„Odkryłem radość dziękczynienia.” - Ekscentryczny, pomysłowy, odważny. A.J. Jacobs postrzega swoje życie jako ciągły projekt, serię eksperymentów, w których odkrywa swoje nowe „ja”, uczy się czegoś nowego, bawi, prowokuje albo obala stereotypy. Oto rozmowa z tzw. ciekawym człowiekiem, który przeczytawszy 32 tomy Britanniki odpadł przy pytaniu o erytrocyt za 35 tysięcy dolarów w amerykańskiej edycji „Milionerów”, a przeżywszy rok według Biblii nie stał się wcale wierzącym, ale dzięki tym i innym eksperymentom zmienił coś w swoim życiu i stał się innym człowiekiem. Jak sam uważa – lepszym.
Eksperyment to dobry pomysł na pisanie. Czy także na życie?
Uważam, że tak. Jeśli chcesz zmienić swoje życie, poprawić je, uczynić lepszym to najlepszy sposób. To nie muszą być wcale wielkie eksperymenty, tak jak życie według Biblii. Mogą być całkiem małe i niepozorne – możesz na przykład wypróbować nową pastę do zębów albo jechać do pracy inną drogą.
44 miliony haseł od a-ak do Żywiec, 32 tomy Britanniki, 50 dni w roli dziewczyny umawiającej się na randki za pośrednictwem Internetu, 373 edycje celowo najeżonego błędami artykułu w Wikipedii, 381 dni według 700 biblijnych zasad, dwóch hinduskich outsourcerów (właściwie dwie, bardzo piękne i utalentowane…) wypełniających wszystkie twoje prywatne i zawodowe obowiązki tysiące mil od ciebie itd. Arytmetyka jest naprawdę imponująca. Ale co kryje się za nią? Jaki jest głębszy sens wszystkich tych eksperymentów? Co ci dają – oprócz zabawy, popularności, pieniędzy…?
Ostatni eksperyment był co prawda całkiem bolesny i swędzący (ta biblijna broda mocno dała mi się we znaki) ale dał mi mnóstwo dobrych rzeczy. Uczynił mnie szczęśliwszym i – mam nadzieję – lepszym, dodał mi także optymizmu. Podczas mojego biblijnego roku często modliłem się i dziękowałem Bogu. Odkryłem radość dziękczynienia. Nauczyłem się być wdzięcznym za wszystko, nawet całkiem małe dary dnia codziennego – za to, że winda przyjechała szybko zaraz po tym jak nacisnąłem guzik i że nie spadła na dół gdy do niej wszedłem. Uświadomiłem sobie, że codziennie udają się nam setki rzeczy i lepiej jest koncentrować się na nich niż na tych trzech czy czterech, które nie wychodzą.
Czy ty w ogóle nudzisz się czasami?
Staram się unikać nudy. Kiedyś spędziłem miesiąc, starając się nie wykonywać kilku zadań jednocześnie, co mam w zwyczaju – to było ciężkie. Współczesne życie obfituje w rzeczy i zjawiska, które rozpraszają naszą uwagę. BlackBerry, Internet, telewizja, radio, podkasty, Starbucks, magazyny, telefony komórkowe itd. Skupić się na jednej rzeczy w jednym momencie to zadanie godne Herkulesa. Ale warto spróbować. Ja spróbowałem i udało mi się wyhamować. Mój mózg nauczył się pracować inaczej.
Opisanie w nienaukowy, atrakcyjny, żywy i zabawny sposób intelektualno-duchowego spotkania z Biblią to z jednej strony wycieczka w stronę popkultury i zanurzonego w niej współczesnego czytelnika. Jednak z drugiej strony temat obciążony jest wielowiekową teologiczno - filozoficzną tradycją. Nie bałeś się oskarżeń o profanację?
Nie chciałem książki kontrowersyjnej. Obawiałem się tego. Ale na szczęście okazało się, że sięgają po nią zarówno osoby wierzące i ateiści, duchowni i osoby świeckie. Ludzie wierzący przekonali się, że moim zamiarem było wejście w ten projekt z otwartym umysłem. Że nie kpię z religii. Że naprawdę chciałem się czegoś nauczyć.
Wielu badaczy współczesności stwierdza, że nasza cywilizacja konsekwentnie zmierza ku sekularyzacji, umasowieniu kultury i zatraceniu się jednostki we wszechobecnym konsumpcjonizmie. Ty zapuszczasz brodę, bierzesz do rąk starą, dla wielu zatęchłą, anachroniczną księgę i przeprowadzasz małą, indywidualną dywersję. Czy ten eksperyment przekonał cię, że religia w oldschoolowej formie ma jeszcze prawo bytu?
Przede wszystkim pouczył mnie o tym jak ważna jest przynależność do wspólnoty. W społeczeństwie, w którym każdy siedzi samotnie w domu, stukając w komputer, kompletnie zatraciliśmy te wartość. Moim zdaniem zbiorowość i uczestnictwo w niej stanowią najcenniejszą część religii.
W Roku biblijnego życia mamy do czynienia z odmiennym, świeżym spojrzeniem na Biblię. Czy myślisz, że twój przykład może być inspiracją dla zniechęconych i uprzedzonych? Czymś w stylu: „Ludzie! Biblia nie jest wcale nudna!”? Osobiście nie postrzegam cię jako ekscentrycznego misjonarza, trudno mi też ocenić jak głęboki wpływ wywarłeś swoją książką na jej czytelników ale wiem, że w pewien sposób zainspirowałeś Kevina, twojego biblijnego niewolnika, który zrealizował swój własny eksperyment i napisał o nim książkę. Nie wiem czy sprawiasz, że ludzie decydują się zmienić swoje życie ale na pewno zachęcasz ich do tego, by z nim eksperymentowali i pisali o tym książki. To też coś. Gratulacje.
Bardzo dziękuję. Prowadzisz mnie prostą drogą do grzechu pychy. Mam nadzieję, że moja książka pozwala ludziom odkryć Biblię na nowo, spojrzeć na nią inaczej. To jest fascynująca księga – zawiera mnóstwo rzeczy, o których nie nauczysz się w niedzielnej szkółce.