Barwne anegdoty, dramatyczne zwroty akcji i zabawne zdarzenia rodzinne tworzą malowniczą sagę, w której zwierzęta i ludzie grają pierwszoplanowe role. Historia zaczyna się na Wołyniu, gdzie pradziadek autorki, hrabia Adam Halka-Ledóchowski, zakochany od pierwszego wejrzenia w pięknej Tatarce, porywa ją i poślubia.
Wbrew konwenansom, w imię romantycznej miłości i wspólnej pasji do koni, żyją długo i szczęśliwie dając początek dynastii, ludzi mądrych, pełnych fantazji i wielkich miłośników zwierząt.Zagłębiając się w rodzinną sagę Doroty Sumińskiej, poznajemy również pokolenia zwierzęcych towarzyszy rodziny. Ważni bohaterowie tej książki: krowa, wilczyca, kura, pies, kot, słoń, koń, jeż… i wiele innych – są najbliższymi przyjaciółmi, kochającymi i wspierającymi Dorotę Sumińską od dziecka. Zwierzęta towarzyszą jej na każdym kroku, przy wszystkich dolach i niedolach. Poczucie humoru, wspaniała osobowość autorki oraz plejada malowniczych postaci i zwierząt, jakie pojawiają się na kartach tej książki sprawiają, że czyta się ją, jak awanturniczy romans o życiu, miłości i pasji.
Nasze życie warte jest tyle, ile dobrego zrobiliśmy dla innych. Warte jest tyle, ile dostało uśmiechów, okrzyków szczęścia, zamerdań ogonem, wymruczanych piosenek i uratowanych nawet malutkich, tycich żyć.
Dorota Sumińska– doktor weterynarii z wieloletnią praktyką, psycholog zwierzęcy z zamiłowania, od kilku lat prowadząca popularne radiowe i telewizyjne programy o zwierzętach (m.in. w TVP1 „Zwierzowiec” – program będący kontynuacją „Zwierzyńca” oraz „Cztery łapy” w 2 programie Polskiego Radia). Autorka poradników i książek o zwierzętach: Szczęśliwy kot; Szczęśliwy pies; Do serca przytul psa i Trudne tematy.
Dorota Sumińska wśród zwierząt w WL TV
http://www.youtube.com/watch?v=NFHBJBZB-dQ
(fragmenty)
Mam przodków „po mieczu i po kądzieli”, mówiąc językiem Henryka Sienkiewicza do których modlą się inni. Święta Urszula Ledóchowska została wyniesiona na ołtarze przez człowieka, który odmienił świat, papieża, największego z papieży, Polaka Jana Pawła II. Proces kanonizacyjny ojca Melchiora Fordona właśnie się toczy. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że to, co opowiadała mi Beba, nie uleciało gdzieś w siną dal. Zostało w głębi duszy. Może to dzięki ojcu Fordonowi zawsze czułam obrzydzenie do każdej formy dyskryminacji. Beba mówiła, że na pogrzebie ojca Fordona byli wszyscy Żydzi z Grodna i okolic. To on wstawiał się za nimi w okresie nasilenia antysemityzmu. Pomagał im, nie dbając o konsekwencje. Uczył, że trzeba się pochylić nad każdym, kto tego potrzebuje, nie bacząc na wyznanie czy kolor skóry. Ja dodałabym „i na gatunek”.
(***)
Moim sposobem na smutek jest radość moich bliskich, bez względu na gatunek. Roześmiana psia gęba cieszy tak samo jak ludzka. Wypięty koci brzuszek, nadstawiony do głaskania, działa lepiej niż prozac. Kiedy Ciapek dziesiąty raz wnosi do domu kilo błota, można by się zezłościć, ale po co? Szkoda życia na złość. Ciapek wywróci się na plecy, zrobi „rybie oko” i filuternie wysunie swój ogromny różowy jęzor, jakby mówił „oj, znowu nabrudziłem”. A ja nigdy nie utyję, bo co chwilę coś zamiatam, wycieram i kilkadziesiąt razy dziennie otwieram drzwi, aby wpuścić lub wypuścić kogoś, kto wchodzi lub wychodzi. Nie wiem, czy wiecie, że kot i pies są zawsze po nieodpowiedniej stronie drzwi. Że też moje drzwi to wytrzymują!
Moim sposobem na smutek jest miłość. Miłość ma wiele odcieni i każdy z nich jest najlepszym lekarstwem na każde zło.
(Dorota Sumińska)