Piotr Matwiejczyk: "Wstyd" będzie fenomenem w polskim kinie

Reżyser Piotr Matwiejczyk zapowiada, że kręcony właśnie przez niego film "Wstyd" będzie fenomenem w polskim kinie. "Wstyd" rozpoczyna się od sceny gwałtu na 14-letniej dziewczynce. W dalszej części pokazany jest jego wpływ na relacje pomiędzy trzema mężczyznami: ojcem ofiary, jej nauczycielem muzyki oraz ginekologiem.

– Tak naprawdę to jest film o nich, a nie o dziewczynie, ona się zjawia i wybudza ich z sytuacji, w których tkwili do tej pory. To nie będzie tylko opowieść o gwałcie. To tylko wyciągnięty do roli pierwszoplanowej wspólny element łączący dziewczynkę i trzech facetów. Film ma dużo złożonych problemów. Jest to film o utracie dziecka, o utracie żony i wielu innych kwestiach – tłumaczy Matwiejczyk.

Nie waha się porównać go do "21 gramów" Alejandro Gonzáleza Inárritu. – Tu również mamy szarpaną narrację, brak chronologii, dzięki czemu film jest ciekawszy, wrzucamy widza w scenę, której sens i uzasadnienie poznamy dopiero później – mówi. Uważa, że poza scenariuszem, najmocniejszą stroną filmu są aktorzy. – Każdy kreuje odmienne role niż grał do tej pory – Artur Barciś to ojciec w depresji, Mirosław Baka – ginekolog, który nie może mieć własnego dziecka, a sam dopuszcza się skrobanek, Dorota Segda – jego żona, która poroniła w kościele podczas pogrzebu – zdradza. – Podołanie tak trudnym rolom, które są grane wewnętrznie – nie ma przesadnej ekspresji, nie ma grania do widza, to wszystko jest tłumione w sobie – wymaga od nich dużej sprawności. Podjęli się tego i poradzili sobie świetnie – uważa.

Matwiejczyk chwali też odtwórczynię 14-letniej Asi, Natalię Durczok. Jest to debiut filmowy tej uczennicy III klasy gimnazjum. – Dziewczyna bez żadnego przygotowania w tak trudnej roli poradziła sobie świetnie. Była w bardzo ciężkiej sytuacji, w każdej scenie grała z gwiazdą polskiego kina, miała do zagrania niesamowicie trudną scenę gwałtu. Wypadła znakomicie, myślę, że po tym, czego tu doświadczyła, na pewno spróbuje swoich sił w filmie i na pewno sobie poradzi – twierdzi. Zarówno Natalia, jak i wcielający się w nauczyciela Marcin Dorociński, mówią, że z reżyserem pracowało im się bardzo dobrze. – Piotrek doskonale wie, co chce powiedzieć. Większość scenariuszy, które czytam jest o niczym. Jego filmy są o czymś – ten jest o palącym problemie, przemilczanym, nieobecnym a bardzo istotnym i ważnym – mówi Dorociński.

Weronika i Cezary Pazurowie, właściciele firmy Sting Communication produkującej film, bardzo pozytywnie oceniają współpracę z Matwiejczykiem. – Ma niesamowity zapał, mnóstwo pomysłów, a w dodatku wszystkie są dobre! – cieszy się Cezary. A Weronika dodaje, że „Piotrek na pewno wiele osiągnie w przemyśle filmowym, bo jego teksty są prawdziwe, nie ma w nich fałszu i sztuczności, potrafi mówić o rzeczach bardzo ważnych w prosty i niebanalny sposób". Reżyser zamierza rozpuszczać wielbicieli swojego talentu. – Chcę robić cztery albo pięć filmów na rok. Zamierzam spędzić życie na planie filmowym – deklaruje

www.onet.pl


Komentarze
Polityka Prywatności