– Gdybym nie zezwolił na podtapianie dowódców Al-Kaidy, musiałbym pogodzić się z większym ryzykiem kolejnego zamachu. A po 11 września nie zamierzałem takiego ryzyka podejmować – pisze George W. Bush w swojej autobiografii, odpowiadając tym samym na oskarżenia organizacji praw człowieka Human Rights Watch (HRW), która zarzuca Bushowi zezwolenie na stosowanie tortur wobec więźniów, w tym na tzw. waterboarding.
– Bez wątpienia była to poważna i ciężka procedura, ale eksperci medyczni zapewniali, że nie powoduje trwałych szkód – wyjaśnia dalej Bush w książce „Decision Points” („Kluczowe decyzje”) /cytaty pochodzą z polskiego wydania autobiografii Busha, która ukaże się we wrześniu 2011 w wydawnictwie Akcent/.
Jak komentuje dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas, politolog i amerykanista z Uczelni Vistula w Warszawie, Długo niejasna była w USA sprawa odpowiedzialności za waterboarding i inne metody wymuszania zeznań, zwane przez zwolenników dopuszczalnymi technikami, a przez przeciwników torturami. Kto wiedział, a kto nie wiedział, kto i na jakim szczeblu podejmował decyzje? Może nadgorliwi agenci CIA zagubieni we wrogim świecie islamu, może sadystyczni sierżanci w więzieniach wojskowych, a może generałowie i admirałowie, lub nawet sekretarz obrony lub prokurator generalny, albo jeszcze wyżej? Aż były prezydent George W. Bush potwierdził czarno na białym we własnej książce, że wszystkie decyzje o waterboardingu i innych wzmocnionych technikach przesłuchań podejmował sam. Niektóre techniki proponowane przez CIA odrzucił, większość zatwierdził, i zatwierdzał każde nazwisko na liście ludzi tym „technikom” poddawanych. Książka ma tytuł „Decision Points”, czyli „Kluczowe decyzje”, a decyzjami o stosowaniu „wzmocnionych technik” Bush się szczyci i zapewnia o ich niezastąpionej skuteczności i jednocześnie pełnej legalności. Decyzje te mogą okazać się kluczowe także dla rozliczenia prezydentury Busha, jeśli zgodnie z żądaniami Human Rights Watch i innych organizacji praw człowieka tafią pod sąd amerykański lub międzynarodowy. Sąd musiałby rozstrzygnąć, czy „techniki” były torturami w świetle praw uniwersalnych. Duża część światowej i amerykańskiej opinii publicznej tak właśnie uważa. Busha czeka długa obrona. Wyzwanie podjął z rozwianymi sztandarami.