Najnowszy film Toma Tykwera, adaptacja bestsellerowej powieści Patricka Süskinda przebojem zdobywa ekrany w całej Europie. Miło nam poinformować, że także w Polsce Pachnidło doczekało się już pierwszego głosu w prasie. Poniżej załączamy fragmenty artykułu Tadeusza Sobolewskiego, zamieszczonego w miesięczniku „Kino”.
Pachnidło według powieści Patricka Süskinda całe jest zbudowane na podejrzeniu. To film znakomicie przewrotny, demonstrujący na nas, widzach, sztukę iluzji i kłamstwo sztuki, aby w końcowym obrazie – nieobecnym w książce, dodanym przez scenarzystę – zdemaskować wielkie oszustwo. Tykwer znalazł formę nawiązującą do klasyki kina ekspresjonistycznego – Zwłaszcza do Murnaua (Nosferatu), ale także do Caligariego. Opowiedział mroczną niemiecką baśń, która, jak myślę, stanie w rzędzie wielkich filmowych widowisk, takich jak Misja, Imię róży czy Titanic (zaliczyłbym do nich także opartego na prawdziwej biografii Amadeusza), mających charakter symbolicznych przypowieści, łamiących podział na komercję i artyzm, na kino popularne i elitarne, nie istniejący w początkach kina.
Pachnidło jest baśnią o nieszczęśliwej istocie – Janie Baptyście Grenouille (czyli Żabie), który sam nie umiejąc kochać, staje się wampirem. Poluje na piękne dziewice i wytacza z nich miłosny eliksir, którym oczarowuje świat, sprawuje nad nim władzę, obdarowując ludzkość tym, czego najbardziej pragnie – miłością.
Pod wpływem odurzającego eliksiru mieszkańcy Grasse zrzucają z siebie szaty. Obłapiają się wszyscy bez wyjątku, wszyscy ze wszystkimi i kopulują tak długo dopóki czar nie pryśnie i nie zobaczą, że są nadzy, nie zawstydzą się jak wygnańcy z raju. Grenouille jest nie tylko wampirem – to w filmie figura Antychrysta. A także (…) figura artysty-idola, mistrza iluzji. W osiemnastowieczną scenerię, w której mogły się dziać baśnie braci Grimm, wpisane są całkiem współczesne lęki i pragnienia. Przed czym ostrzega filmowy ekspresjonizm początku XXI wieku? Przed jakim zniewoleniem? Jaką iluzją? Jakim terrorem? (…)
Kiedy Grenouille wdycha zapachy, my ich co prawda nie czujemy, ale widzimy. Obiektyw kamery robi błyskawiczny najazd i dopada obiektu, jak pies gończy ściganego zająca. (…) W dawnych wyobrażeniach z takiej perspektywy mógł przyglądać się światu tylko Bóg. W Pachnidle najazd kamery daje poczucie rozkoszy i władzy, żądzy posiadania, jaką odczuwa bohater.
Pełny tekst felietonu Tadeusza Sobolewskiego można przeczytać w grudniowym numerze „Kina”.