W numerze m.in.
Nauka języków
Zdrowie
Finanse
Kultura
Praca i kariera
Humor dnia
- Czym się różni magister Kwaśniewski od ufoludków? |
Bramy Templariuszy Powieści bezpośrednio nawiązujące do historii często potrafią zanudzić czytelnika zbyt długimi opisami i archaicznym językiem. Na szczęście 'Bramy Templariuszy' Javiera Sierry, powieść z elementem historii, religii i dreszczykiem emocji skutecznie przywraca wiarę w sens powieści historycznych. Mimo stosunkowo świeżego wydania, najnowsza książka Javiera Sierry 'Bramy Templariuszy' często była już porównywana do znanego polskim czytelnikom 'Kodu Leonarda Da Vinci' Dana Browna. Należy nadmienić, że całkowicie niesłusznie. Poza wątkiem leżącym głęboko w dalekiej historii chrześcijaństwa i zakonów, dwie publikacje dzieli styl opowiadania, sposób traktowania czytelnika i wątek, który u Sierry powinien zainteresować znacznie większą rzeszę odbiorców. Ośrodek naukowy w Tuluzie we Francji wykonuje satelitarne zdjęcia fragmentu kraju. Część uzyskanych materiałów pokrywają białe plamy. Nie mogąc zidentyfikować źródła zaburzeń obrazu, młody naukowiec Michael Témoin postanawia na własną rękę udać się w poszukiwaniu wyjaśnień. Szybko odkrywa, że tajemnicze plamy znajdują się w miejscu, gdzie stoją dwunastowieczne katedry gotyckie. W poszukiwaniu naukowych a tym samym bardziej racjonalnych wyjaśnień dystorsji, Michael odkrywa coś przeciwnego - katedry zbudowano na punktach, którym przypisywano możliwość komunikowania się Ziemi z Niebem. Dostępu zwykłym śmiertelnikom do cennego medium broni zaś tajna organizacja i to właśnie ona rusza za Michealem, aby powstrzymać go od dalszego śledztwa. Akcja książki toczy się jednocześnie na dwóch płaszczyznach. Podążając za Michealem w jego poszukiwaniach śledzimy jednocześnie losy XII-wiecznego rycerza, Jana z Avalonu, który na własnej skórze poznaje moc działania tytułowych bram. Jan, członek zakonu Ubogich Rycerzy Chrystusa, znanych nam nie inaczej tylko jako Templariuszy, podejmuje się chronić bramy przed chcącymi wykorzystać ich moc złymi siłami. Na skutek swoich doświadczeń to właśnie on zrozumie, jak należy budować świątynie i dlaczego tak ważna jest ich zbrojna ochrona. Pomimo licznych przeskoków z jednego wątku na drugi, a tym samym znaczącej podróży czytelnika w czasie, Sierra nie pozwala nam na jakiekolwiek znużenie zmianami tematu. Skoków praktycznie nie da się odczuć, dzięki nim czytelnicy otrzymują jednak znaczące uzupełnienie poczynań naszego współczesnego protagonisty. To właśnie dzięki barwnie opisanym losom Jana, osoby nieobeznane z historią chrześcijaństwa i samych templariuszy nie gubią się w głównym wątku książki. Mimo naprawdę licznych opisów historycznych ceremonii, rytuałów czy wydarzeń powieść ani przez chwilę nie nuży nas jakąkolwiek monotonią. Co więcej, z każdą kolejną stroną staje się coraz bardziej ciekawa. Sierra umiejętnie operuje dialogiem, bawi się słowem i wpływem historii na język mówiony. To przecież przede wszystkim dzięki sprawności autorskiego pióra, książkę czyta się przysłowiowym 'jednym tchem'. 'Bram Templariuszy' zdecydowanie nie można dawkować sobie po kilka stron dziennie. Mniej więcej po przeczytaniu dwudziestu, każdy, świadomy swojej egzystencji na świecie czytelnik będzie stracony dla zewnętrznego świata aż do kulminacyjnego momentu powieści. Książkę Sierry w zasadzie można polecić każdemu, kto lubi powieści bardzo szybko napisane i z tajemnicą do odkrycia. Jej rozwiązania zdradzać nie wypada, jednak zaręczam wszem i wobec - nie tylko zakończenie, ale i cała powieść warta jest niejednej nieprzespanej nocy. Marta Czabała |
||