„W pracy otaczało mnie mnóstwo ludzi. Większość z nich co prawda nie żyła, ale ich obecność i tak dodawała mi otuchy.” Doktor Bass to uroczy narrator. Książkę o tym, jak powstawała Trupia Farma, czyli miejsce, gdzie naukowcy badają rozkład ludzkich zwłok, napisał ciekawie i z wdziękiem (choć nie bez pomocy innego autora).
Trupia Farma pojawia się czasem w serialach telewizyjnych i kryminałach – ja trafiłam na nią dzięki CSI Las Vegas i Kościom. To miejsce, które dosłownie usłane jest ludzkimi szczątkami – położonymi na słońcu albo w cieniu, zakopanymi, zalanymi wodą, schowanymi w zamkniętych pomieszczeniach, zostawionymi w całości i pociętymi na kawałki. W dodatku jest prawdziwe - i znajduje się w Tennessee. Trupia Farma powstała w 1981 roku, ale jej pierwszą odsłonę czekała przeprowadzka – więźniowie z pobliskiego zakładu karnego nabrali zwyczaju wpadania na nią i robienia bałaganu w ciałach.
Opowieść doktora zaczyna się w latach 50. Poznajemy Billa Bassa już na studiach, dowiadujemy się, jakie przedmioty wybierał, jakie zajęcia potem wybierał przez lata i jakich umiejętności nabierał. Dowiadujemy się też, że ciągle – jako ekspert sądowy – natykał się na rozmaite problemy, głównie z diagnozowaniem czasu zgonu. A pewnego razu pomylił się o sto trzynaście lat...
To nie autobiografia doktora Bassa, a pasjonująca opowieść o rozwoju kryminalistyki. Rzeczy, które kryminolodzy w Stanach zapewne uważają teraz za podstawy, w większości przypadków osobiście, ze studentami albo innymi badaczami sprawdził doktor Bass. Przez jego Farmę przewinęło się prawie trzysta ciał. Dzięki niemu i jego zespołowi badawczemu wiemy, jak zachowuje się ciało w wodzie i zieni; spalone i pocięte; rozkładające się zimą i latem. Dzięki tej ekipie wiadomo nawet, jak ocenić czas zgonu po chemicznym składzie ziemi otaczającej ciało i czy człowiek może się spontanicznie zapalić...
Każdy rozdział jest w zasadzie osobną sprawą kryminalną; tyle tylko, że w przeciwieństwie do książek i seriali sprawca nie zawsze zostaje zidentyfikowany i ukarany. Wszystko to jest napisane wdzięcznie, nie bez osobistych uwag – dowiemy się np. że doktor Bass wychował trzech synów i aż trzy razy się ożenił. I że ciągle nie wie, czy jego ciało trafi na Trupią Farmę po śmierci.
Całość opatrzona jest wstępem Patricii Cornwell, autorki świetnych kryminałów. Jak dowiemy się z dalszej lektury pisarka nie tylko znała doktora Bassa z konferencji dla kryminologów, ale stała się jego bliską znajomą, a nawet dała początek nowemu eksperymentowi na Farmie. Jest też autorką – fikcyjnej – fabuły zatytułowanej Trupia Farma... Wiem już, jakiej książki będę szukała jako następnej lektury.
Magdalena Rachwald