Prasa o ITALIANI

(...) "Italiani" to wielkie artystyczne wydarzenie. Powstał film odważny, bezkompromisowy, eksperymentujący z formą. (...) Zamierzona teatralność, przeestetyzowanie to zapewne wynik współpracy scenariuszowej Łukasza Barczyka z Krzysztofem Warlikowskim. To też odwaga bezkompromisowych aktorów, wreszcie, zasługa doskonałych zdjęć Kariny Kleszczewskiej, podbijających tajemnicę na granicy dwóch światów: świata realnego i świata wyobrażeń.

Niepokojące obrazki: piękna kobieta o rudych włosach sięgających jej za pas niespodziewanie zdejmie perukę i ukaże twarz pełną zmarszczek, pokryte grubą kreską oczy, umalowane zbyt mocną konturówką usta. Będzie jeszcze bardziej zjawiskowa niż przed momentem, boleśnie prawdziwa. Mężczyzna, który wraca do domu po latach, chodzi po lesie w spodenkach, czapeczce, dłubie patyczkiem. Jest coś infantylnego w tych zachowaniach i jest to pociągające. Wykoślawiona niewinnością dziecka dorosłość, chęć zachowania tej niewinności? Tak przy okazji, z premedytacją i precyzją Łukasz Bar czyk rozprawia się z naszymi lękami, sekretami, wspomnieniami. Spacerami po lesie, jazdą na rowerku. Rajem utraconym.

Anna Serdiukow, stopklatka.pl

Łukasz Barczyk przywraca nam wiarę w to, że w kinie wciąż jest miejsce na poszukiwanie nowego języka i oryginalnej estetyki.

Barbara Hollender, "Rzeczpospolita"

Magnetyczny film (...). Nowy obraz Łukasza Barczyka "opowiada się" doskonale samymi obrazami i wręcz zachęca do oglądania intuicyjnego, bez rozplątywania kulturowo-symbolicznych sieci. Dość niecodzienna to filmowa podróż, uwodzicielska, w polskim kinie zupełnie wyjątkowa.

Paweł T. Felis, "Gazeta Wyborcza"

Obraz to niezwykły, teatralny. Ważny jest w nim każdy detal: każdy element scenografii, każda mina, każdy gest, każdy dźwięk. Nie można nic zgubić. Krzysztof Warlikowski wciąga nas, wolno i konsekwentnie, w swój świat niesamowitych obrazów i emocji. Nie mówi przy tym ani słowa. Naprawdę świetna jest Renate Jett, która w spektaklach Warlikowskiego zawsze była obsadzana w rolach "muzycznych dodatków". U Barczyka rozwinęła skrzydła. I do tego ta Toskania!

Mike Urbaniak, "Magazyn WAW"

... otrzymujemy opowieść skoncentrowaną na formie, w której widz niemal od początku rozpoznaje schemat i może czekać na kolejne rozwiązania z właściwym dystansem. Dzięki takiemu odbiorowi łatwo jest zauważyć przechodzenie od estetycznego wyrafinowania do pastiszu, eksperymentalną ambicję - jak w znakomitej scenie wizyty ojca-ducha, wreszcie konstrukcję narracji, w której w finale wracamy do początkowych obrazów filmu. Czysto filmowe cele, związane z użytymi środkami i sprytem poszczególnych rozwiązań, mieszają się tu z atmosferą elitarnej zabawy, próbą nie do końca poważną.

Krzysztof Świrek, dwutygodnik.com

Przemyślany, odważny, znakomity warsztatowo.

Katarzyna Czeczot, "Kino"

Barczyk przetapia klisze w perwersyjną erotyczną grę ubraną w eksperymentalną formę - rzadkość w polskim kinie. (...).
Fuzja kina i teatru - znak, że Barczyk myśli poza dyscyplinami - może jednak wyznaczyć nowe standardy polskiemu kinu.

Błażej Hrapkowicz, "Film"

Duszna, mroczna historia o zdradzie, namiętnościach, rodzinnych relacjach i napięciu na granicy eksplozji to podróż do samego sedna emocji. Niby rzecz odsyła do lat 40., ale kostium jest tu sprawą umowną. Aktorzy w tym samym wieku (Jett i Warlikowski) grają matkę i syna, nie chodzi bowiem Barczykowi o realizm, ale o najprawdziwszą prawdę ekranu. Tak jak w "Nieruchomym poruszycielu" czy "Przemianach" Łukasz Barczyk ucieka od klasycznej narracji do mocnych scen, od słów do obrazów. Kapitalne zdjęcia Kariny Kleszczewskiej, przywołując rozmaite style i filmy, tworzą niesamowitą atmosferę, czasem jak z horroru, czasem jak z nostalgicznej opowieści o słonecznych latach dzieciństwa.

Małgorzata Sadowska, "Przekrój"

Barczyk nie filmuje teatru Warlikowskiego, nie naśladuje jego strategii reżyserskich. Co najwyżej można mówić o pewnych zbieżnościach. Jakby z przedstawień Warlikowskiego wyjęte zostały chwile zawieszenia, jakiegoś dziwnego rozejmu między postaciami, czasem i przestrzenią.

Łukasz Drewniak, "Dziennik"


Komentarze
Polityka Prywatności