Minister - Studentnews.pl recenzuje

Polityka jest brzydka, również dosłownie – politycy mają nieładne zęby, brzuszki albo brzuszyska, pomarszczone twarze, przerzedzone włosy. Oglądamy politykę od środka, od kulis – dystrybutor sugeruje, że „Minister” to polityczny thriller, ale brak napięcia sprawia, że to raczej polityczny koszmar.

Naszym bohaterem jest minister transportu we francuskim rządzie. W środku nocy jedzie wyrazić współczucie rodzinom ofiar autokarowego wypadku, udziela wywiadów, fotografuje się, stanowczo sprzeciwia się, żąda, wypowiada, dementuje, telefonuje, szuka sojuszników, odkrywa spiski i układy, opracowuje posunięcia i strategie. Nie jest ani lepszy, ani gorszy od swoich kolegów – ot, polityk, skupiony na własnej pozycji i notowaniach. Trudno mu kibicować, trudno go polubić, chyba że za ładną żonę.

2.jpgTen film jest oddalony od hollywoodzkich wzorców o ocean, ale nie uznałabym tego tak od razu za zaletę. Zamiast historii przygotowanej z myślą o wywoływaniu emocji i opowiedzianej w sposób zrozumiały dla widza – nawet niekoniecznie bystrego – dostajemy ciąg epizodów, które mocno nie zawsze poruszają, oburzają czy choćby dostarczają wiedzy na temat funkcjonowania francuskiej sceny politycznej. Film ma zacięcie demaskatorskie (politycy i polityka to nic dobrego, wystarczy ich posłuchać), ale nie dokumentalne; kontrastem dla przygnębiającego realizmu zakulisowych gierek są surrealistyczne sceny snów ministra.

W sumie w „Ministrze” najbardziej podobało mi się przeciwstawienie bezustannego rozgadania polityków z milczeniem bezrobotnych (którzy w dodatku w przeciwieństwie do polityków w ogóle nie potrafią ustawić się do zdjęcia). Bywa też odwrotnie – minister cichutko duma z obowiązku nad zwłokami z wypadku, a obok ktoś, kto właśnie kogoś stracił, krzyczy z rozpaczy. Piękną rolę ma kierowca ministra – przysłany na czterotygodniowy staż przez urząd pracy. Nie komentuje, nie wyraża swojego zdania – i słusznie,4.jpg bo minister chce słuchać tylko siebie, nawet jeśli zadaje pytania.

Wierzę, że dla Francuzów film jest bardziej przejrzysty (w końcu zapewne nie dostał Cezara za scenariusz przez pomyłkę), pewnie odnajdują w nim satyrę na konkretne osoby i sytuacje, ale dla mnie seans szybko stał się męczący. Na pewno dałoby się nakręcić jakiś kąśliwy film o polskiej polityce; zalew realistycznych detali sprawiłby, że dla Francuzów byłby niezrozumiały i klaskaliby tylko przy przepięknych scenach, w których minister Sławomir Nowak śni o kobiecie wczołgującej się do brzucha krokodyla.

Magdalena Rachwald


Komentarze
Polityka Prywatności