Nastolatek socjopata to niewdzięczny bohater? Od czasów „Dextera” lubimy socjopatów i może i słusznie wydawca na okładce „Pana potwora” powołuje się na serial o seryjnym mordercy mordującym innych morderców. Poza tym jednak wszystko jest inaczej, choćby dlatego, że Dan Wells pisze nie tylko o socjopacie, ale i o demonach. Czy to gorzej? Nie, to bardzo przyjemna rozrywka.
To druga książka o przygodach Johna, nastolatka, który śni o torturowaniu ludzi, od czasu do czasu coś podpali albo powyrywa nóżki owadom. Ma zasady, które mają trzymać go z dala od złego. Ma też miłą mamę, która pilnuje, żeby pamiętał o tych zasadach; dzielna kobieta musi sobie radzić z dzieckiem, które czasem ją lubi, a czasem chciałoby ją zamordować. John ma też kolegów w szkole i śliczną koleżankę, którą bardzo, ale to bardzo chciałby torturować i zamęczyć w piwnicy. Koleżanka uciekłaby z krzykiem, gdyby wiedziała, o czym myśli John, ale nie wie, więc ma do niego wyraźną słabość, bo przecież John jest taki męski i tajemniczy.
Johnem interesuje się też agent FBI, który prowadził śledztwo w sprawie morderstw w pierwszej książce. Nie wie, że mordercą był demon, nie wie też, że demona zabił John. Ale wie, że coś tu bardzo nie gra... Tymczasem pojawiają się nowe zwłoki i najwyraźniej nowy demon, a śliczna Brooke umawia się z naszym psychopatą na randkę.
Akcja jest wartka, dialogi zabawne, bohater milutki, wkraczający na scenę demon paskudny i wredny. „Pan potwór” to przyjemna, bezpretensjonalna książka, bez szczególnych ambicji, ale też i nieobrażająca inteligencji. Rozrywka od 12 lat wzwyż; może i lepiej nie mieć 30, bo wtedy ma się już za sobą inne, fajniejsze, a również rozrywkowe książki. Ale nie zawsze przecież oczekuje się książki, która zrobi wrażenie na całe życie; czasem szuka tylko lektury na weekend.
Magdalena Rachwald