Styczniowy pilot serialu zebrał pozytywne recenzje widzów, dlatego po kilku tygodniach oczekiwania możemy w końcu obejrzeć dalsze losy ojca wychowującego wyjątkowego syna. Bardzo dobra telewizyjna produkcja, której warto dać szansę. Będzie hit?
Tym bardziej, że najmocniejszym jej atutem są dwa najważniejsze składniki, jakie tworzą dobre filmowe, zapadające w pamięć widowisko. Scenariusz i aktorstwo. Scenarzyści serialu stworzyli opowieść o Martinie (Sutherland), który od feralnego 11 września wychowuje samotnie syna pogrążonego w ciężkiej formie autyzmu. Martin stara się jak może, ale nie jest w stanie nawiązać kontaktu z chłopcem a problemy związane z jedynakiem przerastają nawet jego możliwości. Z pomocą przychodzi Clea Hopkins, która stara się przekonać mężczyznę, aby skorzystał z większej pomocy instytucji specjalnych. I to właśnie wtedy Jake nawiązuje pierwszy kontakt, na swój własny sposób, bo też za pomocą liczb. Okazuje się, że chłopiec jest w stanie dostrzec w nich to, co dopiero się stanie.
Trzeba bardzo dobrego scenarzysty, aby umiejętnie połączyć pozornie niezwiązane ze sobą wątki. Te w „Touch” połączone są ze sobą misterną nitką bardzo dobrych pisarzy, zdolnych stworzyć jedną układankę z całkowicie niepasujących do siebie klocków. Efekt końcowy może zdumiewać, tym bardziej jeśli poświęcimy każdemu odcinkowi niepodzielna uwagę. A to jest zupełnie nietrudne, bo ta opowieść angażuje, dzięki doskonale odtwarzającym ją aktorom. Mimo zmęczenia pracą w serialach, główną rolę zgodził się przyjąć Kiefer Sutherland, aktor absolutnie wszechstronny, tutaj zupełnie inny od postaci do której tak się przyzwyczailiśmy. To nie jest już silny i nieugięty Jack Bauer. To mężczyzna pełen słabości, pełen emocji. Ojciec. Ta postać stwarza Sutherlandowi znacznie większe pole do popisu. Patrzeć na niego to czysta przyjemność, tak samo jak przyjemnością jest telewizyjne obcowanie z młodziutkim David Mazous który – choć w zasadzie pozbawiony dialogów – ma zdolność zagarnięcia uwagi w każdej scenie, w jakiej występuje. Miejscami przechodzą ciarki.
Oby tak dalej. Jeśli serial utrzyma poziom, szykuje się wydarzenie. To okazja do zaangażowania, do przejęcia się, do wzruszenia. Jest co oglądać. Zapraszam.
M.D.