Kobiety dzielą się na pewne określone grupy. Są te, które są na diecie całe życie, te które właśnie dietę skończyły i planują następną i te, którym metabolizm dali kosmici, które mogą zjeść wszystko, dalej jednak mieszczą się doskonale w rozmiar 34. Dwie pierwsze grupy szczerze nienawidzą tej trzeciej, ale cóż – takie jest życie.
Ale ile można być na tej cholernej diecie? Jeśli więc macie ich już kompletnie dosyć ale nie porzucacie marzeń o doskonałej sylwetce, powinniście sięgnąć właśnie po „Rewolucję na talerzu”. A rewolucja jest tutaj bardzo adekwatnym słowem. Autorki odkryły jak jeść wszystko, jednocześnie zaś zredukować maksymalnie ilość niezdrowych kalorii. Ich książka to opis kolejnych popularnych potraw, tak samo pysznych, znacznie jednak zdrowszych. A czasami wystarczy wymienić nieznacznie jeden ze składników, aby uzyskać prawdziwą rewolucję! W książce znajdzie się coś dla każdego. Będzie trochę o mięsie, o rybach, będzie też coś dla wegetarian. Jest też sporo informacji o określonych grupach jedzenia, ich wadach i zaletach dla organizmu. Znajdzie się kilka ciekawostek.
Wyniki kulinarnych eksperymentów obu autorek są zdumiewające. A jaki smak! Aż chce się próbować kolejnych potraw według ich przepisów, nawet w celach czystego rekonesansu. Ja już wypróbowałam pierwsze kilka przepisów, w tym jeden na przepyszne ciasto czekoladowe. Rewelacja! Rewolucja!
A.N.