Korytarz prowadzący do „Królewskich Term” sprawiał teraz zupełnie inne wrażenie niż poprzednio, przypominał raczej kryptę – ściany wymurowane z surowego kamienia wyglądały w bladym świetle lamp awaryjnych jak katakumby, które kiedyś zwiedzał, będąc na pielgrzymce w Rzymie. Gdy doszli do gabinetu masażu, gdzie na specjalnej leżance umieścili zwłoki, komisarz trzy razy przeżegnał się w myślach. Przez kilka sekund po prostu stali bez słowa – trzy blade twarze skupione wokół jednego martwego ciała, po czym Langhammer, który chyba najbardziej nad sobą panował, zabrał głos.