Pisarz w 10 lekcjach

Pierwszy krok w świat literatury, pierwsza książka, pierwszy wydawca, pierwsza recenzja, pierwsza nagroda i pierwsze … egzemplarze niesprzedane, czyli jak zostać pisarzem, zdobyć sławę i pieniądze. Jakże groźny i bezlitosny jest świat wydawców dla debiutujących pisarzy! Zewsząd pułapki i znikąd pomocy: tu recenzent-morderca talentu, tam pseudoczytelnik na targach, z pomiętą karteczką podsuniętą do autografu, i jeszcze ci weterynarze, którzy nie wiedzieć dlaczego uparli się wyróżnić ambitną powieść własną nagrodą…


b.JPGA wszystko zaczęło się od marzenia skromnego grafika, Phila Dechine'a, który zapragnął zostać pisarzem.

Pisarz w 10 lekcjach to zabawna powieść - "instrukcja" dla wszystkich posiadaczy literatury w szufladzie, przewrotna i autoironiczna, z licznymi aluzjami autora do własnej twórczości i biografii. Gdybyż Woody Allen zechciał ją sfilmować…

Philippe Ségur napisał przezabawną książkę, w której opowiada o pracy nad swoją pierwszą powieścią i jej wydaniu w Buchet-Chastel. Oczywiście, nic nie jest tu ani prawdziwe ani fałszywe - bo to jest powieść!
"Lire"

Powieść dedykowana pani Verze Michalski, francuskiemu wydawcy Philippe'a Ségura i właścicielce Wydawnictwa Literackiego.
Już w księgarniach!


"Jeśli myślisz poważnie o napisaniu książki,
musisz wiedzieć, że potem nic już nie będzie takie jak przedtem."
Philippe Ségur
10 lekcji dla początkujących pisarzy - w skrócie
(poniższe cytaty pochodzą z powieści)



Powołanie
Powołanie pisarskie zrodziło się we mnie jako bezpośredni skutek nieudanej kariery superbohatera. W wieku ośmiu lat miałem mentalność ze stali, mentalność zwycięzcy. Co miesiąc czytałem w "Strange" o przygodach człowieka-pająka, o X-menach, o Iron Manie,
o Silver Surferze i różnych takich. Z tych lektur uczyłem się pilnie podstaw zawodu mściciela…

Pisanie
Od pewnego czasu, odsyłając niezamówione prace [klientom, których Phil Dechine jako grafik obsługuje - przyp. WL] zacząłem dołączać do nich błyskotliwe listy, ot tak po prostu, żeby pokazać, co jest moim prawdziwym powołaniem. Przyprawiałem je metaforami, efektami stylistycznymi, poetyckimi formułami. Była to wielka literatura. Nikt nigdy nie mówił o purée czy o makaronie w tak porywających słowach…

Rękopis
Uporczywą pracą wyprodukowałem w końcu rękopis liczący dwa tysiące pięćset stron. (…)
- Dostałem list od wielkiego wydawcy… - zrobiłem pauzę. Po czym dorzuciłem niedbale: - …paryskiego. (…)
- Jakiego wydawcy? - powiedziała (teraz już się nie śmiała).
- Grasseta - odpowiedziałem (byłem przerażająco lakoniczny).
- No i? - spytała (z trudem ukrywała niepokój).
- Mój rękopis zwrócił ich uwagę - powiedziałem powściągliwie.
- Opublikują go? - spytała, ledwie panując nad nerwami.
- Ehmm, nie, radzą mi zwrócić się do jakiegoś innego wydawnictwa.

Wydawca
Moja żona nie wierzyła własnym uszom. Izabela Dumas, redaktor literacki wydawnictwa Busch & Sachtl, zatelefonowała do mnie, by mi powiedzieć, że mój rękopis ją zainteresował. (…) Po roku namiętnej korespondencji ze wszystkimi wydawcami, jakich liczyła stolica, sprawa ruszyła piorunem. Jeden z nich zdawał się bardzo zdecydowany wyrwać tę książkę dla siebie: zdołał nawet połączyć się ze mną telefonicznie…

Prasa
Morgane du Gravier zadzwoniła do mnie z wiadomością, że mam niesamowity artykuł
w tygodniku "Ogień i Siarka". Był to pierwszy tekst na temat mojej powieści, jaki się ukazał. (…) autor mnie przeczytał, co samo w sobie było wiadomością nadzwyczajną. Ale zdarzył się głupi wypadek. W czasie lektury zauważył, że moja książka mu się nie podoba. Postanowił więc trąbić o tym na wszystkie strony, najoczywiściej chciał mi zaszkodzić. Po prostu mnie zatkało. Jakby nie mógł zachować tego dla siebie! Jakby kogokolwiek interesowało to, że nie zachwyciła go moja powieść! (…) O czwartej nad ranem siedziałem w
kuchni i pisałem odpowiedź. Aha, już ja wam pokażę, gdzie raki zimują! Mój agresor nie wiedział, z kim ma do czynienia!

Salony książki
Miałem spuchnięty nadgarstek i zesztywniałe palce.
Podpisałem dziesiątki szkolnych zeszytów, setki ćwiartek papieru w kratkę, tysiące programów, które rozdawano przy wejściu do Salonu.
Nie sprzedałem ani jednej książki…

Telewizja
Nie wiem, jak znalazłem się w studiu. Siedziałem w cieniu za kamerami. Już nic do mnie nie dochodziło. Asystent, odpowiedzialny za studio, przyszedł pokazać mi fotel, na którym mam usiąść, kiedy mnie wezwą. Słuchałem nieuważnie. Miałem trudności z przyswojeniem sobie informacji.

Nagrody literackie
Ta nagroda weterynarzy imienia Mirabeau otworzyła przede mną nieoczekiwane perspektywy. Niemal mimochodem odkryłem prawdziwą naturę swego talentu. Jestem nowatorem. Robespierre'em, rewolucjonistą literatury!
Wróciłem do domu potężnie pobudzony.
Z głową Mirabeau w torbie.

Czytelnicy
- Zachwyciła nas pańska książka - mówi pan, popykując z fajki.
- Tak, zachwyciła - podchwytuje pani, z przytakującym uśmieszkiem.
- Pan ma cudowne poczucie sytuacji - ciągnie dalej pan.
- O tak, cudowne - powtarza pani.
- I ta praca nad językiem, to wprost niebywałe - dodaje pan.
- Tak, to prawda, niebywałe, to jest właściwe słowo - upiera się pani.
Popatrują na siebie kątem oczu, by się upewnić, czy już powiedzieli wszystko.

Sukces
W tamtym tygodniu dzwoniła do mnie co chwilę Eufrozyna Alexandre. Eufrozyna Alexandre odpowiada u Buscha&Sachtla za prawa autorskie. To ona sprzedaje maszynopisy zagranicznym wydawcom (…)
- Jak? - ryczałem - Niemcy kupili Metafizykę psa? Booomba! (…)
- Co? Metafizyka psa kupiona w Grecji i Portugalii! Ależ to szaleństwo! To booomba!
- WHAT! - ryczałem - SOLD TO KOREA? METAPHYSICS OF THE DOG? IT'S FUCKING CRAZY!

Philippe Ségur, Pisarz w 10 lekcjach
tłum. Wiktor Dłuski

Pisarskie początki, gafy, wpadki, niepowodzenia….
Co się przydarza pisarzom, nie tylko początkującym…

Kiedy ukazała się moja druga książka, Autoportait a l'ouvre-boite, zaproszono mnie na spotkanie z czytelnikami. Mieszkałem wtedy i pracowałem w Perpignan, a spotkanie miało odbyć się na drugim końcu Francji. Odwołuję zatem zajęcia, spędzam pół dnia w pociągu
i gdy wreszcie pojawiam się na miejscu... dostrzegam na sali cztery osoby, a jedną z nich okazuje się mój student! To była dotkliwa lekcja pokory. Chrzest bojowy…

Philippe Ségur

Moją pierwszą powieść zaproponowałam Gallimardowi. Wysłałam maszynopis i pewnego dnia otrzymałam odpowiedź. Była pozytywna ale zaadresowana do … pana Paula Constant. Nie uraziło mnie to, wręcz przeciwnie: tak bardzo bałam się, że przyporządkują mnie do pisarstwa kobiecego. Jakież było moje zaskoczenie, gdy pojawiłam się na ulicy Sebastien-Bottin! Le Clézio, Michel Tournier, Pascal Quignard - wszyscy oni chcieli mnie poznać.
Paule Constant

12 lutego 1988 roku miałem wystąpić w programie "Apostrophes" i opowiadać o mojej książce Mon père americain. Oprócz mnie zaproszono także Patricka Modiano
(w wydawnictwie Seuil byłem redaktorem jego książki Remise de peine), Alaina Robbe-Grilleta, Gérarda Guegana oraz Michela Mohrta. W pewnym momencie prowadzący program Pivot rzuca: "Słuchajcie! Teraz albo nigdy! Jean-Marc, pan opowie o książce Patricka,
a Patrick - o pańskiej." Ja zaczynam. Długo rozwodzę się nad Remise de peine. Wreszcie głos zabiera Modiano. "Tak, książka Jeana-Marca bardzo mi się podoba." - stwierdza lakonicznie. Pivot usiłuje zmusić go do dłuższej wypowiedzi: "Poruszyła pana ta powieść?". "yyy… tak… Tak." Cała ta wypowiedź trwała nie więcej niż 45 sekund. Nazajutrz czytelnicy szturmowali księgarnie w poszukiwaniu powieści Modiano, a moja znalazła się na 154 miejscu na liście sprzedaży.

Jean-Marc Roberts

Najczęstsze zdanie, jakie słyszałem z ust młodych dziewcząt, to: "Moja mama uwielbia pana książki…". Wypowiadały te słowa z rumieńcem na twarzy. Wraz z upływem czasu ta fraza nieco się zmieniła. Teraz mówiono do mnie: "Moja babcia uwielbia pana książki…". Pewnego dnia gdy z rozbawieniem opowiadałem tę anegdotę Antoine'owi Gallimardowi, do pokoju, w którym się znajdowaliśmy, weszła młoda stażystka. Dostrzega mnie,
i zarumieniona zwraca się do mnie: "Mam wrażenie, że jest pan przyjacielem mojej prababci". I to była prawda!

Jean d'Ormesson


(fragmenty z artykułu Marianne Payot pt. "La vie d'ecrivain. Des mots, des maux", "L'Express" 2007)


Komentarze
Polityka Prywatności