NIE MA RZECZY NIEMOŻLIWYCH
z Marcinem Pirógiem,
prezesem Carslsberg Okocim S.A.
rozmawia Sergiusz Dobosz
Carlsberg Okocim jest teraz jednym z trzech wielkich graczy w Polsce. Podjąłeś nie lada wyzwanie - walkę o dominację na rynku piwa w Polsce. Nie boisz się, że ci się nie uda?
- Samo stwierdzenie, że coś jest niemożliwe, powoduje że możliwe staje się rzeczywiście nieosiągalne. Zawsze jestem pewien tego, co robię i czego się podejmuję. W życiu zawsze wszystko mi się udawało..., no prawie wszystko (uśmiech).
- Za wyniki w firmie jesteś odpowiedzialny osobiście?
- Tak. Jeśli będą one inne, niż te które obiecywałem, to zdecydowanie wezmę winę na siebie. Mówi się, że jeżeli drużyna piłkarska przegrywa, to winny jest trener, a jeśli wygrywa, to chwali się zawodników. "C'est la vie", jak mówią górale.
- W notce biograficznej napisałeś, że trzeba otaczać się "najlepszymi z najlepszych". Ale jak ich znaleźć?
- Ci najlepsi znają rynek pracy i firmy, które go tworzą. Dla tych ludzi nie są najważniejsze pieniądze, choć doceniają ich wartość. Przy zmianie pracy oceniają swoje możliwości rozwoju, decyzyjność i atmosferę panującą w firmie. Nasza grupa inwestuje w ludzi, dzięki temu mam okazję pracować z menadżerami światowej klasy.
- Pracowałeś już w tak znanych firmach jak: Total Elf, Pepsico Wedel, Leaf Poland. Jak bardzo przydaje ci się doświadczenie z wcześniejszej pracy?
- Myślę, że różnorodność doświadczeń, którą nabyłem jest korzystna dla mnie, jak i dla mojej obecnej firmy. Muszę jednak ostrzec, że każdą zmianę trzeba strawić.
- A co sądzisz o ścieżce awansu polegającej na oddaniu się jednej firmie zaczynając, np. od sprzątającego
a kończąc na fotelu prezesa. Znamy takie przykłady ze Stanów.
-W Stanach pierwszą pracą zazwyczaj jest stanowisko sprzedawcy. W bezpośrednim styku z klientem można się najwięcej nauczyć. Tą ścieżką poszło wielu znanych obecnie guru zarządzających największymi firmami na świecie. W firmie Pepsico, w której pracowałem prezesem był Roger Enrico, który w pierwszej pracy był właśnie sprzedawcą.
- A twoja pierwsza praca?
- Zostałem szefem działu liczącego 150 osób.
- A więc nie byłeś sprzedawcą?
- Niestety ten etap przeskoczyłem. Mówię niestety, bo pewne rzeczy wymagają odpowiedniego czasu. Jeżeli ktoś się decyduje na dziecko, to musi poczekać co najmniej dziewięć miesięcy. Nie da się tego zrobić w dwa tygodnie. Planując karierę trzeba wziąć pod uwagę, że trwa ona około trzydziestu lat i pewne ruchy trzeba dobrze przemyśleć, bo inaczej można sobie zrobić krzywdę.
- Mówi się, że pracownicy muszą ciągle się doskonalić. Czy ty jako prezes, jeździsz na szkolenia?
- Oczywiście. Właśnie wróciłem z jednego z nich.
- Co było jego tematem?
- Konkurencyjne myślenie strategiczne, czyli jak zrobić to lepiej od konkurentów.
- Czy wyobrażasz sobie siebie na innym stanowisku niż prezes?
- Trudno mi sobie to wyobrazić. To tak, jak w życiu. Jeżeli osiągnie się już pewien poziom, to później trudno z niego zrezygnować.
- Co chciałbyś jeszcze osiągnąć?
- W najbliższych latach mam co robić. A co później? Nie myślę teraz o tym. Zresztą popatrz, jak od roku cały świat się zmienił. Myślenie, co ja będę robił za pięć lat nie ma sensu. Ekscytuje mnie to, co mogę zrobić z tą firmą przez najbliższe dwa lata, a później samo życie pokaże.
- Czy będąc studentem lubiłeś piwo?
- Zdecydowanie tak. Byłem mistrzem roku w piciu tzw. hejnałków.
- Co to jest?
- To jest picie na czas z butelki bez dotykania jej rękami.
- Potrafisz to robić do tej pory?
- Wprawdzie już tego nie praktykuję, ale dałbym sobie radę. Jeśli ktoś chce ze mną stanąć do pojedynku, to jestem gotowy.
- A teraz, w jakich okolicznościach najchętniej pijesz piwo?
- Z przyjaciółmi, zwłaszcza przed i po meczach, bo musisz wiedzieć, że jestem zagorzałym kibolem. Piwo jest zabawą, a nie używką na stress.
- Jakiemu klubowi kibicujesz?
- Będąc szefem firmy, która ma marki regionalne, niestety nie mogę tego zdradzić.
- Twoja ulubiona marka piwa?
- Carlsberg i Okocim, zresztą stąd nazwa firmy (śmiech).
- Czy znajomi w twoim towarzystwie mają odwagę kosztować piwo innej marki?
- Oni doskonale wiedzą, że pewnych marek moich konkurentów lepiej nie zamawiać w mojej obecności.
- Jaką markę poleciłbyś studentom?
- Chciałbym, aby mieli oni okazję wypróbowania wszystkich moich piw. Tylko wtedy mogą znaleźć to swoje ulubione. Studia, to przecież okres poszukiwań. Ale ponieważ w przyszłości ich dochody będą wyższe niż średnia krajowa i będą potencjalnymi konsumentami piw z górnej półki, poleciłbym spróbować Carlsberga.
- Jak radzisz sobie z pogodzeniem czasu między pracą a rodziną?
- Nie za dobrze.
- Dla kogo?
- Dla rodziny. Każdy weekend spędzamy razem, ale zdaję sobie sprawę, że w tygodniu mogłoby być lepiej.
- W firmie wszystko musi być zaplanowane o wiele wcześniej. A czy wiesz już, gdzie spędzisz Sylwestra?
- Z planowaniem w firmie radzę sobie o wiele lepiej niż z planowaniem w domu. W zeszłym roku na Sylwestra byłem na Bali. Myślę, że w tym roku będzie to bliżej, ale nie mam jeszcze gotowych planów. Kilka lat temu jadąc na trzytygodniowe wakacje wsiedliśmy w samochód nie wiedząc gdzie jedziemy. Spontaniczność ma swoje zalety.
- Sponsoring sportowy jest mocną stroną branży piwnej, a czy ty uprawiasz sport?
- Gram w piłkę nożną.
- Na jakiej pozycji?
- Z przodu. Poza tym systematycznie biegam, a w sezonie zimowym jeżdżę na nartach. Żeby mieć dobrze poukładane w głowie, to zachęcam do uprawiania sportu wszystkich studentów.
- Twój największy życiowy sukces?
- Dwójka moich synów.
- A porażka?
- Coraz mniej marzę.
- Doradź studentom poszukującym pracy?
- Osobiście cenię optymistów, ludzi z uśmiechem i z wiarą. Nie udawaj, że wszystko wiesz, bo jesteś w tym momencie niewiarygodny. Bądź otwarty, ambitny, odważny, ale jednocześnie nie zapominaj o pokorze. Nie graj, bądź sobą!
Marcin Piróg - wyjechał w 1981 r. do Francji, gdzie ukończył Politechnikę Lotaryńską i studia MBA na Insead. Rozpoczął tam karierę zawodową w 1985 r. w przemyśle naftowym, w Grupie Total, gdzie pracował na różnych stanowiskach, dochodząc do funkcji dyrektora operacyjnego. Do Polski wrócił w 1993 r. z zamiarem pozostania tu na rok. Po powrocie przez 4 lata pracował w Wedlu jako dyrektor ds. rozwoju, następnie dyrektor generalny oddziału słodyczy, po sprzedaży części Wedla przez 2 lata był dyrektorem grupy Leaf (dawna Syrena), potem prezesem tej firmy na Europę Środkowo-Wschodnią. Od maja 2000 r. pracuje w grupie Okocim
na stanowisku prezesa Zarządu Carlsberg Okocim S.A. Jest także prezesem Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego, który został utworzony
w lipcu br. Lat 42, żonaty, dwóch synów.