Student NEWS - nr 5 - okładka
W numerze m.in.
 
Humor dnia

Profesor biologii mówi do studentów:
- Zaraz pokażę państwu żabę. Będzie ona tematem dzisiejszego wykładu.
Zaczyna szukać w teczce. Po chwili wyciąga z niej bułkę z kiełbasą.
- A wydawało mi się - mówi zdziwiony - że śniadanie już jadłem...

"Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o twoich planach na
przyszłość."

.            

Lodowy wojownik

Rozmowa z Arturem Hajzerem, polskim himalaistą,
zdobywcą czterech ośmiotysięczników,
Prezesem Zarządu Alpinusa

Kto wpadł na pomysł założenia firmy?
Jerzy Kukuczka wpadł na pomysł założenia firmy dystrybucyjnej sprzętu specjalistycznego trochę pod presją swoich trzech sponsorów Scarpa (buty), Camp (hard wear wspinaczkowy), Bailo (odzież). Wspólnie z Januszem Majerem ten pomysł zrealizowaliśmy. Po roku przekazaliśmy go w zarząd czwartemu z naszego team`u himalajskiego (już po śmierci Jerzego Kukuczki) Ryszardowi Wareckiemu. Spadkobiercą tych działań jest dzisiejsza firma "Summit Sport", do dziś przedstawiciel m.in. Firmy Camp, Atomic i innych.
Ja zaś stworzyłem firmę produkcyjną, nastąpiło to wiosną 1990 roku (prawie rok od założenia firmy Summit).

Na początku lat dziewięćdziesiątych zaczynało wielu, ale nie wszystkim się udało. Może Pan wymienić główne elementy, dzięki którym w ciągu 12 lat Alpinus doszedł do dzisiejszej potęgi?
Proszę unikać słowa "potęga". Alpinus to co najmniej średnia firma, jeżeli nie mała. Elementy, które zadecydowały o rozwoju Alpinusa to zespół ludzi, dopuszczenie do udziału inwestorów finansowych i branżowych. Ważną rzeczą był niczym niepohamowany optymizm oraz wrodzona, genetycznie zakodowana, chorobliwa chęć robienia rzeczy "większych", chęć bycia "najlepszym" - cecha wyniesiona jeszcze z himalaizmu (w końcu byliśmy w czołówce światowej). Nie mniejszą rolę odegrała bardzo dobra znajomość i wyczucie polskich realiów.

W Himalajach jak w biznesie - żeby osiągnąć sukces potrzebny jest niepohamowany optymizm oraz chorobliwa chęć robienia rzeczy większych, chęć bycia najlepszym Jak po 12 latach zmieniały się czasy na zakładanie firmy? Czy dzisiejsi absolwenci mają szansę na założenie firmy, która odniosłaby podobny sukces do Alpinusa?
Nie dostrzegam wielkich zmian. Dzisiejsi absolwenci mają dokładnie tę samą szansę na założenie firmy. Konkretne działania "marketingowe" musiałyby być na pewno inne - dostosowane do obecnej rzeczywistości, ale jest to do zrobienia. Trzeba mieć własne zdanie na temat tego, co jest możliwe do osiągnięcia (żeby nie powiedzieć wizję, pasję).

Jak wyglądają przygotowywania w firmie w związku z wejściem do Unii?
Może to nieprofesjonalne, ale powiem, że w ogóle nie wyglądają. Czyli nie ma i nie prowadzi się żadnych przygotowań. Uważamy, że w Unii już jesteśmy i działamy standardowo. To oznacza, że jak możemy, opieramy się konkurencji, próbujemy eksportować, dynamicznie (zarządzanie zmianą) podchodzimy do zagadnień marketingu, itp.
Po wejściu do Unii czekają nas (firmę) raczej drobne zmiany, jakich wiele co kwartał. Zmiany taryf celnych, niektórych procedur, itp. Czyli w naszym rozumieniu nic wielkiego do czego trzeba by się ekstra przygotowywać. Grunt to stworzyć "barierę wejścia" dla konkurencji, a to staramy się robić od zawsze.

Proszę podpowiedzieć studentom, jak mają się przygotować, jeśli po studiach chcą założyć firmę?
Studenci chcący założyć firmę muszą sobie wymyślić, co chcą sprzedawać, komu, za ile. Powinni znaleźć sposób na to, by ich towar miał nabywców. Aby sprostać tym planom należy jeszcze zastanowić się, skąd wziąć pieniądze na taki projekt. Przy okazji fajnie by było jeszcze gdyby to, co sprzedajemy, udało się sprzedać za jak najwięcej a wytwarzać - pozyskiwać za jak najmniej, ale to już drugi bardziej szczegółowy problem.

Jakie cechy charakteru są najważniejsze w osobowości przedsiębiorcy?
Pasja. Są dwie szkoły. Jedna mówi, że albo się ją ma od dziecka albo z założenia człowiek do robienia rzeczy większych (np. biznesu) się nie nadaje. Druga mówi, że biznesu można nauczyć się w szkole. Nie rozsądzając, powtórzę to, co na początku. Pasję trzeba mieć i tyle.

Czy uprawia Pan w tej chwili czynnie alpinizm ?
Czynnie nie. Sporadycznie tak. Niedawno, po 22 latach byłem znowu na Spitsbergenie. Wspaniała przygoda. Poza tym "dotykam skały" w Tatrach i w skałach Jury Krakowsko-Częstochowskiej.

Jak tak, to jakie plany na przyszłość?
Brak planów na przyszłość.

Zdobył Pan dwukrotnie ośmiotysięcznik Annapurnę wraz z Jerzym Kukuczką. Co Pan wtedy czuł?
Trzeba powiedzieć, że zdobywanie ośmiotysięczników trochę "skrzywiało" osobowość. Przede wszystkim wspaniały był widok na świat "z góry". Rzeczywiście patrzyło się "z góry" w sensie pejoratywnym. Poza oczywistą satysfakcją odczuwało się ekstra "siłę", "moc" nadludzką. Człowiek mocno dystansował się od tzw. "ziemskich spraw" i "szarych ludzi". To źle. Zajmując się teraz biznesem wiem, że tzw. "szarzy ludzie" potrafią psychicznie więcej wytrzymać niż my wtedy w górach. Potrafią też ponieść większe ryzyko, być bardziej ambitnym czy zdeterminowanym niż my wtedy w drodze na "dach świata".

Czy poleca Pan studentom alpinizm? A jak tak, to jak powinni zaczynać i czy "w wieku studenckim nie jest za późno"?
Komercja zabija prawdziwy sens alpinizmu Tak, polecam. Nie jest za późno.
Ale ...dzisiaj alpinizm to większy dylemat, bo wyklucza biznes i sukces w pracy zawodowej albo jest tylko "hobby", godzonym z pracą zawodową jako priorytetem życiowym (wtedy nie będzie się dobrym alpinistą) i wątpię czy alpinizm może być takim hobby. To raczej niebezpieczne i nieprofesjonalne. Ja się na to nie pisałem. Dla mnie alpinizm nie był po prostu przyjemnością, rozrywką, był celem. Może stać się biznesem. Czyli poświęcamy się tej pasji zawodowo. Trochę tego smakowałem i powiem, że ten "smak" jest taki sobie. Uważam, że komercja zabija prawdziwy sens alpinizmu.

Czy wspinanie się po górach, a co za tym idzie walka z własnymi słabościami przydały się w zwalczaniu stresu podczas prowadzenia firmy?
Tak.

Co jest trudniejsze? Zdobyć ośmiotysięcznik, czy osiągnąć sukces we własnej firmie?
Osiągnąć sukces we własnej firmie.

Ma Pan komfortową sytuację. Żony innych prezesów często czekają na mężów, a Pan pracuje wspólnie z żoną. Czy także wspinacie się razem?
Tak. Wspinamy się razem.

Jaki był Pana największy sukces wspinaczkowy?
Przejście płd. Ściany Lhotse, niestety tylko w okolice szczytu (do wys. 8300 m .n.p.m, szczyt nie został zdobyty).

Ile ośmiotysięczników Pan zaliczył?
Cztery.

Mówi się, że zdobywanie zimą ośmiotysięczników to polska specjalność. Jak Pan to wytłumaczy ? Pan także należy do "lodowych wojowników".
Polacy są ambitni. Mają kompleks zaścianka. I od setek lat upominają się o bycie "Chrystusem Narodów". Parę rzeczy o randze na skalę światową od czasu do czasu nam się udaje. Obalenie komunizmu! Polak w Watykanie. Taternictwo, alpinizm, himalaizm leży bardzo blisko ulubionych cech i dążeń narodowych jak wolność, wielkość, niezależność. Himalaizm zimowy to z kolei wg mojej teorii "szkoła cierpienia", do której właśnie Polacy z powodów wymienionych wyżej świetnie się nadają, bo najpierw cierpieć a potem wypominać to światu bardzo lubią.

Można by powiedzieć, że wszystkie szczyty już zostały zdobyte. O czym marzą teraz himalaiści? Zostało chyba jeszcze kilka nie zdobytych zimą? Ale co potem?
Potem zostanie jeszcze 20-30 lat na rozwiązanie tzw. problemów ścianowych w coraz to śmielszym, lżejszym stylu. A co potem ?
Potem, po nas, to choćby potop ...

Kim był dla Pana Jerzy Kukuczka? Jak po latach Pan ocenia, dlaczego zginął?
Jerzy Kukuczka był świadkiem na moim ślubie. A tak na poważnie to takim osobistym "Lechem Wałęsą", czyli wielkim talentem, legendą, autorytetem, z którym się nie dyskutuje, bogiem, mocarzem, wodzem (ksywa "dyrektor"), ale też: elektrykiem, człowiekiem, niepozbawionym słabości i kompleksów i uparciuchem.

Dlaczego zginął?
Kukuczka był jeszcze w pełni sił fizycznych i psychicznych. Nie dopuszczał wtedy do siebie jeszcze myśli, że może zmienić styl i żyć "z odcinania kuponów". Chciał pokazać, że to jeszcze nie wszystko, że stać go na więcej niż osiągnął "kończący karierę" np. Reinhold Messner. Chciał być nr 1, kochał to i góry oraz życie w nich i z nimi. Myślę, że wszystko robił OK. a zginął przez przypadek. Po prostu noga na stopniu nie znalazła oparcia (zdradliwy, łamliwy teren śnieżno-lodowy) a mówiąc zrozumiale dla laików po prostu "poślizgnął się" i spadł. Nieszczęśliwy wypadek (jak genialny taternik Jan Długosz na "szlaku" Grani Kościelca). Dla mnie alpinizm nie był po prostu przyjemnością, rozrywką, był celem

Jak wg Pana radzą sobie w Himalajach kobiety?
Radzą sobie świetnie.

Wyliczono, że np. przy wspinaczce na Everest ginie jedna osoba na osiem. Wynika stąd, że himalaizm jest bardzo niebezpiecznym sportem. Nie boi się Pan śmierci?
Nie boję się śmierci, bo w Himalaje już nie wybieram się.

Popularne są tzw. sporty ekstremalne. Czy wspinaczkę na 8000 m można nazwać takim określeniem?
Tak.

Proszę opowiedzieć o najbardziej niebezpiecznym zdarzeniu z gór.
Śmierć w górach nigdy nie zajrzała mi w oczy. Nigdy nie byłem w sytuacji, która wydawałaby się bez wyjścia. Zawsze powtarzam, że z moich górskich doświadczeń wynika, że największego stracha napędziły mi niedźwiedzie polarne na Spitsbergenie.

Czy może Pan powiedzieć, że jest Pan najbogatszym polskim himalaistą?
Dziękuję za to pytanie. Otóż oświadczam, że nie jestem najbogatszym polskim himalaistą. Co więcej, oświadczam, że w ogóle nie jestem bogaty, a wręcz przeciwnie suma moich zobowiązań przewyższa sumę moich aktywów. Dodać pragnę, że jestem "ustawiony" góra na 2-3 miesiące do przodu, a pensja moja starcza na styk do 1-go ! Nie mam kont za granicą, nie jeżdżę luksusową limuzyną. Owszem mam dom na ukończeniu, ale obciążony hipoteką i bez kominka, basenu i sauny.

Dziękuję za rozmowę

rozmawiał Sergiusz Dobosz

HISTORIA ALPINUSA
Alpinus został założony w 1990 roku przez trzech himalaistów: Artura Hajzera (obecnie Prezes Zarządu), Janusza Majera (obecnie Wiceprezes Zarządu) i Ryszarda Wareckiego (obecnie akcjonariusz).
Firma wystartowała od produkcji odzieży i plecaków na licencji vauDe - niemieckiego potentata w branży outdoorowej. Już po roku rozpoczęto wytwarzanie własnych markowych wyrobów: odzieży i sprzętu do wysokokwalifikowanej turystyki górskiej. Każdy następny rok w działalności firmy to etap dynamicznego, dobrze zarządzanego rozwoju.
Dzisiaj Alpinus SA to niekwestionowany lider polskiego rynku outdoorowego, dysponujący najwyższymi obrotami w branży, najszerszą siecią sprzedaży i zapewniający nabywcom niezmiennie najlepszą jakość wszystkiego, co produkuje. Obecnie Alpinus SA zatrudnia około 300 osób na wydziałach produkcyjnych i w służbach administracyjnych.
na podstawie www.alpinus.com.pl