OTIMANIA
o zaletach i wadach popularności opowiada Otylia Jędrzejczak.
Jesteś strasznie zabiegana, nie można się do Ciebie dobić. Nie dają
ci odpocząć po zdobyciu 3 medali olimpijskich?
Przez cztery ostatnie lata nie wychodziłam z wody, teraz mam wakacje, ale
tylko od treningów. Obiecywałam sobie, że kiedy skończą się igrzyska, spędzę
więcej czasu z rodzicami, tylko jak dotąd jeszcze mi się to nie udało. Po
powrocie z Aten czekały na mnie tysiące innych obowiązków.
Na czym więc polegają teraz twoje zajęcia?
Przede wszystkim muszę nadrobić zaległości na studiach. Uczelnia przyznała
mi indywidualny tok nauki i nazbierało się sporo egzaminów. Chociaż jestem
na czwartym roku, zostało mi do zaliczenia jeszcze kilka przedmiotów z
trzeciego. Dodatkowo mam bardzo dużo zobowiązań wobec sponsorów i
dziennikarzy. Kręcę reklamówki, udzielam wywiadów. Na pierwszy rzut oka to
się wydaje bardzo przyjemne, ale wierz mi, naprawdę może być męczące.
Nie chce mi się wierzyć, że mistrzyni olimpijska nie zalicza egzaminów
na AWF-ie ot tak, "z marszu"..
Wbrew pozorom na AWF-ie nie tylko biegamy, pływamy i skaczemy. Mamy bardzo
ciężkie egzaminy teoretyczne - trzeba ostro zakuwać.
Na przykład jakie?
Biologia, psychologia, biochemia, anatomia, biomechanika...
Już, już wystarczy - życzę powodzenia. Ale czy to nie jest tak, że
profesorowie traktują cię pobłażliwie, bo jesteś naszą dumą narodową -
"Motylią"?
W żadnym wypadku, inaczej już dawno byłabym po sesji. Profesorowie są
wyrozumiali, w przeciwnym razie musiałabym wybrać: studia albo kariera
sportowa, ale egzaminy mam takie jak inni, czyli ciężkie.
o zaletach
i wadach popularności opowiada Otylia Jędrzejczak.Jak uda mi się
"pchnąć" tę sesję, to już niewiele.. Zaczynam powoli pisać
magisterkę, ale nie powiem ci na jaki temat, bo nie jestem jeszcze do końca
zdecydowana.
A co po studiach?
Na pewno będę jeszcze pływać przez co najmniej cztery lata - do
olimpiady w Pekinie w 2008 roku. Wierzę, że w sporcie nie osiągnęłam
jeszcze szczytu moich możliwości - ciągle stać mnie na więcej.
Czy masz już jakąś wizję siebie po zakończeniu kariery?
Tak, chociaż na razie staram się koncentrować na pływaniu. Jak większość
sportowców myślałam o tym, żeby potem zająć się trenowaniem młodzieży.
Mamy teraz z kolegami praktyki w podstawówce. Świetna zabawa, ale zdaję sobie
sprawę, że trzeba podchodzić do rzeczy profesjonalnie - lekcje W-F-u to,
wbrew pozorom, odpowiedzialna sprawa.
Potem czekają nas jeszcze praktyki w gimnazjum i liceum. Muszę przyznać, że
trochę obawiam się zajęć w gimnazjach, bo nad młodzieżą w tym wieku
naprawdę trudno jest zapanować. Śmiejemy się z kolegami, że jak dzieci będą
grzeczne, to dostaną po zajęciach "autografik".
Czyli prędzej czy później zobaczymy cię w roli nauczycielki-trenerki?
Jeszcze nie wiem, mam parę innych pomysłów. Ostatnio zaczęłam się
zastanawiać nad pracą w Public Relations. Mogłabym wykorzystać doświadczenia,
które zdobywam teraz. Uczę się na własnej skórze jak wygląda praca w
mediach, w reklamie i promocji. Ale ostateczną decyzję odkładam jeszcze w
czasie.
Jak wspominasz czasy liceum?
To był piękny okres. Przez 3 lata mieszkałam w internacie przy Szkole
Mistrzostwa Sportowego w Krakowie. Trenowałam głównie z chłopakami. Było
zabawnie i bardzo miło. Później zaczęły się zawody i ostatecznie skończyłam
eksternistycznie liceum w Bytomiu.
Kariera sportowca jest bardzo niepewna. Czy kiedykolwiek zastanawiałaś
się, co będzie, jeśli ci się nie uda?
Szczerze mówiąc, nie miałam na to czasu. Już w wieku 16 lat pojechałam
na pierwszą olimpiadę - byłam najmłodsza w całej kadrze.
Czy masz jakieś rady dla młodych sportowców? Co robić, żeby osiągnąć
sukces?
Liczy się przede wszystkim wytrwałość. Nie można się poddawać. Trzeba
też mieć zaufanie do trenera i robić wszystko, o co cię prosi.
Od niedawna jesteś zaręczona, czy chciałabyś, żeby w przyszłości
wasze dzieci uprawiały wyczynowo sport?
Tak, sport kształtuje charakter i uczy wielu wartościowych rzeczy:
samodzielności, szacunku do innych ludzi, do pieniędzy. Zaczęłam na siebie
zarabiać już w ósmej klasie, kiedy dostałam stypendium sportowe. Rywalizacja
sportowa pokazuje przede wszystkim jak wygrywać "z klasą" i jak
radzić sobie z przegraną.
A ty kiedykolwiek przegrałaś?
Trzy lata temu na mistrzostwach świata w Japonii zachłysnęłam się
podczas eliminacji i dopłynęłam ostatnia. Wzięłam się w garść i w innej
konkurencji zajęłam drugie miejsce. W Atenach mi się udało, ale wiem, że może
przyjść moment, kiedy będę musiała się zmierzyć z porażką.
Jak sobie radzisz ze stresem przed startem?
Tuż przed startem jestem zwykle bardzo zdenerwowana, boli mnie brzuch,
staram się skoncentrować przy muzyce i to mi naprawdę pomaga. Przed każdym
skokiem do wody muszę się przeżegnać. Poza tym jestem troszkę przesądna:
jeśli ścigam się rano - płynę w białym czepku a wieczorem - w czerwonym. W
Atenach pomógł mi pierścionek zaręczynowy od Maćka.
To prawda, że słuchasz hip-hopu?
Tak, między innymi. Przed zawodami słucham Jeden 8 L, Libery, ale też
Szymona Wydry i Kayah. Podczas treningów na basenie, żeby się nie nudzić,
nucę znane kawałki, czasem sama wymyślam do nich słowa.
Czy po sukcesie w Atenach stałaś się bogata?
Na pewno zarobię więcej niż dotychczas: nagrody od Komitetu Olimpijskiego
za zdobyte medale, honoraria za reklamy. Kontrakt z moim głównym sponsorem:
firmą Bausch&Lomb, producentem soczewek kontaktowych, podpisałam wcześniej.
Dostaję od niego stypendium i dodatkowe nagrody za osiągnięcia sportowe.
Resztę pieniędzy staram się odkładać na przyszłość. Jeszcze przed
olimpiadą kupiłam sobie pierwszy samochód na tym kończy się na razie moje
bogactwo.