POZNAĆ SIEBIE - Jerzy Hausner
wywiad z Jerzym Hausnerem,
Ministrem Pracy i Polityki Społecznej
-Jak Pan ocenia realizację projektu "Pierwsza Praca"?
- Jestem zadowolony z realizacji programu. Do końca września skorzystało z niego ponad 62 tys. absolwentów. Najwięcej młodych ludzi wzięło udział w stażach (prawie 37 tys. osób). Niepokoi mnie jedynie mała liczba absolwentów podejmujących działalność gospodarczą (tylko 173 osoby), ale proszę pamiętać, że Program jest w początkowej fazie realizacji i być może jeszcze wielu absolwentów dojrzewa do myśli o samozatrudnieniu. Za wielki sukces Programu uważam również wzrost poczucia odpowiedzialności za losy absolwentów u innych instytucji
i organizacji. Sukcesem jest także to, że o problemie pracy absolwentów mówi się głośno i wszędzie.
- Dlaczego tegoroczni absolwenci preferują staż absolwencki niż zatrudnienie refundowane?
- Faktycznie staże cieszą się bardzo dużym zainteresowaniem, jednak to nie tyle absolwenci wybierają staże, co pracodawcy wolą tę formę pomocy. Pracodawca przyjmując absolwenta na staż nie ponosi żadnych kosztów finansowych, ponieważ stypendium stażowe należne absolwentowi wypłaca urząd pracy. Natomiast przy zatrudnieniu refundowanym pracodawca musi ponieść już pewne obciążenie finansowe, na co niewielu pracodawców się decyduje.
Najważniejsze jednak jest to, że coraz więcej absolwentów zdaje sobie sprawę, że dla rozwoju społecznego i zawodowego liczy się wykonywanie pracy i nabywanie umiejętności zawodowych, a nie bierność i siedzenie
w domu. Absolwenci rozumieją, że staż jest swoistym pomostem do zatrudnienia, ponieważ jeżeli absolwent zaprezentuje się z dobrej strony pracodawcy, u którego jest na stażu, może liczyć na zatrudnienie i co za tym idzie uzyskiwanie zdecydowanie większych dochodów niż kwota stypendium stażowego.
- Czy tegoroczni absolwenci byli należycie przygotowani do wejścia na rynek pracy?
- W ostatnich latach wiele się pod tym względem zmieniło. Do programów nauczania wprowadzono zajęcia poświęcone nauce przedsiębiorczości.
W czerwcu 2002 roku Ministerstwo Pracy opracowało i rozesłało do wszystkich szkół średnich "Wyprawkę maturzysty", czyli swoisty przewodnik ku karierze, zawierający niezbędne dla młodych ludzi informacje m.in. o lokalnym rynku pracy, możliwościach kształcenia, możliwościach uzyskania zatrudnienia, metodach poszukiwania pracy, możliwościach założenia własnej firmy. W tej chwili dla nowego rocznika maturzystów wydajemy kolejną edycję - mocno zmienioną, lepszą, bogatszą i ciekawszą.
Coraz ważniejszą rolę zaczynają odgrywać uczelniane biura karier, które nie tylko pomagają studentom i absolwentom w znalezieniu pracy, ale także informują o oczekiwaniach pracodawców, co ułatwia dostosowanie programu kształcenia do potrzeb rynku. Dlatego jednym z elementów Programu "Pierwsza Praca" jest stworzenie warunków zachęcających szkoły wyższe i inne podmioty do rozwoju i tworzenia tego typu placówek.
- Jaka będzie sytuacja na rynku pracy dla absolwentów w roku 2003?
-
Nie da się ukryć, że sytuacja absolwentów w 2003 r. będzie nadal trudna. Spodziewam się, że wyraźna poprawa na rynku pracy nastąpi nie wcześniej niż w roku 2004. Dlatego w przyszłym roku będziemy dalej pomagać absolwentom w ramach programu "Pierwsza praca".
- Jakie są prognozy dla studentów zaczynających studia w chwili obecnej?
- Widoki dla studentów, którzy teraz rozpoczynają studia, są znacznie lepsze, niż dla tych, którzy właśnie wkraczają na rynek pracy. Prognozy ekonomiczne zakładają wzrost gospodarczy, a co za tym idzie lepszą koniunkturę w następnych latach. Ponadto, po wejściu Polski do Unii Europejskiej powinien wzrosnąć popyt na dobrze wykształconych pracowników. Wreszcie już widać, że mnogość informacji o programie "Pierwsza Praca" przynosi efekt wstrząsowy. Młodzież na studiach zaczęła budzić się z marazmu, zaczęła myśleć o swojej przyszłości
i szukać miejsca pracy, zamiast liczyć na posadę. To bardzo ważne zjawisko.
programu "Pierwsza Praca".
- Proszę doradzić obecnym studentom V roku. Jak powinni wykorzystać ostatnie miesiące przed wielkim wyzwaniem "praca"?
- Powinni zrobić tak, jak radzą specjaliści w "Wyprawce": najpierw poznać siebie - swoje oczekiwania i możliwości, a potem badać rynek pracy, ale nie tak "w ogóle", tylko pod kątem swoich możliwości. Dobrze by było, aby jeszcze w trakcie studiów nawiązali kontakt z potencjalnymi pracodawcami, żeby zdobyć doświadczenie zawodowe. Z decyzją o własnej przyszłości zawodowej nie można czekać do końca studiów.
- A co ze studentami I roku? Na co powinni zwrócić uwagę, aby po zakończeniu studiów byli spokojni
o swoją pracę?
- Od samego początku studiów powinni myśleć o tym, jaki zawód chcą wykonywać i pod tym kątem patrzeć na świat. Sytuacja na rynku pracy jest zmienna, ale pewne trendy można przewidzieć. Na pewno Polskę czeka rewolucja w telekomunikacji, informatyce, czy systemach ubezpieczeń. Swoje kwalifikacje można uzupełniać poza studiami podczas różnych szkoleń. Nie doradzam najmłodszym studentom poszukiwania pracy, ale na pewno warto postarać się o praktyki u różnych pracodawców, aby skonfrontować zdobytą na studiach wiedzę z realiami rynku pracy.
- Czy dobrym pomysłem są studia na dwóch kierunkach równocześnie?
- Studia na dwóch kierunkach równocześnie są dobrym pomysłem na szybkie znalezienie pracy, pod warunkiem jednak, że przynajmniej jeden z kierunków jest zgodny z potrzebami pracodawców. Współczesny rynek pracy charakteryzuje się ogromną zmiennością i konkurencyjnością. Do tego trzeba się przygotować.
Osoba, która ma dwa zawody, ma znacznie większe szanse na znalezienie pracy.
- Czy dzisiejszy system nauki na uczelniach dobrze przygotowuje studentów do spełnienia potrzeb i oczekiwań rynku pracy?
- Jest jeszcze bardzo dużo do zrobienia pod tym względem. Szkoła musi zajmować się w większym niż dotychczas stopniu kształtowaniem wśród studentów postaw kreatywności i innowacyjności. Niezbędne jest także uruchomienie przez szkoły w porozumieniu z pracodawcami programów kształcenia profilowanego. Dotyczy to zwłaszcza szkół ogólnokształcących i wyższych. Poprzez umiejętne łączenie kształcenia ogólnego i profilowanego nastąpi lepsze przygotowanie młodych ludzi do podejmowania pracy, a także do tworzenia własnych firm. Tradycyjny model praktyk studenckich nie spełnia już oczekiwań. Należy połączyć studiowanie z intensywnym szkoleniem praktycznym i stażem umożliwiającym zdobywanie doświadczenia praktycznego, które będą zorientowane na szkolenie nowych i poszukiwanych na rynku pracy umiejętności.
- Czy studenci szkół prywatnych mają mniejsze szanse niż ich koledzy ze szkół państwowych?
- Renoma uczelni ma spore znaczenie, ponieważ pracodawcy mogą się kierować przekonaniem, że znane szkoły kształcą lepiej. Zróżnicowanie poziomu szkół wyższych jest duże, podział na lepsze i gorsze nie ma nic wspólnego z prawem własności. Dobre i złe uczelnie są i w sektorze publicznym, i w sektorze prywatnym. Najważniejszy jest jednak rzeczywisty poziom kwalifikacji absolwenta i to, na ile będą one przydatne w wykonywaniu czynności zawodowych. Sam dyplom ma przy tym bardziej znaczenie orientacyjne.
- Jaka była Pana pierwsza praca po ukończeniu studiów?
- Miałem pracować w Fabryce Armatur w Głuchołazach na Opolszczyźnie, ponieważ od II roku dostawałem fundowane przez to przedsiębiorstwo stypendium. Tam odbyłem praktykę dyplomową, a w czasie wakacji pracowałem jako pomocnik magazyniera. Pod koniec studiów dwóch profesorów zaproponowało mi jednak asystenturę. Zgodziłem się, a uczelnia zaczęła negocjować z Fabryką Armatur warunki, na jakich może mnie "przejąć". Ostatecznie zostałem asystentem w Zakładzie Ekonomii Politycznej Kapitalizmu.
- Dziękuję za rozmowę
Sergiusz Dobosz
NEWS
Liczba bezrobotnych na koniec października wyniosła
3.108.100 osób (
4,5 tys. osób mniej niż we wrześniu), ale o
164 tys. wyższa niż w październiku 2001 r., kiedy to stopa bezrobocia wyniosła
16,4%. W październiku zarejestrowało się 238 tys. nowych bezrobotnych, czyli o
2,5 tys. mniej niż we wrześniu i o
8,3 tys. mniej niż w październiku 2001 r.. W końcu października
51% zarejestrowanych, czyli prawei
1,6 mln osób było trwale bezrobotnych. Przed rokiem osoby trwale bezrobotne stanowiły
48,3% wszystkich bezrobotnych.