Inni ludzie to mają ciekawe życie. Są spontaniczni i kreatywni. Nigdy nie nudzą się na randkach. Może nawet nazywają się Krzysztof Król i mają własną Szkołę Wygranych i szkołę Perfect Dating. Są też przystojni, w stylu wyrazistych aktorów kina niemego, i w ogóle nie mają lęków związanych z tym, że na zdjęciu są w fajnym kapelutku, ale z okropnym kołnierzykiem.
Książka „101 pomysłów na randki” zawiera dokładnie to, co zapowiada tytuł. Gdzieniegdzie znajdziemy też puste, poliniowane strony, zapewne do zrobienia notatek, gdyby do głowy przyszedł nam własny pomysł na randkę. Cóż jednak możemy sami wymyślić, mając do czynienia z takim ekspertem jak Krzysztof Król? Randka 41, wycieczka do zoo: „będziecie boki zrywać, patrząc na masturbujące się pawiany, goryle rzucające w ludzi odchodami, osiołka śmiesznie poruszającego wargami podczas żucia trawy”. Podoba mi się też randka 38, do której przydatne będzie m.in. 10 kg cementu i pręty zbrojeniowe. I randka 74 z jednym z moich ulubionych fragmentów: „udawaliśmy a to żebrzących Cyganów, a to niedorozwiniętych, a to pijanych, którzy prowadzą samochód.”
Tak naprawdę jednak nie mam się co wyzłośliwiać. Książkę przeczytałam od deski do deski i to z przyjemnością, choć przyznaję, że śmieszyło mnie wielokrotnie zupełnie co innego niż zapewne planował autor. Wiele pomysłów na randki bardzo mi się podobało, jak nocne spacery, pikniki rowerowe czy randki na zamkniętych imprezach (choć z doświadczenia wiem, że wcale nie jest na nie aż tak łatwo się dostać). Trochę się jednak dziwię, że wszystkie dziewczęta były tak bardzo i tak zawsze zachwycone. Że bawiły się niesamowicie, boki zrywały ze śmiechu, a następnie uprawiały z autorem namiętny i romantyczny seks (nie zawsze, przyznaję). Być może po prostu Krzysztof Król ma talent do znajdowania dziewcząt o podobnym do jego usposobieniu, równie kreatywnych i spontanicznych i gotowych w każdej chwili zrobić coś szalonego i nigdy, ale to nigdy nie zmęczonych. Albo po prostu darował nam te nieudane podejścia – czego osobiście żałuję, sądzę, że mogłaby z tego powstać co najmniej równie interesująca książka.
Drodzy Czytelnicy! Czytajcie, czerpcie inspiracje, ale przede wszystkim posługujcie się zdrowym rozsądkiem. Mechaniczne odtworzenie cudzych pomysłów może dać efekt wręcz odwrotny do oczekiwanego. Uważnie przeczytajcie też krótką notatkę na pierwszych stronach: „Autor oraz wydawnictwo Helion nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za ewentualne szkody wynikłe z wykorzystania informacji zawartych w książce”. Co należy odczytać: niewłaściwe zastosowanie zawartych w książce porad może doprowadzić Was do poważnych kłopotów.
Magdalena Rachwald