Dziecię boże

Gdyby istniały mroczniejsze królestwa nocy, na pewno by je znalazł. Był samiuteńki jak palec. Chłopi, schodzący się na wypitkę do Kirby’ego, widywali go wieczorami, jak siedział przycupnięty przy drodze, ze strzelbą w dłoni, jakby nie mógł się jej pozbyć. Schudł, zgorzkniał. Czasem powiadali, że oszalał. Spieprzaj stąd lepiej, skurwysynu jeden. Kiedy ogień już buzował, Ballard poszedł z latarką w drugi koniec pieczary i zniknął w wąskim przejściu.


2.jpgZapuścił się w wilgotne, skalne korytarze prowadzące do następnej pieczary w czeluściach góry. Światło latarki przemknęło po wapiennych filarach i ogromnych, mokrych, bezkształtnych kamiennych urnach. Z dna pieczary bił podziemny strumień. Zbierał się czarną taflą w kalcytowym zbiorniku i płynął wąskim akweduktem do czarnej dziury u wylotu groty. Światło z latarki Ballarda odbiło się od powierzchni jeziorka niezmienione, jakby odgięła je dziwna podziemna siła. Wszędzie dokoła ciurkała i rozpryskiwała się woda, a mokre ściany jaskini wyglądały w snopie światła jak polakierowane lub nawoskowane.
Minął pieczarę, poszedł wąskim przesmykiem, przez który przepływał strumień. Nurt ginął w ciemnościach przed nim, przelewając się ze stawu w staw, w kamienne czary własnego projektu. Ballard pokonywał zwinnie skały, przesadził półkę, wszystko suchą stopą; miejscami musiał przechodzić nad strumieniem, a wtedy światło wyłuskiwało z kamienistego dna białe raki, które chodziły tyłem i skręcały na oślep.
Pokonał tak około półtora kilometra, meandrami i przewężeniami, kiedy to musiał przeciskać się bokiem, szarżować jak szermierz, przeczołgać się przez tunel, czując za sobą w korycie zapach wody bogatej w minerały i obok skredowaciałego łajna nie wiadomo jakich zwierząt, aż w końcu wyszedł przez komin na korytarz nad strumieniem i znalazł się w wysokiej jaskini w kształcie dzwonu. Ściany, zdobne w łagodne zawijasy, śliniły się krwistoczerwoną gliną, a wszystko wyglądało organicznie, jak trzewia ogromnego zwierzęcia. Znalazłszy się tu, we wnętrznościach góry, Ballard oświetlił latarką skalne półki i płyty, na których zmarli leżeli niczym święci. (fragment powieści - tłum. Anna Kołyszko)


Prowadziła go zła gwiazda… Stał na rozstaju dróg, poza społeczeństwem, ponad prawem, ponad moralnością. Niekochany, niechciany. Mordował, przekroczył próg zła, odkrył w obie bestię. Lester Ballard w peruce z wyschłego skalpu ludzkiego, ubrany w bieliznę należącą do swych ofiar. Lester Ballard, "dziecię boże, stworzone na wzór i podobieństwo twoje". Powieść dla osób o mocnych nerwach. Tylko dla dorosłych.

McCarthy potrafi wzbudzić w czytelniku współczucie dla swojego bohatera nawet gdy jego czyny są potworne.
"Sunday Times"

Cormac McCarthy
Dziecię boże
tłum. Anna Kołyszko
premiera: 25 marca

Jesienią br. ukaże się Krwawy południk Cormaca McCarthy'ego.


Komentarze
Polityka Prywatności