Samolubny, zblazowany, pozbawiony uczuć i skupiony na sobie czterdziestolatek pracuje jako kadrowy w jednej z największych piekarń w Jerozolimie. Przedkłada pracę nad rodzinę. Żyje z żoną w separacji. Zaniedbuje córkę i stale łamie składane jej obietnice. Pewnego dnia jego nieskalana zawodowa reputacja poddana zostaje próbie. W samobójczym ataku bombowym ginie jedna z pracownic piekarni – Julia, a piekarnia zostaje oskarżona przez media o niehumanitarną i obojętną postawę wobec zatrudnionych w niej obcokrajowców.
Julia jest z pochodzenia Rumunką, a jej ciało przez tydzień czekało na identyfikację.
Kadrowy ma za zadanie załagodzić skandal. Musi zrehabilitować dobre imię firmy i oddalić stawiane wobec niej zarzuty. Zostaje wysłany w podróż – misję, w trakcie której eskortuje trumnę z ciałem Julii do jej rodzinnego domu w Rumunii.
Wyjazd ma charakter terapeutyczny, a efekty widać niemal od razu. Kadrowy na nowo uczy się odczuwać emocje. Pomagają mu w tym ekscentryczni współtowarzysze: izraelska konsul i jej mąż, nieznośny reporter oraz niepokorny nastoletni syn Julii. To oni uczą kadrowego pokory i pozwalają zrewidować egoistyczny styl życia, jaki dotychczas prowadził. Pokazują również czym tak naprawdę jest zawód, który wykonuje.
Budząca się w czterdziestoletnim mężczyźnie sfera uczuć, zestawiona z przepięknym zimowym krajobrazem Rumunii, po której podróżuje z trumną Julii, przynosi optymistyczną refleksję, że chociaż świat bywa często smutny i pesymistyczny, to jednak zawsze znajdzie się w nim miejsce na radość i nadzieję.
O FILMIE:
„MISJA KADROWEGO” to, oparta na książce „Kobieta w Jerozolimie” Abrahama B. Yehoshuy, filmowa tragikomedia z elementami thrillera i filmu drogi, ze społeczną tematyką w tle. Fabuła filmu – frapująca i intrygująca, a w wielu miejscach kuriozalna, skupia w sobie różne aspekty: począwszy do społecznego skandalu, poprzez śmierć, samobójczy atak bombowy, a wreszcie również silną potrzebę odkupienia i zbawienia. Ironiczno-alegoryczny styl filmu, w połączeniu z bezimiennymi bohaterami (tylko jedna postać, tragicznie zmarła kobieta, nosi w filmie imię Julia), powoduje, że ten obraz staje się rodzajem symbolicznego, choć niepozbawionego trafnej i inteligentnej ironii, przesłania na temat braku uczuć oraz tożsamości, wyobcowania i braku społecznej przynależności. I choć jest to film drogi, rozgrywający się w Izraelu i Rumunii, to jednak odnaleźć w nim można szerszy, pozapolityczny i ponadnarodowy kontekst. Eran Riklis określa „MISJĘ KADROWEGO” mianem „wołania anonimowego człowieka o godność i poszanowanie”.
Zdjęcia do filmu, kręcone przez 33 dni kamerą super 16, zachowują z jednej strony bardzo realistyczny, czasem nieco klaustrofobiczny wyraz, a z drugiej są rodzajem kontrapunktu do fabuły. Reżyser ustawia kamerę bardzo blisko aktorów. „To nie jest film, w którym można tylko podziwiać krajobraz” – tłumaczy – „chodzi tu o coś więcej, o to, co dzieje się z bohaterami podczas ich podróży”. Dzięki temu zabiegowi widz ma poczucie szczególnego rodzaju efektu, zmieniającego ten obraz w rodzaj metaforycznej przypowieści, w której podróż pełni terapeutyczno-poznawczą rolę. „Podoba mi się, że bohaterowie nie mają imion” – wyjaśnia reżyser – „muszą niejako sami na nie zasłużyć i zapracować w trakcie filmu”.