Niewinna krew - Studentnews.pl recenzuje

Lubię Mastertona od dawien dawna, kiedy jeszcze w „Manitou” straszył duchami indiańskich zmarłych, cmentarzami i klimatem, od którego strach było zgasić w pokoju światło. Ten najnowszy Masterton nie straszy już tak bardzo, ale - kto wie – może to ja zrobiłam się starsza i bardziej zblazowana. Ale powieść angażuje: fabułą, bohaterami i końcem – godnym mistrza gatunku.

A i sceneria jest inna od typowych amerykańskich horrorów, dziejących się najczęściej w małych, amerykańskich miasteczkach. Masterton wkracza tutaj w świat najbogatszych, najbardziej wpływowych przedstawicieli czwartej władzy – Hollywood, filmowców, producentów, aktorów, dziennikarzy. Frank jest wziętym autorem scenariuszy, prywatnie mężem Margot i ojcem ośmioletniego Danny’ego. Kiedy odwozi go do szkoły, na jej terenie wybucha samochód – pułapka, zabierając życie kilkunastu dzieciom i nauczycielom. Jedną z ofiar jest właśnie Danny. Frank nie może poradzić sobie z poczuciem winy za śmierć syna, tym bardziej, że obwinia go o nią też żona. Kiedy poznaje przypadkiem policyjnego jasnowidza, rzuca się na okazję seansu i możliwości połączenia z Dannym. Podczas i po seansie zaczyna widzieć Danny’ego w najmniej spodziewanych okolicznościach. Ratunku od utraty zmysłów upatruje w nowej znajomości z Astrid, kobiecie o której nie wie nic, poza tym, że ona sama też kogoś straciła…

2.jpg

I to kim naprawdę jest Astrid będzie najciekawszym z nadprzyrodzonych elementów tej powieściowej układanki. Ten „ziemski” aspekt opowiada o terroryzmie, o wojnie z ugrupowaniami, które chcą zemsty za swoje krzywdy. Dobrze się to przewija razem. To co trzeba wychodzi na pierwszy plan, to co trzeba się uzupełnia, to co trzeba dopowiada brakujące elementy. Masterton wie jak prowadzić fabułę, wie jak stopniować napięcie, wie co zrobić z akcją, tak aby przykuć uwagę swojego czytelnika, nawet jeśli akcji jest w tej książce mniej niż w innych, stricte horrorach. Pisze tak, abyśmy z każda kolejną stroną chcieli jeszcze więcej.  Jednocześnie zaś nie przesadza, nie stara się straszyć tym, co zupełnie niestraszne, dodaje wątki obyczajowe, ludzkie. Tworzy powieść rozrywkową, ale jednak mądrą, ciekawą, taką, którą przyjemność jest czytać. Jeśli lubicie dobrą książkę, coś z pogranicza lekkiego horroru, thrillera, ale i powieści obyczajowej – to będzie idealna książka. Świetna!

Marta Czabała


Komentarze
Polityka Prywatności