania
prasą bezpłatną. Zmuszając Agorę
do promocji bezpłatnego "Metra", było
bowiem ewidentnie korzystne dla nieufnie
do tej pory traktowanego całego
segmentu tej prasy(...) Wciąż jest żywa
pamięć złotych lat 90., wielomilionowych
nakładów oraz corocznych kilkunastoprocentowych
wzrostów cen
i przychodów - i być może to jest przyczyną
tego, że co roku nowi argonauci
wyruszają po prasowe złote runo.
Trudno jest dziś odpowiedzieć, czy
będzie to nagroda na miarę oczekiwań,
jedno jest jednak pewne - nie czeka
ona z pewnością na przypadkowego
przechodnia, ale na bardzo doświadczonych
i zamożnych poszukiwaczy.
Autor jest dyrektorem departamentu
prasy CR Media Consulting;
Rafał Oracz
|
tekst pochodzi z magazynu Brief nr 52/styczeń 2004
Artykuł skrócony przez redakcję Student News |
|
|
|