Słowo honoru, to jeden z najmądrzejszych filmów, jakim udało się w tym roku trafić na ekrany kin. Na dodatek to prawdziwa, całkowicie nieprzesadzona komedia romantyczna. I to mądra! I śmieszna! I jeszcze bardzo dobrze zagrana. A to już więcej niż można by prosić od większości filmów trafiających dzisiaj do kin.
Jamie pracuje jako headhunter w Nowym Jorku. Dylan jest jedną z jej „ofiar”, bo specyficzna metoda pozyskiwania specjalistów przez Jamie przekonuje go do przeprowadzki z Los Angeles do Nowego Jorku. Jamie to jedyna osoba jaką zna, dlatego początkowo stara się trzymać blisko dziewczyny. Ich wzajemna relacja przypada go gustu też Jamie, która w Dylanie odnajduje wyjątkowo bliską duszę i powiernika problemów. To także jemu zwierza się z tęsknoty do seksu, a Dylan proponuje jej układ wzajemnych usług seksualnych. Mają wzajemnie rozładowywać swoje napięcia seksualne, jednak bez zaangażowania jakichkolwiek emocji. Czysty układ biznesowy, który rzadko kiedy sprawdza się w życiu. Bo kiedy przekracza się kolejne bariery, nie można już zrobić kroku do tyłu.
Film Willa Glucka to doskonały komentarz do współczesnego życia, pogoni za kolejnymi celami, jednoczesnej z całkowitym brakiem bliskości i intymności z drugim człowiekiem. To ciepła, bardzo zabawna ale i wzruszająca opowieść o tym, że wszystko przemija i naprawdę nie ma po co odkładać tych najważniejszych z życiowych przeżyć. Trudno jest się w ten film nie zaangażować, nie uwierzyć w jego realizm, w doskonale odtworzony, bardzo wiarygodny, często prześmieszny scenariusz. Mila Kunis już od czasów „Czarnego Łabędzia” doskonale ma się w pierwszej lidze aktorów amerykańskich. Tutaj wypada zauważyć, że oprócz talentu ma jeszcze oszałamiającą wprost, magnetyzującą urodę, która przyciąga wzrok jak mało które twarze Hollywood. To chyba najpiękniejsza teraz twarz Hollywood. Partnerujący jej Justin Timberlake z filmu na film też jest coraz lepszy. Jeszcze nie jest w pierwszej lidze, ale bez wątpienia puka do drzwi. Te otworzą się pewnie szybciej niż się spodziewamy.
Ale ten film to nie tylko ta dwójka. To też doskonale dobrana słodko-gorzka obsada drugoplanowa. Patricia Clarkson w roli matki Jamie, Richard Jenkins w roli ojca Dylana, Jenna Elfman w roli jego siostry. Nawet epizodyczny Woody Harrelson wydaje się być tutaj po prostu nieodzowną częścią filmowej układanki. To doskonale napisany, doskonale zagrany, śmieszny, wzruszający, emocjonujący film o prawdziwym życiu. I oczywiście o miłości. Bez niej nie byłoby komedii romantycznej. Zamierzam ten film obejrzeć jeszcze i jeszcze raz. A jak już wejdzie na DVD to po raz kolejny. Uff… Czy przypadkiem nie nadużyłam słowa „doskonały”?
Marta Czabała
P.S. Dystrybutorowi przypominam delikatnie, że słowo „sex” w języku polskim nie istnieje.