Wiedźma z Babilonu - Studentnews.pl recenzuje

Bombardowany Bagdad, obrabowane muzeum, tajemnicza babilońska tablica, zagadki, okultyzm, wiedźmy i symbole, strzelaniny na ulicach Nowego Jorku, profesorowie i przestępcy. Powinno być cudownie, ale jakoś nie chce. Te wszystkie elementy składają się na chaos, a nie na fascynującą lekturę.

Bohater usypia czujność, próbuje wyczuć komórkę, nie może powstrzymać oddawania moczu, wpada do jakiejś dziwnej dziury; dziura wydaje się nie mieć dna. Podobnie jest z tą powieścią, wydaje się nie mieć końca, a kiedy wreszcie docieramy do ostatniej strony, pytamy „zaraz, zaraz, ale o co właściwie chodzi?”. Właściwie to pytanie można zadawać sobie od początku, ale nie wiedzieć czemu człowiek jakoś nie bardzo jest ciekawy odpowiedzi. Może za tę obojętność odpowiedzialny jest częściowo niezbyt zręczny tłumacz i zmęczony redaktor, ale sądzę, że większość winy należy przypisać Dorothy McIntosh, wielbicielce muzyki, członkini Society for Mesopotamian Studies i - niestety, niestety - pisarce.

Niełatwo mi określić, co wywołuje moją irytację. Chyba najbardziej główny bohater, John Madison, który miota się od jednej akcji do drugiej, daje się oszukiwać wszystkim dookoła, podejmuje jakieś nonsensowne działania i jeszcze wpędza różne mniej lub bardziej miłe osoby w kłopoty. To, że udaje mu się przeżyć i dowiedzieć, gdzie jest artefakt i jak z niego skorzystać, możliwe jest tylko2.jpg dzięki innym bohaterom i uprzejmości autorki, która wpycha Johna Madisona w akcję jak niezbyt bystrego krewnego na intratną posadę. W takich książkach największą satysfakcją można czerpać z rozwiązywania zagadek, z odczytywania szyfrów i symboli, z przenikania kolejnych poziomów gry. Niby wszystko to jest, a przyjemności nie ma; albo zagadki są takie sobie, albo rozwiązania dokonywane techniką deux ex machina; nie ma w tym precyzji, pięknej logiki, tajemnicy.

„Wiedźma z Babilonu” dostała nagrodę za Najlepszą Niepublikowaną Powieść. Osobiście uważam, że autorka powinna poprzestać na tym wyróżnieniu i nie szukać wydawcy. Czytelnicy nic by na tym nie stracili.

Magdalena Rachwald


Komentarze
Polityka Prywatności