Student NEWS - nr 19 - okładka
W numerze m.in.
 
Humor dnia
Idzie blondynka, nagle widzi przed sobą
wysoki mur. Stanęła. Stoi cierpliwie, stoi, aż wkońcu mur się zawalił i blondynka
poszła dalej.
Jaki z tego morał?
- Mądry zawsze ustępuje głupszemu.
.            

W jakiej walucie?

Franki, dolary, euro a nawet funty brytyjskie, korony szwedzkie, norweskie i duńskie. To nie oferta dobrze zaopatrzonego kantoru, ale paleta walut, w których można w Polsce zaciągnąć kredyt mieszkaniowy. Którą wybrać?

Autorem jest Maciej Kossowski, doradca firmy Expander
Dylemat kredytobiorcy można skwitować starą maksymą: kredyt trzeba brać w tej walucie, w której się zarabia. Brzmi ładnie, ale czy to się na pewno opłaca? Pożyczając złotówki z góry wiemy, jakie raty będziemy płacić. Ich wysokość może się zmieniać w czasie tylko zależnie od oprocentowania. Nie interesuje nas sytuacja na rynku walutowym.
Wadą kredytu w rodzimej walucie jest oprocentowanie. Kształtuje się ono między 8 a 9 proc. Tak wysoki koszt kredytu zawdzięczamy Radzie Polityki Pieniężnej, która podnosi stopy procentowe, by pokonać infl ację. Wszystko wskazuje na to, że wysokie stopy utrzymają się w Polsce jeszcze przynajmniej przez rok.
To oznacza, że coraz więcej klientów zwraca się ku tanim kredytom w walutach obcych. Prym wiedzie frank szwajcarski. Oprocentowanie kredytów w tej walucie kształtuje się na poziomie 3 - 3,5 proc. Jest to możliwe dzięki - jakżeby inaczej - niskim stopom procentowym w Szwajcarii.
Każdy student wie jednak, że kredyt walutowy obciążony jest ryzykiem kursowym. Jak to działa? Załóżmy, że pożyczamy 100 tys. zł. Bank przelicza tę kwotę na franki szwajcarskie po kursie kupna tej waluty. Załóżmy, że jest to 2,7 zł. Otrzymujemy wówczas 37.037 franków. Następnie bank wylicza ratę kredytu. Jeśli jego oprocentowanie to 3 proc., a okres spłaty 20 lat, wówczas rata równo wyniesie 205 franków.
Na tym nie koniec obliczeń. Owe 205 franków co miesiąc będziemy oddawać bankowi w złotówkach przeliczone po aktualnym kursie kupna szwajcarskiej waluty. Jeśli przyjmiemy, że w początkowym okresie spłaty wynosi on 2,9 zł, rata równa się 596 zł. Teraz wyobraźmy sobie - teoretycznie - kredyt w złotówkach oprocentowany na poziomie 3 proc. Miesięczna spłaty wyniosłaby 555 zł. Wyższą ratę kredytu w CHF zawdzięczamy przejściu przez kursy kupna i sprzedaży.
To niekorzystne przeliczenie podraża nam kredyt o ok. 0,5 pkt. proc. W efekcie kredyt we frankach, który według banku kosztuje 3 proc. faktycznie oprocentowany jest na poziomie ok. 3,5 proc. Nadal jest to jednak znacznie mniej niż 8-9 proc. w złotówkach.
Przejdźmy do ryzyka kursowego. Polega ono na tym, że wysokość naszej miesięcznej raty w przyszłości będzie zależeć o aktualnego kursu franka. Jeśli na przykład złotówka drastycznie osłabnie i za 1 CHF będziemy płacić nie 3 a 4 zł, wówczas nasza rata wzrośnie do poziomu 822 zł. Tyle mniej więcej wynosi rata kredytu w złotówkach oprocentowanego stawką 8,8 proc.
Czy ryzyko tak dużej niekorzystnej zmiany na rynku walutowym jest duże? W ocenie doradców Expander nie. Dlatego większość kredytów zaciąganych za naszym pośrednictwem to kredyty we frankach szwajcarskich.
Wróćmy jednak do analizy ryzyka. Spłacając kredyt w CHF cały czas musimy mieć w pamięci łączną kwotę zadłużenia. W naszym przykładzie pożyczyliśmy 37.037 CHF. Ile musielibyśmy oddać złotówek, by spłacić zadłużenie? Już na dzień po zaciągnięciu kredytu jest to 107.407 zł (pamiętajmy, pożyczyliśmy 100 tys. zł). Jeśli kurs franka wzrośnie np. do 3,2 zł, wówczas nasze zadłużenie w PLN będzie równe aktualnej, pozostającej do spłaty, kwocie we frankach przemnożonej przez tę wartość.
Czy naprawdę musimy się przejmować zmianami w czasie łącznego zadłużenia? Nie, o ile nie planujemy przewalutowania kredytu bądź przeprowadzki do innego banku. Tylko w takiej sytuacji kwota zadłużenia zostanie przeliczona na złotówki i będziemy musieli się z nią zmierzyć.
Spłacając kredyt na bieżąco powinniśmy zwracać uwagę tylko na jedno: czy co miesiąc nasza rata jest niższa niż rata analogicznego kredytu w złotówkach? Jeśli tak, wszystko jest w porządku. Jeśli nie - aby tak się stało, na rynku walutowym musi dokonać się rewolucja, powinno nam się zapalić pomarańczowe światełko.
Z pomocą doradcy finansowego powinniśmy wówczas policzyć, ile dotychczas zaoszczędziliśmy na kredycie walutowym. W ten sposób dowiemy się, ile jeszcze możemy stracić spłacając raty kredytu w walucie wyższe niż rata alternatywnego kredytu złotówkowego. W momencie, gdy oszczędności znikną, powinniśmy przewalutować kredyt. Oznacza to, że podjęliśmy niesłuszną decyzję wybierając walutę obcą - spłacając w niej kredyt oddaliśmy bankowi tyle, ile zapłacilibyśmy w przypadku kredytu w złotówkach.
Frank szwajcarski jest w tej chwili jedyną alternatywą dla złotówki. Różnica w oprocentowaniu jest na tyle wysoka, że opłaca się ponieść ryzyko kursowe. Warto wziąć pod uwagę fakt, że sytuacja na rynku walutowym sprzyja osobom spłacającym kredyty w walutach. Złotówka umacnia się od dobrych kilku miesięcy. Sprzyjają jej właśnie wysokie stopy procentowe i dobra sytuacja na giełdzie - zagraniczni inwestorzy kupują polskie akcje i obligacje. Dobre są także fundamenty polskiej gospodarki.

Firmy, dzięki którym powstał ten poradnik: