Znajdź mnie - Studentnews.pl recenzuje

Cudowna, rozkoszna podróż w czasy pełne konwenansów, restrykcji i wielkiej miłości. Czyta się to świetnie, chociaż całość powinna być kierowana wyłącznie do kobiet. W końcu to my pragniemy bez reszty takich literackich uniesień! Rozkoszna rozrywkowa literatura. Przeczytałam jednym tchem.

Jak trudne dla kobiety mogą być konwenanse! Wie o tym dokładnie Beatrix Hathaway, która musi pogodzić wymarzone życie z tym, czego wymaga od niej socjeta własnych czasów. Ale Beatrix, zamiast na salonach, jak to wymaga jej szczebel społeczny, znacznie lepiej czuje się w lesie, opatrując ranne zwierzęta, zaprzyjaźniając się z tymi, z którymi nikt nie chce się zaprzyjaźnić. To też jej litościwa natura sprawia, że nie jest w stanie przejść obojętnie obok listu, jaki z wojny wysyła do jej koleżanki Prudence, niejaki Christopher Phelan. Prudence nie ma zamiaru odpowiadać na słowa kapitana, dlatego w porywie serca, na odpowiedź w imieniu koleżanki decyduje się właśnie Beatrix. Wkrótce całość przeradza się w regularną, intymną korespondencję, podszytą jednak kłamstwem tożsamości, które wkrótce może wyjść na jaw. Wojna dobiega końca a Christopher Phelan wraca do domu. Chce odnaleźć autorkę listów i posiąść ją za żonę. Tylko czy uda mu się odnaleźć tą prawdziwą?

2.jpgTo rozkoszna literatura kobieca, dla tych z nas spragnionych górnolotnych zwrotów i uniesień znanych jedynie z książek Jane Austen i z filmów opowiadających o dawno już minionych czasach. Chyba żadna dzisiejsza kobieta nie chciałaby tak naprawdę żyć w restrykcyjnym dla żeńskiej części świata okresie, ale chętnie przyjęłybyśmy tą część pełną męskich zalotów, zabiegania o nasze względy, komplementowania na każdym kroku i w każdym miejscu. Ach, miło jest pomarzyć. To dla tych marzeń tak dobrze czyta się tę książkę, lekką, niewymagającą opowieść o miłości, w gruncie rzeczy z bardzo przewidywalną fabułą. I co z tego, skoro historia Beatrix i Christophera jest dokładnie taka, jaka ma być, żebyśmy bez reszty wciągnęły się w ich perypetie, kibicując trudnej miłości, czekając na oczywisty, cukierkowy (w dobrym sensie tego słowa) finał. I czytać dalej, lub wrócić do poprzednich części. W końcu to nie pierwsza przygoda literacka Lisy Kleypas z rodziną Hathaway’ów, ale już piąta część serii. Warto jest docenić lekki język, humorystyczne dialogi, bystre spojrzenie autorki na nieznane przecież nam dzisiaj czasy i ich wymagania. Całość z powodzeniem można przeczytać w jedno popołudnie, bo książka wciąga bez reszty. I zachęca do czytania dalej. Kiedy następne części?

Marta Czabała


Komentarze
Polityka Prywatności