W numerze m.in.
Opinia
Nauka języków
Studenckie Życie
Świat Komputerów
Film
Sport
Muzyka
Finanse
Kultura
Mieszkanie dla studenta
Humor dnia
Amigowiec został porażony przez swoją ukochaną Amigę na śmierć i poszedł do nieba. Staje przed Świętym Piotrem, a Św. Piotr się go pyta: - Chciałbyś, amigowcu, pójść do nieba czy do piekła? - Chciałbym się rozejrzeć - odpowiada amigowiec. - Patrz, tak wygląda niebo - mówi Św. Piotr - pokazując dookoła. - Niby chłodno tu - inteligentnie zauważa amigowiec. - Teraz chodź, pokażę ci piekło - mówi Św. Piotr Zjeżdżają do piekła, patrzą, a tam gołe panienki siedzą na monitorach - na ekranach widać rajcowne d*.*y też - dookoła leżą Amigi, a nawet najnowszy model "Amiga CD Power Belzebub" z procesorem Motorola 40000000000, która ma 100 TMipsów. Wracają na górę - czyli do nieba - i Św. Piotr się pyta: - No to jak - niebo czy piekło? - Nie obraź się, Św. Piotrze - ale ja wolę do piekła - mówi amino Dobra, pojechał na dół, wychodzi z windy a tu go dwa diabły za bary i do beczki ze smołą. Przestraszony amigowiec - krzyczy, co się stało z tamtym piekłem, które widział poprzednio. Na to jeden z diabłów odpowiada: - To było DEMO, baranie, DEMO... .
|
Krótkie dzieje internetowej komuny
Rozwój sieci P2P pobudzany jest przez prawników
Ewolucja sieci P2P jest w równym stopniu stymulowana nowinkami technologicznymi,
co działaniami prawników. Paradoksalnie największa atrakcja Internetu ostatnich lat jest
jednocześnie najbardziej niebezpiecznym sposobem korzystania z Sieci.
Sieci wymiany plików to nie niszowa
zabawa wąskiej grupy nastolatków, ale potężny
przemysł. Według różnych szacunków
od 40 do 60 procent ruchu w Internecie pochodzi
właśnie od Kazy i jej krewniaków. Ten
biznes generuje miliony dolarów przychodu.
Problem jedynie w tym, że pieniądze te trafiają
gdzie indziej niż dotychczas - nie do koncernów
medialnych, lecz do pomysłowych
programistów, agresywnych biznesmenów
i sprytnych prawników potrafiących unikać
pozwów sądowych.
Na początku nie był Napster
Choć wszyscy jako początek jednego
z najważniejszych trendów ostatnich lat
wskazują rok 1999, kiedy Shawn Fanning
stworzył Napstera, to nie byłoby
tej rewolucji bez opracowanego niemal
dekadę wcześniej formatu MP3. O atrakcyjności
Napstera zadecydowała bowiem
możliwość wymiany nagrań muzycznych
o dobrej jakości i akceptowalnych rozmiarach.
Później na popularności zyskały filmy
w formacie DivX oraz gry w wersjach ISO,
czyli binarne kopie oryginalnych CD.
Jednak sama idea leżąca u podstaw sieci
P2P jest starsza niż Internet. Architekturę
peer-to-peer (po polsku tłumaczone jako
"każdy z każdym"), czyli sieć opartą nie
na architekturze klient-serwer, ale na równoprawnych
węzłach, wykorzystywał już
ARPANET pod koniec lat 60. Także część
protokołów internetowych, jak choćby
usenetowy NNTP czy mailowy SMTP,
korzysta z tej filozofii. W 1984 roku termin
peer-to-peer pojawił się po raz pierwszy,
gdy w IBM-ie opracowano Advanced Peer
to Peer Networking. Internet ewoluował
jednak coraz bardziej w stronę architektury
klient-serwer i dopiero pojawienie się
Napstera spowodowało renesans terminu
P2P i upowszechniło go.
Nieśmiertelna hydra
Zastosowanie Internetu do wymiany
piosenek nie przypadło do gustu wielkim
wytwórniom płytowym. Od początku próbowały one na drodze
prawnej zablokować
wymianę plików. Nie
było to jednak proste,
taka forma aktywności
była bowiem nowa,
a jej przestępczy charakter
stanowił kwestię
dyskusyjną. Do tej pory
toczą się spory wokół
tego, czy użytkownicy
oraz twórcy sieci
wymiany naruszają
prawo. Wprawdzie
względnie szybko, bo
już w 2000 roku, giganci
rynku muzycznego
osiągnęli sukces, uzyskując
sądowy nakaz
zamknięcia Napstera,
ale w sierpniu ten sam
sąd orzekł, że twórcy
aplikacji i protokołów
P2P nie odpowiadają za
działania użytkowników,
a tym samym nie łamią
prawa, udostępniając narzędzia wymiany.
Delegalizacja Napstera wcale nie przybliżyła
końca sieci wymiany plików. Oryginalny
pomysł znalazł tłumy naśladowców
- serwis After Napster wymienia setkę
aplikacji
P2P, większość z własnymi protokołami
(patrz też: artykuł o technologiach P2P,
przegląd klientów,oraz porady dotyczące
ich użytkowania. O ile łatwe okazało się
zamknięcie opartego na centralnym serwerze
dzieła Fanninga, o tyle gorzej było
z sieciami zdecentralizowanymi.
Prawnicy postanowili wówczas uderzyć
w twórców i właścicieli aplikacji niezbędnych
do korzystania z systemów. Gdy
w 2002 roku szykowali się do ataku na
Kazę, dowiedzieli się, jak się prowadzi
biznes w erze postnapsterowej. Nie spodobało
im się to, co zobaczyli.
Serwery z wersją instalacyjną Kazy stały
w Danii. Oprogramowanie powstawało
w Estonii - znanej bezpiecznej przystani
dla tych, którzy lubią igrać z prawem
autorskim. Właścicielem Kazy jest firma
Sharman Networks zarejestrowana na
małym archipelagu Vanuatu, słynnym
z bezwzględnego przestrzegania tajemnicy
handlowej. Informacje o udziałowcach,
składzie zarządu czy obrotach to pilnie
strzeżone na tych wyspach sekrety. Sam
Sharman Networks nie prowadził żadnej
działalności ani nie zatrudniał nawet jednego
pracownika, lecz był reprezentowany
przez widmową australijską firmę LEF
Interactive. Kogo tu pozwać? Co więcej,
częścią Kazy Media Desktopu jest Altnet
- system wymiany plików, dysponujący
mechanizmami pobierania mikropłatności.
Gdy po wielu miesiącach zabawy w kotka
i myszkę Sharman Networks zdecydował
się zaprzestać uników i kontynuować dyskusję
na sali sądowej, prawnikom koncernów
humory się nie poprawiły.
Listkiem figowym Kazy okazał się właśnie
Altnet. Wynajęci przez Sharman Networks
adwokaci wykazali, że firma dba o legalność,
udostępniając narzędzie do kupowania
przez Internet chronionych prawem autorskim
materiałów. A to, że oferta Altnetu
to ułamek promila tego, co można znaleźć
w sieci Kazy, to już osobna kwestia.
Brudne triki w czystej sprawie?
Gdy zwalczenie sieci wymiany za pomocą
armii adwokatów okazało się zadaniem
trudnym, koncerny muzyczne sięgnęły po
inne środki. Ponad rok temu podjęto próby
przekonania amerykańskich ustawodawców
do zalegalizowania włamań do komputerów
osób wymieniających nagrania,
programy i filmy. Na początku zeszłego
roku do amerykańskich internautów zaczęły
trafiać pozwy do sądów. Podstawą
wnoszonego przez wynajęte przez RIAA
kancelarie pozwu było zarejestrowanie
w bazie użytkowników jakiejś sieci wymiany.
To na pozwanym spoczywał wówczas
obowiązek udowodnienia niewinności. Co
więcej, koncerny chciałyby uzyskać zwolnienie
od odpowiedzialności za "ewentualne"
zniszczenia danych powstałe przy
okazji namierzania użytkownika. Na razie
te starania nie przyniosły powodzenia, ale
ciągle pojawiają się nowe pomysły specjalnych
regulacji prawnych, chroniących
interesy gigantów rynku. Dyskutowane
jest m.in. zniesienie tzw. dozwolonego
użytku (ang. Fair use), pozwalające legalnie
udostępniać kupione materiały rodzinie
i znajomym.
Innym pomysłem na walkę z "wymieniaczami"
jest wynajęcie specjalnych
agencji zajmujących się wpuszczaniem
do Internetu fałszywych hitów. Ich zadanie
to zalewanie sieci P2P plikami
o nazwach sugerujących atrakcyjną zawartość,
a w rzeczywistości będących
cyfrowymi "śmieciami". Ta taktyka ma
zniechęcić użytkowników, którzy po nabraniu
się na takie spreparowane zbiory
mieliby zrezygnować w ogóle z tej formy
zdobywania muzyki, filmów i gier. Krążą
też niepotwierdzone plotki, że grasujące
po sieciach wymiany wirusy są pisane
i dystrybuowane na zlecenie koncernów
muzycznych.
DivX przez komórkę?
Naukowcy z Nokia Research Center
w Budapeszcie pracują nad wbudowaniem
sieci wymiany w... telefony komórkowe.
Twórcy przekonują, że jest to
naturalna funkcja urządzeń, które potrafią dziś
robić zdjęcia i rejestrować filmy. Wskazują
jednak, że ich cel to osiągnięcie tych
samych możliwości, jakimi dysponują systemy
Kazaa lub eMule. Wymiana nagrań
MP3 czy DivX-ów przez komórki to tylko
kwestia czasu. Przeszkodą będą nie problemy techniczne,
ale decyzyjne - operatorzy komórkowi
lubią kontrolować, co użytkownicy ładują
na swoje telefony, bo to pozwala im sprzedawać
elektroniczne treści. Na razie są to
dzwonki, logo i proste melodyjki, ale wizja
zarabiania na sprzedaży muzyki i filmów
z pewnością kusi. Nowym trendem jest
też dynamiczne tworzenie węzłów wykorzystujących
połączenia bezprzewodowe.
Z pewnością doskonalone będą metody
szyfrowania połączeń i ukrywania tożsamości
uczestników wymiany.
Bierzcie i dzielcie się
Sieci P2P nie znikną, ale ich kształt
zależy od antypirackiej strategii wielkich
koncernów medialnych. Jeśli nadal
będą się one starać niszczyć te formy
aktywności za pomocą rzesz prawników,
pojawią się kolejne generacje protokołów
wykorzystujących coraz bardziej
zaawansowane systemy szyfrowania
i ukrywania tożsamości użytkowników.
Zabawa w wymianę plików zachowa smak
zakazanego owocu - będzie wymagała
pewnej wiedzy technicznej i dozy odwagi.
Możliwy jest jednak i inny scenariusz, gdy
sieci P2P staną się jednym z normalnych
kanałów dystrybucji utworów. Przesyłanie
najnowszych hitów, teledysków, dowcipów
czy innych materiałów elektronicznych
za pomocą noszonych przy sobie
komunikatorów stanie się tak naturalne jak
wysyłanie dzisiaj SMS-ów. Jak pokazuje
błyskawiczny rozwój rynku płatnych logo
i muzyczek do telefonów, ludzie są gotowi
do wydawania niewielkich kwot.
Więcej informacji
After Napster
http://www.afternapster.com/
Prehistoria P2P
http://www.oreilly.com/catalog/peertopeer/
Skype
http://www.skype.com/
Piotr Dębek
|
|
|