Toskania – kraina spełnionych marzeń….
Chou, Amerykanka zafascynowana Italią, decyduje się po raz kolejny wyruszyć w podróż. Tym razem już nie samotnie. Wraz ze swym mężem - Włochem, porzuca ukochaną Wenecję, by rozpocząć nowe życie w Toskanii - regionie kwitnących pól lawendy, oliwkowych gai, wina i ludzi pełnych ciepła, dla których trzy tematy, na które naprawdę warto rozmawiać to: pogoda, narodziny i śmierć oraz kuchnia.
Czego mogą nauczyć się od siebie ludzie z różnych kręgów kulturowych? Jaka mądrość płynie z ust mieszkańców wioski na południu Włoch?
Znajomość Chou i Fernanda z miejscowym starcem o imieniu Barlozzo, przeradza się w przyjaźń. Barlozzo jest dla nich także nauczycielem, wprowadza ich w tajniki życia mieszkańców San Casciano, które nie zmienia się od pokoleń. To życie, jakiego pragną.
Pełna uroku, przesycona zapachem i smakiem toskańskich potraw, opowieść o poszukiwaniu samego siebie i wskrzeszaniu przeszłości, zaklętej w takich miejscach, jak urokliwe miasteczka Toskanii.
Tysiąc dni w Toskanii Marleny de Blasi ukaże się 25 listopada br.
przeł. Agnieszka Kuc
Kuchnia Marleny de Blasi
Kuchnia od zawsze miała dla mnie ogromne znaczenia ale do wyposażenia nie przywiązuję szczególnej wagi - wszystkie kuchenne sprzęty mogę pomieścić w jednym koszu na zakupy. Co innego stare rzeczy. Takie, które już nie nadają się do użytku, które można tylko dotykać albo patrzeć na nie. Jestem zapaloną kolekcjonerką takich przedmiotów. Są jak amulety. Za ich pośrednictwem czuję łączność z ludźmi, którzy niegdyś ich używali. Lubię specyficzny typ wystroju kuchni - uwielbiam łączyć typowe kuchenne elementy z czymś niespodziewanym i nieoczekiwanym w tym pomieszczeniu. Kiedyś w mojej kuchni stał fortepian oraz sofy i wypchane fotele, w których czytałam, czekając na upieczenie się chleba. Teraz mamy w kuchni czternastowieczny dębowy kredens, który pochodzi z zakrystii jednego z toskańskich kościołów. Innym ciekawym meblem jest piętnastowieczna madia – rustykalny mebel, którego górna część, zamykana na pokrywę, służy do wyrabiania ciasta na chleb. Następnie ciasto pozostawia się pod tą pokrywą do wyrośnięcia. W dolnej części są szuflady, które służą do przechowywania upieczonego chleba. Korzystam z madii dokładnie tak, jak robiono to przed wiekami i za każdym razem przenika mnie dreszcz, gdy w ten sposób łączę się z przeszłością. Ciągłość jest dla mnie bardzo ważna.
Marlena de Blasi
Bruschetta (wym. brusketta)
— jedyny prawdziwy i oryginalny przepis
Niemal wszyscy cudzoziemcy przyjeżdżający do Italii nie potrafią poprawnie wymówić słowa bruschette, co niekiedy wywołuje zażenowanie, ale częściej tłumiony śmiech kelnerów i Włochów jedzących obiad przy sąsiednim stoliku. Jednak ważniejsza od wymowy jest odpowiednia jakość wiejskiego chleba. Kroi się go na niezbyt grube kromki i zapieka delikatnie na ruszcie opalanym drewnem, następnie skrapia oliwą extra virgin i posypuje solą morską. Jest to rdzenny toskański przysmak, wywodzący się z bardzo dawnych czasów. Dodatek posiekanych świeżych pomidorów niesamowicie wzbogaca smak bruschette, szczególnie w środku lata, natomiast czosnek, którym naciera się gorące kromki, dodaje im aromatu. Ale ortodoksyjni zwolennicy kuchni toskańskiej powiedzą, że najlepsze bruschette nie potrzebują czosnku ani pomidorów — wystarczy tylko oliwa i sól.
Chcąc przygotować bruschette w domu, trzeba kupić (albo zrobić) dość zwarty, chrupiący chleb, pokroić go na kawałki o grubości około 1,5 cm, umieścić w gorącym piekarniku albo na ruszcie opalanym węglem drzewnym lub drewnem i podpiec delikatnie z obu stron. Następnie skrapiamy gorące pieczywo oliwą, posypujemy solą morską i podajemy od razu po zrobieniu jako część antipasto albo, jeszcze lepiej, jako zupełnie samodzielne danie, ze szklaneczką czerwonego wina.
Degustacja serów pecorino
z miodem kasztanowym
Około 85 gramów sera na osobę
Różne odmiany sera pecorino
Kosz wypełniony kilkoma gatunkami cienko pokrojonego chleba
Lekko podgrzany ciemny miód, najlepiej kasztanowy
lub gryczany
Butelka schłodzonego vin santo
Smakołyk ten często wieńczy toskańską kolację, pojawiając się na stole zamiast deseru. Chcąc go przygotować, wystarczy zrobić odpowiednie zakupy i ewentualnie upiec samemu chleb, jeśli ktoś lubi. Ważne, by zdobyć różne gatunki pecorino, czyli owczego sera. Najlepiej kupić kilka odmian — zarówno świeży i jędrny, jak i podsuszany, który z lekka się kruszy. Obecnie rozmaite rodzaje pecorino można dostać także poza terytorium Włoch, choć jeszcze do niedawna królowała odmiana rzymska, obficie posypana pieprzem, nadająca się przede wszystkim do utarcia. Żeby stworzyć prawdziwie wyborny bukiet smaków, najlepiej kupić cztery gatunki sera, zarówno świeżego, jak i bardziej dojrzałego. Ale nawet tylko jeden lub dwa podane z ciemnym kasztanowym miodem, pełnoziarnistym pieczywem i butelką schłodzonego vin santo dostarczą niezapomnianych wrażeń.
Przepisy pochodzą z książki Marleny De Blasi Tysiąc dni w Toskanii.
Wykreśliliśmy Orvieto z naszej listy (…).
Potem dopisaliśmy je ponownie i znowu wykreśliliśmy.