Jutro 6. Cienie - Studentnews.pl recenzuje

To już szósta odsłona przygód australijskich nastolatków, którzy muszą poradzić sobie po tym, jak ich kraj zostaje przejęty przez nieznanego wroga. Po zdecydowanie słabszej części piątej, Marsden znowu powraca do wartkiej, ciekawej historii. Dodaje też szczyptę świeżości w postaci nowych bohaterów. Efekt jest godny uwagi. Fani będą zadowoleni.

Tym bardziej jeśli część piąta zachwiała naszą wiarę w to, że w tej serii wydarzy się jeszcze coś naprawdę ciekawego. Trudno jest się pozbyć wrażenia, że gdzieś po czwartej odsłonie mocno siadło napięcie i wartkość całej opowieści. A tutaj proszę. Jest nieźle, bywa bardzo dobrze, nawet jeśli w życiu bohaterów nie dokonują się żadne spektakularne rewolucje. Bo książki Marsdena są jednak o ludziach.

Ale bohaterów znowu czeka przeprowadzka. Po tym jak w poprzedniej części osiedli w jednym z domów w Stratton,  Ellie i jej przyjaciele sami chyba nie wierzyli, że sytuacja będzie permanentna. Miło było mieć dach nad głową, ale sama lokalizacja nie należała do najbardziej bezpiecznych. Tym bardziej, że oprócz wrogich żołnierzy, przyjaciele muszą się jeszcze liczyć z nieźle zorganizowanymi grupami małych dzieci, lekko zdziczałymi, gotowymi zabijać za możliwość przetrwania. To właśnie chęć pomocy małym wojownikom przyczyni się do konieczności jak najszybszego opuszczenia miasta.  Wszyscy wracają znowu do Piekła. Tylko czy jest ono tak bezpieczne jak dawniej?

2.jpgPo niemałym rozczarowaniu jakie przyniosła dość żmudna część piąta, tutaj tempo zdecydowanie wraca na właściwe tory. Dzieje się sporo, ale bez przesady. Bohaterowie nigdy nie schodzą na drugi plan opowieści na rzecz efektów specjalnych czy też opisów wybuchowych akcji. Tutaj na powrót są żywi, ciekawi a ich przygody angażujące i realistyczne – a to przecież właśnie dlatego książki Marsdena odniosły na świecie tak duży sukces. Ich nieprawdopodobna historia jest jednocześnie przejmująco prawdziwa – realistyczna do bólu i dlatego tak bardzo sugestywna. Osobiście lubię ją też za to, że Marsden ani przez chwilę nie próbuje gloryfikować wojny, czy też przekształcać wszystko w wojenną powieść. Nie to tylko, a raczej aż opowieść o ludziach, którzy musieli ekspresowo dorosnąć i stać się wszystkim tym, czym nikt przy zdrowych zmysłach nie chciałby się stać. To piękna opowieść o przetrwaniu, mimo wszystko i o nadziei, która zostaje nawet w obliczu wszechobecnej śmierci. Jak dobrze jest czytać coś tak porządnie napisanego, zwłaszcza w niemiłosiernym zalewie plastikowych amerykańskich opowiastkach o super nastolatkach. Nie ma tutaj za grosz sztuczności, za grosz patosu, jest za to kolejna doskonała powieść sensacyjna o młodych ludziach w ekstremalnej sytuacji. Przeczytałam w jeden dzień i chcę więcej. Kiedy będzie?

Marta Czabała


Komentarze
Polityka Prywatności