Z Pratchettem już tak bywa, że albo się go lubi, albo odrzucają nas już same wzmianki o jego książkach. Faktem jest to, że każda powieść pisarza to dziwaczna podróż przez równie dziwaczną wyobraźnię autora. Ale Pratchett może uzależniać. Bo jak już przeczytacie jedną książkę, zapragniecie więcej. Tak samo będzie z powieścią „Niuch”.
Komendant Sam Vimes ma pełne ręce roboty, co jest tym bardziej przykre, że właśnie jest na urlopie. Urokliwy zakątek okazuje się jednak nie być tak bardzo urokliwy. Przysłowiowe trupy wyzierają z niemalże każdej szafy. I jak tutaj odpocząć, kiedy trzeba rozwiązać zbrodnię większą niż wszystkie pozostałe?
Inna sceneria to zawsze ryzykowny ruch w książkach, których wielbiciele przyzwyczaili się już do pewnego tła. Na szczęście ta wieś Pratchetta wciąga, znanym klimatem, ale nowymi bohaterami, kolejnymi osobowościami. Jest tutaj wszystko co dla pisarza typowe, lekki kryminał, z dodatkiem przygodowym, kolorowym, niezmiernie barwnym. Jest też oczywiście typowy dla pisarza surrealizm. Może ta kolejna książka jest jedynie trochę bardziej mroczna od poprzednich, ale to tylko dodaje jej uroku. Można się w niej zatracić, można się nią ubawić, można spędzić kilka chwil na dobrej lekturze. To obowiązkowa pozycja dla fanów Pratchetta. Inni też mogą z powodzeniem całość przeczytać, chociaż warto jednak wcześniej zapoznać się z innymi opowieściami Świata Dysku.
M.D.