W numerze m.in.
Studenckie Życie
Świat Komputerów
Sport
Turystyka
Kultura
Praca i kariera
Humor dnia
Wchodzi do fryzjera ksiądz. Ten go przystrzygł i mówi: - Od duchownych nie biorę zapłaty! Na drugi dzień ksiądz przysłał mu paczkę kubańskich cygar. Następnego dnia do fryzjera przyszedł pastor. Fryzjer zrobił swoje i mówi: - U mnie duchowni nie płacą. Wieczorem pastor przysłał mu wspaniały koniak. Trzeciego dnia zjawił się u fryzjera rabin. Fryzjer przystrzygł to co u rabina przystrzyc można (pejsy i broda nie mogą był przycinane) po czym powiedział o panującej w jego zakładzie zasadzie. Na drugi dzień rabin przysłał do niego swojego kolegę - innego rabina. .
|
Internet rzeczy codziennych
Idee, które stały się fundamentem
Internetu, prowadzą teraz do nowej
sieci - sieci urządzeń codziennego
użytku, zwanej Internet-0
Neil Gershenfeld, Raffi Krikorian
i Danny Cohen
Mniej więcej sto lat temu w Barcelonie
Antoni Gaudí zainicjował
w architekturze styl,
który doskonale łączył funkcję i formę.
Ekspresyjne łuki jego budowli nie tylko
zdobiły, ale również przenosiły obciążenia.
Niestety, podejście to dotychczas nie znalazło
odpowiednika w elektrycznej infrastrukturze
budynków. Przełączniki, gniazdka
i termostaty pojawiają się w projektach
na szarym końcu, a o ich przeznaczeniu decydują
ukryte pod tynkiem kable. Wszelkie
urządzenia elektryczne i komputery to
w zasadzie niechciani intruzi. Nie ma między
nimi żadnej komunikacji, o czym łatwo
się przekonać, obserwując o różnych
porach dnia wyposażenie jakiegokolwiek
biura czy mieszkania.
Ma to zaskakująco poważne konsekwencje
dla ekonomiki budowania, oszczędzania
energii, formy architektonicznej, a w
rezultacie jakości życia. W Stanach Zjednoczonych
rynek budowlany szacuje się
na 1 bilion dolarów. Co roku miliardy
z tej sumy przeznacza się na projektowanie
instalacji elektrycznych, a następnie wykonawstwo,
naprawy i modyfikacje. Przez lata
w niezliczonych projektach "inteligentnych
domów" projektanci poszukiwali nowych
zastosowań inteligentnej infrastruktury
- ignorując istniejące już ogromne zapotrzebowanie
na urządzenia, które użytkownicy
mogliby sami programować, nieograniczeni
parametrami narzuconymi podczas
budowy.
Każdy jednak wysiłek, by temu zaradzić,
spełznie na niczym, jeżeli okaże się,
że do zainstalowania żarówki konieczna
będzie pomoc specjalisty od sieci komputerowych,
a jej eksploatacja wymagać będzie
korzystania z usług firmy informatycznej.
Współpraca urządzeń wcale nie wiąże
wiąże
się z przesyłaniem
gigabitów na sekundę
ani gromadzenia gigabajtów
danych, a raczej
z drastycznym obniżeniem
kosztów i uproszczeniem
instalacji oraz
konfigurowania sieci.
Opracowano już mnóstwo
standardów, które
miały umożliwić współpracę
urządzeń gospodarstwa
domowego, na przykład
X10, LonWorks, CEBus,
BACnet, ZigBee, Bluetooth,
IrDA i HomePlug. W rezultacie
mamy sytuację jak w latach
sześćdziesiątych, kiedy
powstawał Arpanet - poprzednik
Internetu. Istniało wtedy wiele
różnych typów sieci komputerowych
i trzeba było wyspecjalizowanych urządzeń,
aby sprząc te niekompatybilne wyspy.
Rozwiązanie, które pozwoliło zbudować
globalną sieć z różnorodnych sieci lokalnych,
opierało się na dwóch wielkich ideach.
Pierwszą była transmisja pakietowa:
dane dzieli się na pakiety, które podróżują
niezależnie od siebie, aby ponownie utworzyć
całość po dotarciu do celu. Technika
ta okazała się przełomem w porównaniu ze
stosowaną w tradycyjnych sieciach telefonicznych,
w których istotą jest przyporządkowanie
każdemu połączeniu statycznego
obwodu. Drugą ideę można krótko nazwać
"koniec z końcem" - funkcjonowanie sieci
powinno zależeć od łączonych obiektów,
a nie od jej wewnętrznej struktury. Koncepcję
tę ucieleśnia tzw. Internet Protocol
(IP). Stopniowo Internet się rozpowszechnił,
umożliwiając równie łatwy dostęp
z komputera do sklepu internetowego, jak
i korzystanie z interaktywnego kina. Każdą
z tych usług charakteryzuje inny typ przesyłanych
w postaci pakietów danych, nie
wymaga to
jednak ani zmiany
architektury sieci,
ani obsługującego ją oprogramowania.
Zasady te pozwoliły rozwijać się Internetowi
przez trzy dziesięciolecia. W tym
czasie jego zasięg i wydajność zwiększyły
się o siedem rzędów wielkości - od 64
węzłów połączonych Arpanetem do przeszło
200 mln zarejestrowanych dziś komputerów.
Reguły gwarantują łatwy dostęp
do struktury systemu i - co bardzo ważne
- nie zawierają szczegółowych wymagań co
do wydajności. Dzięki wielkiemu wysiłkowi
i dyscyplinie zależne od technologii parametry
udało utrzymać się poza specyfikacją
techniczną, a więc postęp w dziedzinie
sprzętu nie wymusza rewizji podstawowej
architektury Internetu.
Przyjazne przestrzenie
Opierając się na takich samych
ideach, jak w przypadku odmiennych sieci,
można by teraz połączyć różne urządzenia.
Rozszerzenie Internetu tak, aby sięgał
on pojedynczej żarówki, wymaga dostrzeżenia
różnic i podobieństw między żarówkami a serwerami, dla których
pierwotnie stworzono Internet.
Mieliśmy już okazję zmierzyć
się z zadaniem wplecenia
Internetu w fizyczną infrastrukturę,
uczestnicząc w
przedsięwzięciach w różnych
zakątkach świata. Jednym z
nich, realizowanym w ramach
prezentacji technologii przyszłości
związanych z obchodami
milenijnymi pod patronatem
Białego Domu i Smithsonian
Institution, była inteligentna
półka łazienkowa na
leki. Potrafiła ona przypominać
pacjentom, że mają zażyć
lekarstwo, informować farmaceutę
o konieczności dostarczenia
nowej porcji, ułatwiała więc
lekarzowi nadzorowanie terapii.
System tego typu niewątpliwie
mógłby być elementem
opieki zdrowotnej.
Z kolei w nowojorskim Museum
of Modern Art w roku
1999 do przekazywania zwiedzającym
informacji na temat
ekspozycji wykorzystaliśmy
umeblowanie galerii. Celem
było uniknięcie wprowadzenia
do wnętrza standardowych
interfejsów komputerowych,
obcych w tego rodzaju
miejscach. Podczas uroczystego
otwarcia jeden z odwiedzających
zachwycił się, że w
muzeum
nie ma tak nielubianych
przez niego komputerów - nie
zdawał sobie najwyraźniej sprawy,
że w meblach ukryliśmy
17 podłączonych do Internetu
maszyn, współpracujących
z setkami mikroprocesorów
obsługujących czujniki.
Potem, w roku 2001, przyszła
kolej na budynek prezentowany
w ramach wystawy "Media
House" w Barcelonie. Elementy
nośne tej konstrukcji
mieściły również infrastrukturę
elektryczną i informatyczną.
Źródła światła i przełączniki
były wyposażone w procesory,
które umożliwiały ich
współpracę, a także interakcję
z innymi komputerami sieci.
Przypisanie punktów świetlnych
do przełączników można
było zmieniać na bieżąco.
W uroczystym otwarciu
"Media House" uczestniczył
jeden z liderów projektu szybkiego
Internetu (tzw. Internetu-2). Wciąż się dopytywał,
z jaką szybkością można przesyłać
dane w budynku. Ktoś dowcipnie
odpowiedział, że żarówki
nie będą oglądać filmów za pośrednictwem
łączy szerokopasmowych
i że sieć scalająca urządzenia
powszechnego użytku to
raczej nie Internet-2, ale Internet-0. I ta nazwa się przyjęła.
|
|
|