Kreatywne wykorzystywanie rekina w kinie nie przestaje mnie zadziwiać. Mieliśmy oczywiście kultowe „Szczęki”, mieliśmy kilka naprawdę dobrych filmów z morskimi mordercami, ale rekin w kinie to dzisiaj przede wszystkim filmy klasy C, rzadko wypuszczane na duży ekran. Zmieniają się tylko miejsce i środowisko w którym występuje bestia. Mieliśmy już rekiny w piasku, mieliśmy w jeziorach, teraz zaś przyszedł czas na bagna. Ciekawe co będzie dalej. Rekin w kosmosie?
Ten bagienny rekin trafia tam w wyniku działania tego złego, handlowcy egzotycznymi zwierzętami, który na zapakowaniu tego najnowszego monstrum do transportu traci połowę załogi. Podczas owego transportu rekin uwalnia się z cysterny, w której jest przywożony, a ta wtacza się do bagien. Tak oto w zupełnie nietypowym środowisku zamieszkuje monstrum o niespotykanej sile i wytrzymałości. Mieszkańcy małego miasteczka mają przed sobą nie lada walkę.
Która – choć przecież z góry wiadomo, że wygrana – zabierze życie wielu z nich. Najpierw oczywiście zginą chciwi, potem niedobrzy, na końcu zaś źli, którzy od samego początku są przeznaczeni do odstrzału. Nie zabraknie kilku niewinnych ofiar, chociaż te bardzo niewinne są raczej bezpieczne. W telewizji rzadko kiedy zjadane są maleńkie dzieci, kobiety w ciąży, czy też ich otoczenie. Nie, giną najczęściej nastoletni, nabuzowani hormonami chłopcy, cycate i głupie blondynki, które zapuszczają się z nimi w wiadomych celach na odludzie. Niech mają za swoje. I tak jest i tutaj. Nie zabraknie dzielnej pani, która z zaciekłością tropi żarłacza i pana, który u jej boku nabiera nowego wymiaru męskości. Będą też efekty specjalne mniej niż średniej jakości, które nie nadają się do kina. Na szczęście tytułowy rekin jest tutaj pokazywany wyjątkowo mało, w większości ograniczając się do wynurzania złowieszczej płetwy nad poziom wody. Na te zbliżenia lepiej nie patrzeć.
Da się to obejrzeć, tak samo jak da się obejrzeć każdy inny film o podobnym motywie, pisany według niemalże identycznego scenariusza. Jeśli przyjąć całość jak średni film o średniej wartości, ze średnimi aktorami, to można naprawdę nieźle się ubawić. Przynajmniej zakładając, że wiemy na co się piszemy. Widziałam już gorsze, widziałam też znacznie lepsze, nawet te telewizyjne. Ten jest mizerniutki z plusem. Najlepiej zostawić go wielbicielom gatunku. Oni na pewno jeszcze wymyślą gdzie można wsadzić jeszcze rekina. Może na basen?
M.D.