Czas zbrodni - studentnews.pl recenzuje

Przeciętny film, który obejrzeć można z równie przeciętnym zainteresowaniem. Ni to kryminał, ni dramat, ni film science- fiction. Wychodzi mieszanka wszystkiego co wypada raz lepiej, raz gorzej, ale jako całość można z powodzeniem wybrać na własny wieczór. Chyba że macie coś lepszego do roboty.

2.jpgDziennikarz śledczy Lewis Hicks pozostaje w separacji z żoną, spotyka się też z prokuratorką Felicią Carson. Kiedy Felicia pada ofiarą wyjątkowo brutalnego morderstwa, to właśnie Lewis odnajduje jej zwłoki, a także rusza w pościg za mordercą. Nie jest jednak w stanie złapać przestępcy, wchodzi jednak w posiadanie jego dziennika, w którym odnajduje szczegóły makabrycznych zbrodni. Są w nim morderstwa, które miały już miejsce ale także te, które dopiero się zdarzą, dlatego zaangażowanie w sprawę Hicks uznaje za swój swoisty obowiązek. Ale czy uda się zapobiec zbrodniom zanim będzie za późno?

Film miał premierę w Stanach Zjednoczonych na początku tego roku, co jednoznacznie wskazuje, że nie ma specjalnych szans, aby znalazł się na ekranach naszych kin. Cóż, wyniki finansowe nie były pewnie imponujące. Ale całość sprawdza się w miarę przyzwoicie jako film na DVD i w miarę sensowna, chociaż może niespecjalnie wciągająca opowieść. Osobiście wolałabym, żeby był to bardziej kryminał, a nie thriller z domieszką science-fiction, bo te proporcje rzadko kiedy wychodzą filmom na dobre, zwłaszcza jeśli to s-f jest w mniejszości a na pierwszy plan wychodzi „ponadczasowy” morał. Tak samo jest i tutaj. Niby wszystko jest w miarę solidne, nieprzesadzone, ale jakoś trudno się w to zaangażować czy się przejąć. Ot, mamy tutaj typowy, przeciętny film dla masowego odbiorcy, strawny, ale w najlepszym razie dobry. Na bardzo dobry musiałby jeszcze sobie zapracować. Szkoda tylko Cuby Goodinga Juniora, który od swojego oscarowego sukcesu w 1997 roku wydaje się zjeżdżać po równi pochyłej. Naprawdę szkoda dobrego aktora na tak mizerną, w stosunku do jego talentu opowieść. Mam nadzieję, że jeszcze nie jest za późno żeby się opamiętać i zostawić ten film za sobą, jako źle podjętą decyzję, motywowaną przede wszystkim chęcią zarobku w kryzysie, jaki targa amerykańską gospodarką. Tak zamierzam tak sobie mówić i już. Inaczej będzie mi Goodinga bardzo, bardzo szkoda.


Komentarze
Polityka Prywatności