Tom reportaży sądowych Heleny Kowalik jest pierwszym od 65 lat pitavalem dotyczącym wyłącznie stołecznej metropolii. Sprawy z wokandy zostały tak dobrane, aby tworzyły panoramę charakterystycznych przestępstw w Warszawie dziesięć lat po transformacji ustrojowej. Są więc strzelające do siebie gangi, testamenty sfałszowane, aby zdobyć wartościowe kamienice, lekarze oskarżeni na skutek intrygi - mieli być egzemplifikacją korupcji szerzącej się w tym środowisku.
Jest zabójstwo młodej wykształconej singelki, która przeniosła się do Warszawy z małej miejscowości, aby zrobić karierę (i zrobiła ją), ale była samotna i szukała znajomości na portalu internetowym, dramatyczne, głośne na całą Polskę świadome utopienie małego dziecka w Wiśle. Są korupcyjne przestępstwa wysokich urzędników szufladkowane w sądzie jako tzw. sprawy białych kołnierzyków.
Obecność autorki na rozprawach pozwoliła jej odtworzyć klimat sali sądowej, dotrzeć też do niektórych poszkodowanych czy rodzin oskarżonych w ich domach.
Reportaże zwieńcza dyskusja sędzi orzekającej w sprawach karnych w warszawskim sądzie z psychologiem - biegłym sądowym, profesorem nauk medycznych. Zastanawiają się, jaki jest przestępca nowych czasów i dlaczego orzekaniu o ludzkim życiu pod godłem RP nie towarzyszy dziś atmosfera powagi oraz odpowiedzialności za wydany wyrok.
Zebranie materiałów do Warszawy kryminalnej zabrało mi prawie cztery lata. W stołecznych sądach mniej więcej tyle trwa osądzenie jednej sprawy karnej.
Moja perspektywa przy pisaniu książki to widok z ławy dla publiczności. Przede wszystkim z sali rozpraw, ale też na korytarzu sądowym, przy stoliku z aktami w sekretariacie wydziału karnego, w pokoju widzeń aresztu.
Dla obserwatora proces na sali sądowej, to nie tylko żmudne dochodzenie do prawdy, ważenie winy, miejsce czyjegoś dramatu, ale też swoiste theatrum odgrywane przez siedzące naprzeciw siebie strony... (...)
Kodeks karny jest ten sam, procedura taka sama, ale to ludzie decydują o losie oskarżonego.
I wszystko zależy od tego, jak dalece odpowiedzialnie traktują swój zawód. Czy chcą dociekać prawdy? Wyjaśniać niejasności, mimo zniecierpliwienia stron? (...)
Jeśli sprawa jest medialna, w użycie idą kamery, są fotoreporterzy. Ale prawdziwych sprawozdawców sądowych można policzyć na palcach jednej ręki. Poza tym proces sądowy to nie fajerwerk. Gdy trwa żmudne przesłuchiwanie świadków, często niewiele wnoszących do sprawy, podsypiają ławnicy, czasem chrapią konwojenci...
Nie chciałam żeby rzeczywistość w mojej książce była lukrowana. Chciałam napisać tak, jak bym to ja zeznawała pod przysięgą.
Helena Kowalik jest autorką zbiorów reportaży: Wyjście z lasu (Iskry 1977 - wyróżnienie redakcji "Życia Literackiego" za książkę roku), Pan wiesz, skąd ja jestem (Iskry 1978), Chleb, który nie bodzie (KAW 1978), Mielizna (Iskry 1978), Mali ludzie Gierka (Omnibus 1990), Opolski exodus (Wojewódzki Ośrodek Informacji Naukowej w Opolu 1990).
Ponadto drukowała reportaże w serii Ekspres reporterów (KAW) oraz w serii wydawniczej Białe plamy (Oficyna Literatów Rój).
W latach 2006-2007 wydawała swoje reportaże w cyklu Reporterzy na tropie (Ostrowy).
Jest autorką powieści Człenio (Branta 2008) i Córka Kaina (Branta 2009). Za osiągnięcia reporterskie otrzymała I Nagrodę im. Ksawerego Pruszyńskiego oraz III nagrodę im. Bolesława Prusa.
Prowadzi stronę internetową z reportażami www.trop-reportera.pl