Student NEWS - nr 18 - okładka
W numerze m.in.
 
Humor dnia
- Co jest pierwszą rzeczą, jaką blondynki uczą się w czasie lekcji jazdy?
- W samochodzie można także siedzieć prosto.
.            

Kuj i haruj

Dawno, dawno temu... w czasie studiów żacy nie musieli pracować. Pracodawcy nie pytali o zawodowe doświadczenie, a pieniądze od rodziców oraz ewentualne stypendia zwykle starczały na spokojne pobieranie nauk. Uwaga! Te czasy już przeminęły!

Skąd masz pieniądze Kapitalizm zobowiązuje. Praca stała się dla nas wszystkich bardzo pożądanym towarem. Dziś nie dziwi już nikogo, że student - nawet ten dzienny - nie tylko się uczy, ale i pracuje. I dobrze, bo obraz dwudziestoparolatka składającego swój los wyłącznie w ręce rodziców jest co najmniej dziwny. Jednak motywy podjęcia pracy wśród studentów są bardzo zróżnicowane, prawie tak bardzo, jak rodzaje wykonywanych przez nich zawodów.

Inwestycja w przyszłość
Współczesność stawia nam nowe wyzwania. Wzorem stał się młody, uśmiechnięty człowiek zdobywający coraz wyższe szczeble kariery. By te społeczne oczekiwania realizować, swą przygodę z pracą należy zacząć bardzo wcześnie, właśnie na studiach. - Mnie przestraszył potwór 20 proc. bezrobocia - mówi Piotrek, absolwent stosunków międzynarodowych i administracji UJ. - Od trzeciego roku pracowałem w firmie pośredniczącej w znajdowaniu pracy za granicą. Małe pieniądze, ale dzięki temu po studiach znalazłem pracę w dziale HR dużej, międzynarodowej korporacji.
Schemat studiów osób, które myślą o szybkim starcie do kariery, jest podobny. Pierwsze dwa lata to bardzo intensywna praca na uczelni - zaliczanie dużej ilości przedmiotów, by potem mieć więcej luzu, a dodatkowo poszukiwanie atrakcyjnych, wakacyjnych praktyk. Następny etap to praca - niekoniecznie popłatna, za to obowiązkowo w uznanej na rynku instytucji, dająca konkretne doświadczenie. Wówczas po zakończeniu nauki wrota kariery mogą się uchylić.


Firma Tomka organizuje rejsy żeglarskie. W Polsce prowadzi kursy nauki żeglowania, natomiast za granicą czarteruje większe łodzie i organizuje rejsy turystyczne. Zarabia przyzwoicie. Po studiach chce kontynuować i rozwijać rozpoczętą działalność
Na własny rachunek
Niektórzy idą krok dalej - za najlepszą inwestycję w przyszłość uważają pracę na własny rachunek. Jeśli założona firma odniesie sukces, po skończeniu studiów nie trzeba już martwić się o zatrudnienie. Z drugiej strony, aby utrzymać się na rynku, trzeba nieustannie walczyć z konkurencją - czasu na studiowanie jest niewiele, albo nie ma go wcale. Za PRL studenckie firmy- spółdzielnie wyrastały ze studenckich stowarzyszeń i oferowały często ekstremalne prace", np. czyszczenie kominów, zewnętrznych szyb w wieżowcach. Dziś często firmy studenckie zajmują się szkoleniami, organizowaniem wyjazdów do pracy za granicą (programy au-pair, Work&Travel) czy organizowaniem kolportażu ulotek.
Swoją firmę założył również Tomek, student IV roku Politechniki Gdańskiej. - Razem z przyjacielem z harcerstwa założyliśmy firmę specjalizującą się w organizowaniu rejsów żeglarskich. W Polsce na własnych "Omegach" prowadzimy kursy nauki żeglowania, natomiast na morzach Chorwacji i Grecji czarterujemy większe łodzie i organizujemy rejsy turystyczne. Jak sam przyznaje, zarabia się bardzo przyzwoicie, dlatego po studiach chce kontynuować i rozwijać rozpoczętą działalność. - Możliwości pracy jest co niemiara, ale nic nie da mi większej satysfakcji i stabilizacji finansowej.


Grzesiek, student II roku polonistyki UW, pracuje w małej, przytulnej kawiarence. Zarabia trochę na szkołę, jednak przede wszystkim, żeby móc się cieszyć w pełni chwilami spędzonymi z dziewczyną
Inwestycja w teraźniejszość
Wielu z nas podejmując pracę nie myśli w kategoriach przyszłej kariery zawodowej. Zmusza nas brak kasy. Braki finansowe i duża konkurencja na rynku pracy sprawiają, że studenci wybierają zajęcia, które nie będą ozdobą przyszłego CV, np.: kelnerka, sprzedawca czy korepetytor. Każda praca jednak coś daje - pewne doświadczenie, świadectwo aktywności i... pieniądze.
Mieszkanie, jedzenie, czesne, bilety, podręczniki, ksero - łańcuszek wydatków ciągnie się w nieskończoność. Nie wszystkich rodziców stać, by zapewnić swym pociechom stabilne finansowo studia. Zarobić na utrzymanie, to wciąż najczęstsza motywacja, szczególnie wśród studentów uczących się poza miejscem zamieszkania.
- Oprócz mnie studiują jeszcze moi dwaj bracia. Samotna mama ma tylko nauczycielską pensję - opowiada Gosia, studentka V roku UJ. - Pracuję jako kelnerka od drugiego roku, mam jeszcze stypendium naukowe. Dzięki temu mama w zasadzie

Gosia pracuje jako kelnerka od drugiego roku, dodatkowo dostaje stypendium naukowe. Dzięki temu mama nie musi nic dokładać do jej utrzymania
nie musi do mnie nic dokładać - dodaje. Często dorabiający, ambitni studenci świetnie sobie radzą na wymagających, dziennych kierunkach, a zaraz po zajęciach z uśmiechem obsługują innych w marketach, pubach czy multipleksach.

Na studenckie życie
Wśród "miejscowych studentów", którym wikt i opierunek zapewnia rodzinny dom, najczęstszym powodem podjęcia pracy jest chęć zdobycia pieniędzy na zabawę, przyjemności albo na czesne, kurs językowy czy ciekawe szkolenie. - Pracuję w małej, przytulnej kawiarence - mówi Grzesiek, student II roku polonistyki UW. - Zarabiam trochę na szkołę, jednak przede wszystkim, aby móc się swobodnie cieszyć chwilami, które spędzam ze swoją dziewczyną.
O ile ci, którzy zarabiają na studia szukają w miarę stabilnej i ciągłej posady, to wśród studentów zarabiających na rozrywkę, częściej zdarzają się osoby podejmujące pracę "z doskoku". Jest to logiczne i niejako związane z rytmem "studenckiego życia". Studenci zatrudniają się: przed sylwestrem, przed wyjazdem na narty, przed zakupem sprzętu komputerowego, itd. Szukają pracy, która nie wymaga "deklaracji lojalności" - zostają hostessami, pilnują dzieci, rozdają ulotki, przepisują teksty, wprowadzają dane. Taka forma zatrudnienia nie ingeruje w rytm studiów. Pracownicy tymczasowi mogą sami wybierać, kiedy i jak intensywnie chcą pracować.

Inwestycja w pasję
- Jestem instruktorką w klubie jeździeckim. Od czternastu lat jeżdżę konno i kocham to tak bardzo, że żadnej innej pracy nie byłabym w stanie poświęcić się z takim oddaniem - twierdzi Ewa, studentka III roku SGGW. - Planuję rozwijać się i zostać instruktorem sportu, a w przyszłości sędzią sportowym. Ma szczęście - pasja stała się jednocześnie jej źródłem dochodów. To marzenie niejednego dorosłego. Połączyć przyjemne z pożytecznym, ogień z wodą, pracę z pasją. Niestety, to bardzo trudne i najczęściej udaje się tym, którzy nie czekają aż ktoś doceni ich hobby, lecz swoją pasją chcą "zarażać" innych.
Przykładem takiej postawy jest Wojtek, student-spadochroniarz z UAM. - Jestem członkiem sekcji spadochronowej lokalnego aeroklubu. Skaczę sam i pomagam uczyć się tego innym - opowiada Wojtek. - Najfajniejsze chwile są wtedy, gdy przekonana przeze mnie do skoku osoba "eksploduje" radością i optymizmem po wylądowaniu - wyjaśnia.

Do tanga trzeba dwojga
Nasze chęci zdobywania doświadczeń, zarabiania i dorabiania czy też poszerzania swoich pasji spełzłyby na niczym, gdybyśmy nie mieli gdzie pracować. Tylko niewielu ma możliwość i odwagę podjęcia pracy na własny rachunek. Większość z nas łasi się do tych, którzy mogą nas zatrudnić i zapłacić nam.
Firmy chętnie zatrudniają studentów, bo mają z tego pewne korzyści - tanią siłę roboczą, za którą nie trzeba płacić wysokich składek ZUS-owskich (dzięki "studenckiej" umowie zlecenie). Zyskują ponadto pojętnych pracowników, w szkolenie których opłaca się inwestować. Jednak najważniejszą zaletą studenta jest bardzo silna chęć podjęcia pracy, nawet niskopłatnej. Najczęściej nie ma na utrzymaniu domu i rodziny, więc przyjmie nawet stawki rzędu 200-400 złotych.


Ewa jest instruktorką w klubie jeździeckim. Od czternastu lat jeździ konno i kocha to tak bardzo, że żadnej innej pracy nie byłaby w stanie poświęcić się z takim oddaniem
Pracować nie będę
Są też tacy, którzy patrzą z pogardą na pracujących. - Nie sądzę, że należy łączyć pracę ze studiami, bo ani jednego, ani drugiego nie robi się dobrze - pisze Yamato na forum w www.1praca.gov.pl. - Złości mnie, kiedy widzę takich gości, którzy myślą, że złapali Pana Boga za nogi, bo pracują, a na zajęciach nic nie wiedzą i tylko się prześlizgują z roku na rok. To bez sensu, oni w robocie też pewnie nie są dobrzy - wyjaśnia.
Na stronach internetowych przeczytać można mnóstwo podobnych deklaracji, bardzo odważnych, jak na dzisiejsze czasy. Może w głębi ducha każdy, kto na studia poszedł z prawdziwego "głodu wiedzy", przyzna takim poglądom choć trochę racji. Jeśli rzeczywiście stać kogoś na to, by poświęcić się bez reszty nauce, to bardzo dobrze. To z nich powinny wyrastać uczelniane elity, więc ich rzetelna nauka jest też formą zbierania zawodowych doświadczeń.
To jednak droga dla niewielu. Rozsądek nie każe nam - zwykłym nosicielom indeksów - wybierać: studia albo praca, on każe nam łączyć obie te czynności. Czy nam się podoba czy nie, studencka praca stała się czymś oczywistym i koniecznym. Po to, by móc normalnie studiować i po to, by móc pokazać przyszłemu pracodawcy, że oprócz solidnej nauki wykazywaliśmy się aktywnością - poszukiwaliśmy źródeł doświadczeń i dochodów oraz kontaktów i znajomości, które zawsze mogą się przydać.

Remigiusz Tytuła


Ile zarabiają studenci?
50-300 zł dostaje w miesięczniku za wierszówkę student stosunków międzynarodowych. 250 zł miesięcznie zarabia student informatyki na prywatnych korepetycjach. 300 zł zarabia student ekonomii pracując w osiedlowym spożywczaku. 300-400 zł zarabia studentka I roku germanistyki. Dwa dni w tygodniu sprząta biura. 30-50 zł za 45 minut lekcji angielskiego w prywatnej firmie w Warszawie, dostaje student politologii, uprawnienia daje mu dyplom CPE. 800 zł miesięcznie zarabia student budownictwa za pracę w dziale obsługi telefonicznej klienta. 1000 zł w recepcji hotelu zarabia 22-letnia studentka prawa w Gdańsku. Pracuje 7 dni w tygodniu, studiuje zaocznie. 1500 zł zarabia studentka psychologii w firmie konsultingowej. Oficjalnie pracuje od 12 do 18, w rzeczywistości znacznie dłużej.