Wspólnicy z przypadku - Studentnews.pl recenzuje

Ten dziwaczny film ma być chyba czymś na kształt moralistycznej opowiastki o tym, że chciwość nie popłaca, a jedynie sprowadza nas na złą drogę i powoduje degenerację moralną. Można to obejrzeć, chociaż miejscami naprawdę trudno się nie dziwić, że coś takiego w ogóle znalazło drogę na ekran. Mały czy duży.

2.jpgCałość przypomina bardziej sztukę niż film. Z powodzeniem mógłby zostać wystawiony na deskach teatralnych, bo ilość obsady i scenografii jest absolutnie minimalna. Całość to w zasadzie trójka aktorów, stopniowo powiększana o kolejnych kilku. Znajdzie się tutaj parę znanych nazwisk, które mogą przyciągnąć widownię. Ale ta może jednak oczekiwać czegoś zupełnie innego. Co wcale nie znaczy, że czegoś lepszego.

Pociąg, prawie pusty, bo też sezon świąteczny skutecznie odstrasza od udawania się w długie podróże. W eleganckim wagonie jedzie studentka medycyny i handlowiec, który właśnie wrócił z suto zakrapianego przyjęcia. Dosiada się do nich nieznajomy mężczyzna, który zasypia we własnym fotelu. Dopiero kontrola konduktora odkrywa, że świąteczna podróż mężczyzny była jednocześnie podróżą ostatnią. Dwójka pozostałych pasażerów, wraz z konduktorem odkrywa, że zmarły przewozi cenny ładunek. W małej skrzyneczce iskrzą się drogie kamienie. Szacując majątek na co najmniej kilka milionów dolarów, postanawiają pozbyć się ciała mężczyzny i zatrzymać cenny skarb. Ale jedno, niemożliwe do otwarcia pudełko, ciężko jest podzielić pomiędzy trójkę całkowicie obcych, równie pożądających bogactwa ludzi…

Nadmiernie przerysowana, troszkę jaskrawa scenografia może sugerować, że to co oglądamy jest czymś odrealnionym, nie umieszczonym w codziennych realiach. Nie szkodzi, kiedy już przyzwyczaimy się do tej odmiennej konwencji, można z powodzeniem obserwować ten dziwny, bardzo nietypowy spektakl. Może popatrzeć na grupę nietypowych bohaterów (najlepsza Leelee Sobieski), doskonale zagranych przez aktorów, którzy bez problemów wpasowują się w ten dziwny spektakl. Może czerpać jakąś (choć niespecjalnie dużą) przyjemność z tej historii, chłonąć dość efektowne widowisko, trochę jak jakąś surrealistyczną sztukę, która wciąga raz, ale na wszelki wypadek nie należy wracać do niej po raz kolejny. Dziwny film, dziwna scenografia, dziwny scenariusz, dziwna historia. Tylko nie wiem jeszcze, czy dziwny w dobrym czy złym sensie tego słowa.


Komentarze
Polityka Prywatności