Ta książka to taki swoisty produkt popularności Wschodu w literaturze. Opowieść o zdominowanym przez mężczyzn muzułmańskim świecie pewnie niejednego wzruszy, ale większość jednak zmęczy. Przecież takich historii było już więcej niż dużo. Czy znajdzie się wielu, którzy zechcą czytać kolejną?
Bohaterką książki jest siedemnastoletnia Noora, która nie ma specjalnie dużo do powiedzenia w swoim życiu. Skazana na łaskę brata, wydana siłą za mąż, musi pogodzić się z brakiem niezależności i życiem jako jedna z wielu żon swojego męża. Dopiero romans nawiązany z mężczyzną terminującym u męża pozwala jej odkryć powiew wolności i niezależności. Jednak w świecie ostrych zasad, nawet najmniejszy sekret może okazać się śmiertelnym niebezpieczeństwem.
Największym wrogiem tej książki jest jej schematyczność i przewidywalność. Wszystko opiera się tutaj o oklepane motywy, które widzieliśmy już przecież tyle razy w filmach i czytaliśmy tyle razy w książkach. Znużenia nie ułatwiają rozbuchane opisy przyrody, zajmujące tutaj pokaźną ilość całej opowieści. Plusem jest za to dobrze napisany obraz życia arabskich kobiet. Ten swoisty element socjologiczny jest największym atutem całej powieści. Jest znacznie ciekawszy, znacznie bardziej angażujący niż sama historia: najwyżej średnia, mało ciekawa i okropnie schematyczna. Przeczytałam bez większego bólu. Ale wracać za nic nie chcę.