W numerze m.in.
Studenckie Życie
Student
Studentka
Moda
Świat Komputerów
Gospodarka bez tajemnic
Świat Nauki
Film
Zdrowie
Muzyka
Humor dnia
Kierowniczka kurzej fermy w kombinacie rolnym lamentuje: - Panie dyrektorze, koniecznie trzeba paszę dla kur zmienić, bo jak nie, wszystkie wyzdychają. - A co, zdechły juz jakieś? - Kury jeszcze nie, ale zdechły moje dwa świniaki. .
|
LEPSZY MODEL - Kasia Klich
Wywiad z kobietą, która nie bała się zaśpiewać: zamienię Cię na lepszy model. Z Kasia Klich autorką hitu lata 2002 rozmawia Sylwia A. Bazyluk
Występowałaś w reklamach radiowych, nagrałaś dwie płyty dla dzieci. Czy nagranie dojrzałej płyty było Twoim marzeniem?
- Jak ktoś zaczyna pracę wokalisty, to nie po to, żeby wylądować na statku i śpiewać do kotleta. Ja zawsze myślałam o realizacji swoich marzeń, dopiero jednak po wielu latach spotkałam człowieka, który mógł mi w tym pomóc. Jest nim Yaro, producent muzyczny mojej płyty.
- W jaki sposób się poznaliście?
- To był przypadek. Swojego czasu dużo nagrywałam w rozgłośniach radiowych. W jednej z nich pracował nasz wspólny znajomy, który był fanem mojego głosu. Stwierdził, że marnuję się robiąc reklamówki i powinnam pomyśleć o porządnej płycie. Wówczas skontaktował mnie z Yarem. I tak po nitce do kłębka...
- Czy od razu zaczęliście wspólną pracę?
- Najpierw związaliśmy się ze sobą prywatnie. Nie myśleliśmy wtedy o tym, by pracować razem. Yaro miał nie najlepsze doświadczenia w tej materii. Po roku bycia razem postanowiliśmy wykorzystać nasz wspólny potencjał, mieliśmy mnóstwo pomysłów na piosenki.
- Ukazał się więc już drugi singiel z Twojej płyty. Ten pierwszy nadal króluje na listach przebojów. Czy wiesz, że piosenkę "Lepszy model" określono jako feministyczną?
- Oczywiście. Zdaję sobie sprawę z tego, że już mnie zaszufladkowano. Jestem dość wesołą osobą i ironicznie podchodzę do życia. W pewnym momencie postanowiłam napisać tekst o psującej się relacji damsko-męskiej, a ponieważ jestem kobietą i to heteroseksualną, więc trudno, bym pisała o psującej się kobiecie. Powstała zatem piosenka o mężczyźnie, którego porównałam do szwankującego się sprzętu.
- Jesteś autorką tekstów. Skąd czerpiesz inspiracje? Są one bowiem bardzo różnorodne.
- Nie przeżyłam strasznych rozstań czy tragedii miłosnych. Dużo czytam, obserwuję świat, słucham ludzi. Mam koleżanki, które zwierzają mi się ze swoich problemów dotyczących mężów czy partnerów życiowych. Często powstają z tego pomysły na piosenkę. Nieraz wystarczy jakieś kluczowe słowo, wokół którego buduję następnie cały tekst. Tak było z "Lepszym modelem".
- Jak promujesz swoją płytę?
- Przede wszystkim udzielam sporo wywiadów prasowych, radiowych i telewizyjnych i koncertuję. Mam nadzieję, że dojdzie do skutku trasa, na razie gram pojedyncze koncerty.
- Przeglądając Twoją stronę internetową zwróciłam uwagę na dwie rzeczy. Przedstawiając się mówisz, że należy się producentowi medal za odwagę, bo dzielnie znosił fochy swojej wokalistki...
- Tak. Wszyscy o to pytają. Rzecz w tym, że nie chodzi mi o zachowania rozkapryszonej gwiazdy. Kiedy nagrywałam płytę, rozchorowałam się. Musiałam jeździć do Polikliniki w Koszalinie na inhalacje hydrokortizonem. Byłam zła na siebie, płakałam. To, co nagraliśmy, na samym początku było zapisem choroby (śmiech). Trzeba to było powtórzyć jeszcze raz. Ale my w studiu dobrze się dogadujemy. Opanowaliśmy do perfekcji studyjną sztukę kompromisu.
- Jako jedna z nielicznych wokalistek lubisz gotować. Skąd ta pasja?
- Nauczyłam się gotować, kiedy mieszkałam w akademiku w Katowicach. Chcąc nie chcąc musiałam sobie coś pitrasić. Nie korzystałam nigdy z żadnych przepisów. Zawsze, jak Klich gotowała, to zbierało się trochę ludzi, żeby pojeść, bo im smakowało. Uważam , że gotowanie to sztuka. Twórcza czynność, a ja uwielbiam to, co twórcze, nietuzinkowe
i w żadnych schematach się nie mieści. Tu mogę wrzucić ziarno słonecznika, tam sezamu..
- Jak wspominasz swoje czasy studenckie?
- Studiowałam na wydziale Jazzu i Muzyki Rozrywkowej. Poznałam wówczas wielu dobrych muzyków. Był to miły okres w moim życiu. Nie musiałam zakuwać dużej ilości teorii. Takich przedmiotów miałam niewiele: historia sztuki, filozofia współczesna, historia jazzu.
- Poznałaś wówczas braci Golców?
- Grali na moim dyplomie.
- Jakie jest Twoje motto życiowe?
- Najważniejsze to być dobrym człowiekiem. Nie mieć o nic do siebie żalu. Nie wolno jednak być do końca naiwnym, należy mieć trochę rezerwy do ludzi. Uważam też, że nie wolno oczekiwać wdzięczności od innych.
- Co chcesz przekazać studentom?
- Prawda jest taka, że to, czego się na studiach człowiek nauczy, może zaprocentować w przyszłości. Tu trzeba zacisnąć pasa i rzetelnie wziąć się do pracy. Ważne, by być fachowcem w swojej dziedzinie, ale nie należy też zapominać o tym, że oprócz czasu na naukę jest czas na zabawę :)
- Dziękuję za rozmowę.
|
|
|