Paryż śladami pisarzy

Ta niewielka książka to podróż w czasie i w przestrzeni. Jean-Paul Caracalla, znawca i miłośnik dawnego i nowego Paryża, podąża śladami słynnych pisarzy. Autor prowadzi czytelników trasami ulubionych spacerów Chateaubrianda, Wiktora Hugo, Stendhala, Prousta czy Simenona, opisuje domy i mieszkania pisarzy, a także domy przyjaciół, u których bywali, towarzyszy ich paryskim przeprowadzkom, odkrywając zaskakujące komplikacje uczuciowe, rodzinne czy też finansowe będące przyczyną zmiany adresów.

2.jpgPoznajemy w ten sposób geniuszy literatury francuskiej od mało oficjalnej strony – codziennych trosk, kłopotów, drobnych intryg, perypetii sentymentalnych, trudności lub sukcesów materialnych – mamy okazję w pewnym sensie zaprzyjaźnić się z nimi, jak z dobrymi znajomymi.

Nota o autorze:

Jean-Paul Caracalla jest autorem licznych książek o Paryżu, a także o historii kolei.

Przez czterdzieści lat pracował w Międzynarodowym Towarzystwie Wagons-Lits. Równocześnie był redaktorem naczelnym czasopisma „La Revue des voyages” , a następnie „Connaissance des voyages”. Obecnie jest redaktorem w Éditions Denoël.

Fragment książki:

Blaise Cendrars, obieżyświat z Paryża

WOLNOŚĆ, UKOCHANA WOLNOŚĆ

Frédéric Sauser przyjeżdża do Paryża wraz ze swoją przyjaciółką Felą w październiku 1910 roku. Zatrzymu­ją się w hotelu des Étrangers przy ulicy Saint-Jacques 216, w którym wynajmują najtańszy pokój, nie wiedząc nawet, czy będą w stanie za niego zapłacić. Młody czło­wiek, który najpierw zmienia nazwisko na Sausey, po­tem na Cendrars, nie jest typowym żółtodziobem, któremu śni się podbój Paryża. Przyjechał do stolicy, aby żyć, obserwować, kochać, błądzić i oczywiście pi­sać. Był biedny, ale świadomy bogactwa swoich talen­tów i zainteresowań, których starczyłoby, żeby zadzi­wić cały świat. Paryż, Londyn, Berno, Sankt Petersburg czy Nowy Jork staną się punktami na mapie jego ogromnego oddziaływania.

Frédéric wymknął się spod rodzicielskiej kurateli już w roku 1904, kiedy miał zaledwie siedemnaście lat. Wsiadł do pociągu, którym „uciekał gdzie pieprz rośnie, byle dalej od domu”, już wtedy gotów sam pokierować swym niezwykłym losem. „Mam więcej wspomnień, niż gdybym żył tysiąc lat” - będzie mógł kiedyś powtórzyć za Baudelaire'em.

Ten obecnie dwudziestotrzyletni Szwajcar, urodzony 1 września 1887 roku w La Chaux-de-Fonds, odwiedza Paryż już po raz drugi. Wcześniej przywieźli go tu rodzi­ce, żeby zobaczył Wystawę Światową w 1900 roku. Miał wtedy trzynaście lat.

Wielokrotnie Cendrars powracać będzie we wspomnieniach do obrazów z tamtej podróży, a zwłaszcza do luksusowych wagonów Międzynarodowej Kompanii Wagons-lits, przeznaczonych dla kolei transsyberyj­skiej, które zobaczył przed wieżą Eiffla. Na zawsze wryje mu się w pamięć widok wagonów restauracyjnych, sypialnych i salonek, stojących na zaimprowizowanym Dworcu Jarosławskim w Moskwie, oraz młodych kel­nerów o wygolonych głowach, ubranych w bluzy ściąg­nięte pasem, którzy zapraszali podróżnych na posiłek do wagonu ekspresu wykończonego szlachetnym drewnem i lustrami. Cóż to musiało być za przeżycie siedzieć za stołem zastawionym rosyjskimi zakąskami i widzieć przez okno uciekający syberyjski krajobraz!

Za oknem bowiem przesuwały się z różną prędkością cztery płótna, niezwykle realistycznie oddające obraz rosyjskiej ziemi: jedno symulowało ruch pociągu pę­dzącego po torowisku wysypanym kamieniami, dwa następne ukazywały plan średni z umykającymi szpalerami płotów i gęstą roślinnością, ostatnie zaś prezento­wało daleką perspektywę tajgi, odcinającej się od linii nieba koloru ołowiu, z charakterystycznymi elementa­mi drewnianych chałup i sunących sań.

Po posiłku, na który składał się tradycyjny barszcz  i boeuf Strogonow, wysiadało się, wciąż nie opuszcza­jąc placu pod wieżą Eiffla, wprost na stację w Pekinie! Na peronie zaś podróżnych opuszczających wagony fikcyjnego pociągu żegnał z wyszukaną uprzejmością cechującą mieszkańców Niebiańskiego  Cesarstwa personel ubrany w chińskie szaty z malowanego jed­wabiu i z włosami zaplecionymi w długi, czarny war­koczyk.

Podróż Paryż-Pekin tuż obok Sekwany była niczym wróżba dla przyszłego autora Prozy transsyberyjskiej kolei. Paryż roku 1911 jest dla Freddy'ego i Feli Poznańskiej,  jego młodej towarzyszki z Polski, czasem biedy i głodu. Niewielkie sumki, które czasem skądś zdobywa Freddy, rozchodzą się na zakup książek: Remy de Gourmonta, Nervala, Chamforta... Sytuacja zmusza ich w końcu do rozłąki. W poszukiwaniu perspektyw lepszego życia Fela wyjeżdża do Ameryki, gdzie zostanie nauczycielką, Fred­dy zaś do Rosji, gdzie szuka pracy w Sankt Petersburgu. Przeżyje dzięki lekcjom francuskiego i niemieckiego, jed­nocześnie szkicując plany kilku książek.

Wybawieniem staje się bilet do Nowego Jorku, który oddaje mu jeden z przyjaciół. Cendrars, szczęśliwy, że zobaczy Felę, niezwłocznie wyrusza w podróż.

Powraca w 1912 roku, po miesiącu morskiej podróży na pokładzie „Volturno”, który opuszcza w Rotterdamie 14 lipca 1912 roku. W Paryżu zamieszkuje w alei Wiktora Hugo 4, w pracowni użyczonej mu przez ojca jego szwagierki, malarza Richarda Halla, w dwóch ob­szernych, bogato zdobionych i umeblowanych po­mieszczeniach w amfiladzie, pełnych światła dzięki ogromnym oknom. Teraz Cendrars musi tylko znaleźć pracę, która pozostawi mu dość czasu na pisanie. Jed­nak brakuje mu Feli. Tęsknota zmienia się w torturę. W listach śle jej wyznania miłości: „Kocham, wariuję, umieram z tęsknoty”.


Komentarze
Polityka Prywatności