Student NEWS - nr 18 - okładka
W numerze m.in.
 
Humor dnia
Student wchodzi do sali egzaminacyjnej. Profesor, siedzący obok swojego asystenta trzyma w ręku trzy kartki z zestawami pytań i każe zdającemu wylosować jeden z nich. Student bierze jedną z kartek, lecz po przeczytaniu prosi o pozwolenie na kolejne losowanie. Profesor zgodził się. Następny zestaw pytań także nie odpowiadał studentowi, więc prosi profesora o kolejne losowanie. Profesor na to:
- Idź juz. Dostajesz tróję.
Ucieszony student wychodzi z sali. Po chwili asystent profesora zadaje profesorowi pytanie:
- Dlaczego ten student dostał tróję, przecież nie odpowiedział na żadne pytanie!
- Ale coś wiedział, bo szukał! - odpowiada profesor.
.            

Zweryfikuje nas ekran

W połowie października rozpoczęła działalność Warszawska Szkoła Filmowa

To, że polskie kino nie jest w najlepszej kondycji i potrzebuje świeżego, nieskażonego spojrzenia na współczesność i przeszłość jest pewne. Tak jak to, że są w Polsce młodzi, kreatywni ludzie, którzy pragną mówić własnym językiem, realizować marzenia, a nie tylko je snuć. Nie przeraża ich świadomość długiej, ciężkiej i jakże niepewnej drogi do celu. Jak umożliwić im działanie? Jak nie stłumić w nich rodzącej się pasji i wykorzystać ich potencjał? Zadanie jest niezwykle trudne i odpowiedzialne: stworzyć szkołę, która młodym twórcom da szansę na kształtowanie nowego oblicza polskiej kinematografii.

Czy w stolicy powstanie takie właśnie miejsce? Z tym pytaniem wybrałam się do Warszawskiej Szkoły Filmowej. Muszę przyznać, że trochę niepewnie wjeżdżałam na szóste piętro budynku przy Świeradowskiej 43. Zastanawiałam się, czy szkoła prywatna sprosta zadaniu, które niegdyś stanęło przed słynną filmówką i czy obecność znakomitych nazwisk wystarczy, by miejsce stało się placówką dydaktyczną?

Świećcie na oczy
Niezauważona weszłam do ciemnej sali i obserwowałam studentów uważnie wpatrzonych w jednego człowieka - Andrzeja Wolfa, operatora, który właśnie prowadził zajęcia. Słuchałam, co mówi, z jakim entuzjazmem wyjaśnia wszelkie wątpliwości studentów, którzy natychmiast zaczynali ustawiać lampy, by oświetlić scenę rozmowy przy stole. Usłyszałam: "Świećcie na oczy, bo prawda kryje się tylko w nich".
Zapytałam jednego ze studentów - Artura Wyrzykowskiego, który jest na wydziale reżyserii, co robi na zajęciach z operatorki? - Na pierwszym roku nie ma podziału. Maciej Ślesicki powtarza nam, że dobry reżyser, aby dogadać się z operatorem, musi umieć patrzeć na film także jego oczami - tłumaczył. - Dlatego na razie uczymy się wspólnie, w pięcioosobowych grupach, w których co miesiąc realizujemy minutowe etiudki i za każdym razem zamieniamy się funkcjami.
Ludzie są różni, niektórzy dopiero zaczynają, ale większość ma już za sobą doświadczenie w postaci zrealizowanych teledysków czy filmów amatorskich. Artur działa z kolegami poza szkołą w grupie filmowej "Kompilacja". - Kompilacyjny projekt musieliśmy zawiesić, bo okazało się, że szkoła całkowicie mnie pochłania. Zajęcia są od 10.00 do 17.00, w piątki do 22.00 i czasami w weekendy.

Mistrz kamery
Czekałam do końca zajęć, aby porozmawiać z Andrzejem Wolfem i rozwiać moje, coraz to mniejsze, wątpliwości. Czekałam długo, bo studenci, chociaż byli w szkole już cały dzień, nie chcieli wyjść. Mieli mnóstwo pytań, propozycji, jak ustawić światło, jakiej lampy użyć, by lepiej oddać klimat sceny. Chcieli dyskutować, analizować każdy najdrobniejszy szczegół. Sami schowali sprzęt i teraz dopiero pozostał czas na rozmowę.
Na zajęciach studenci poznają kolejne dziwaczne narzędzie operatora kamery - blendę Chciałam zacząć od pytania o doświadczenie dydaktyczne wykładowców, ale już nie muszę - widziałam, co się działo, z jak wielkim zaangażowaniem prowadzone były zajęcia. Pytam więc, o co innego.

Widzę, że od pierwszych zajęć stawiacie w szkole na współpracę między wydziałami. Pomysł, aby podstawy sztuki operatorskiej przekazywać także przyszłym reżyserom, na pewno ułatwi porozumiewanie się na planie.Oczywiście naszym celem jest nauczyć studentów artystycznego rzemiosła, ale na początku trzeba pokazać im wszystko: jak się rozwija kabel, składa statyw, ustawia lampy. To jest praca fizyczna, ale niezbędna, by umieć funkcjonować na planie. Trzeba wiedzieć, jak się przygotować, aby podczas zdjęć mieć czas na pracę z aktorami, nie zagubić się, kiedy trzeba skupić się na tym, co najważniejsze.
Nauka w szkole trwa dwa lata. To wystarczy, aby nauczyć techniki, ale czy te dwa lata wystarczą, aby nauczyć młodych ludzi innego patrzenia na świat, na sztukę, by wyrobić w nich wrażliwość artystyczną?
Kończyłem szkołę w Łodzi i muszę przyznać, że nawet tam nie było tak intensywnie, jak tu. My nie rozmawiamy tylko o technice. Jest dużo czasu, by zastanowić się nad sobą, nad tym, o czym chcemy robić filmy. To bardziej siedzi w studentach, niż w nas, bo wykładowca nie wyciągnie z nikogo wrażliwości artystycznej jak z pudełka.
W was jest bardzo dużo tej wrażliwości, bo jesteście pięćdziesiąt razy bardziej bombardowani obrazem niż moje pokolenie. Stąd po dwóch latach wyjdą ludzie,Patrick Swayze z żoną Lisą Niemi na spotkaniu ze studentami Warszawskiej Szkoły Filmowej opowiadali o tajnikach sztuki filmowej i o ich najnowszym obrazie: którzy będą umieli zrobić film zgodnie z własną wizją świata, z własną estetyką. Może szkoła urośnie razem ze studentami, zobaczymy.
Z własnego doświadczenia wiem, że spokojnie w trzy lata można nauczyć tego, co szkoła filmowa uczy w cztery, a rok można przeznaczyć na pracę na planie. Mnie tego w szkole bardzo brakowało.
Czy szkoła będzie umożliwiać studentom praktyki na planach filmowych podczas studiów i później? Jak się opiekować absolwentami, by nie wysyłać ich w próżnię po studiach?
Będziemy starali się to zapewniać. Wszystko zależy jednak od ich siły, przebojowości, od tego, ile wytrzymają. Trzeba wypuszczać takich absolwentów, którzy będą robić dobre filmy. Zweryfikuje nas ekran. Zobaczymy, ilu się przebije.
Aktywność szkoły już jest imponująca. W ciągu niespełna miesiąca przyjechali do nas na spotkania: Rossellini, Menzel, Swayze. Szukamy też źródeł na fi- nansowanie zdolnych ludzi, rozglądamy się za stypendiami. Na to potrzeba jednak czasu.
Znam wielu ludzi, którzy próbują po raz kolejny dostać się do filmówki. Nie udaje im się a kipią energią i pomysłami, …
Trzeba zdemitologizować ten film - tę szkołę. Na kamerach, które mamy tutaj, można spokojnie zrobić film. Mamy sześć DV Camów. Rewolucja technologiczna jest szansą dla młodych. Szkolnictwo będzie musiało się jakoś do tego ustosunkować, bo baza sprzętowa umożliwia robienie wszystkiego na komputerach. Kino będzie coraz szybsze. Nasza szkoła wychodzi temu mocno naprzeciw.
W jaki sposób?
Nie możemy liczyć na cud, bo już go nie będzie. Nie ma nic gorszego, niż chodzić ze scenariuszem od drzwi do drzwi i nie móc go sprzedać. Dlatego chcemy pokazać, że najlepiej jest, gdy człowiek sam, niezależnie zdobędzie pieniądze, zrobi film po swojemu i wtedy go sprzeda. Ale do tego potrzebna jest ogromna siła przebicia, znajomość warunków, jakimi rządzi się rynek, no i oczywiście pomoc ze strony kolegów. I jedno i drugie będziemy chcieli zapewnić. Jest jeszcze coś. To jest fantastyczne zjawisko, że starsi nie blokują młodych, jak się powszechnie uważa, ale chcą pomóc, przekazać jak najwięcej wiedzy.
Andrzej Wolf zawsze ma czas na rozmowyze studentami, nie znika zaraz po zajęciach No właśnie. Niespełna miesiąc działania a lista nazwisk wykładowców jest imponująca.
To pierwsza liga. Jak uczyć się, to od najlepszych. Boguś Linda uczył we Wrocławiu i umie to robić, Marek Konrad, Małgosia Zajączkowska to świetni aktorzy, którzy potrafią niesamowicie pracować nad postacią, uczyć rozbioru logicznego roli, Piotr Łazarkiewicz dużo pracuje w teatrze z aktorami i przekazuje tę wiedzę, wcześniej prowadził zajęcia filmowe…
…tak jak Pan. Od kilku lat prowadzi Pan warsztaty filmowe w Centrum Łowicka. Jaki jest sens takich miejsc w obliczu tylu prywatnych szkół?
Z moich warsztatów osiem osób dostało się do państwowych szkół filmowych. Przychodzą bardzo różni ludzie. Jedni planują całe swoje życie związać z filmem, dla innych jest to tylko dodatkowa przyjemność. Tak samo, różne powstają filmy. Najważniejsze jest to, żeby robić jak najwięcej, żeby poznać ten smak. Dajemy możliwości, narzędzia a to was niesamowicie mobilizuje. Nagle widzicie, że to, co pomyślane, staje się naprawdę. Chcę wam przekazać i tu, i w szkole, że nie ma nic bardziej podniecającego emocje. Robienie filmów to zajęcie, które wciąga, wręcz uwodzi. Tak, kamera jest wielką uwodzicielką.

Po rozmowie zjeżdżałam z szóstego piętra również niepewnie, ale tym razem z innego powodu. Chciałabym wrócić i znów zaszyć się w kącie w ciemnej sali, by podpatrzeć, z jaką pasją "to pomyślane staje się naprawdę".
Czy odwiedziłam miejsce, które ma uzdrowić polskie kino? Szkoła dopiero zaczyna swoją działalność, ale jeśli takie są początki, to odpowiedź zapewne będzie twierdząca. Liczę na to.

Agnieszka Woszczyńska


Andrzej Wolf jest uznanym operatorem filmowym. Skończył łódzką filmówkę. Współpracował z Janem Zaorskim ("Matka królów") i Robertem Glińskim. Od 3 lat prowadzi warsztaty filmowe w Centrum "Łowicka" na Mokotowie.

Warszawską Szkołę Filmową założyli: aktor - Bogusław Linda i reżyser Maciej Ślesicki ("Tato", "Sara" oraz "13 posterunek"). Oprócz nich w szkole uczą m.in.: Agnieszka Holland, Beata Tyszkiewicz, Marek Kondrat, Marek Koterski, Artur Żmijewski, Dorota Segda, Piotr Machalica, Małgorzata Zajączkowska, Rafał Królikowski, Daniel Olbrychski, Andrzej Ramlau, Sławomir Idziak, Ilona Łepkowska, Zbigniew Hołdyselnia. Szkoła mieści się w budynku Wyższej Szkoły Handlu i Prawa im. Ryszarda Łazarskiego.