Wyznania upiornej mamuśki - Studentnews.pl recenzuje

Kocham swoje dziecko. Dałabym się za nie bez wahania pokroić. Ale czasem przychodzą takie chwile, że najchętniej uciekłabym przed nim gdzie pieprz rośnie, do czasów, kiedy w życiu nie było żadnych obowiązków. Przynajmniej żadnych, od których zależałoby dobro innego, małego człowieka.

Jak to dobrze, że nie tylko ja. Jill Smokler doskonale wie, jak to jest mieć dosyć swojego dziecka, jak przez nie ogarnia cię wszechobecna rozpacz, jak masz ochotę zaszyć się gdzieś daleko i nie odbierać telefonów. To właśnie ona na swoim blogu zgromadziła tysiące matek, zmęczonych uparcie lansowanym, celebryckim obrazem matki: wiecznie uśmiechniętej w zastygłych pozach z rozkładówek gazet. I chwała jej za to!

2.jpg

Jej książka to – przetykany wpisami jej czytelników - zbiór fragmentów z bloga, historia jej życia, macierzyństwa i wszystkich, ale to absolutnie wszystkich stron posiadania dzieci. Ci, którzy mają już własne pociechy bez wątpienia odnajdą tutaj własne historie, niektóre wywołujące salwy śmiechu, niektóre czytane przez łzy wzruszenia. Ta książka jest na wskroś prawdziwa, emocjonalna, przepiękna. Pokazuje obraz kobiety, która kocha swoją trójkę dzieci nad własne życie, ale musi mieć też swoje własne życie, własne sprawy, tak aby nie stracić samej siebie. Pamiętacie, jak płakałyście z bezsilności, kiedy wasze dzieci nie chciały się uspokoić? Pamiętacie całonocne kolki? Chwile, gdzie nie było czasu, aby umyć sobie nawet zęby? Jest nas więcej! A, jak wiadomo, w jedności siła.  Przepiękna, wzruszająca, przeurocza mała książeczka. Czy będą następne?

Marta Czabała

P.S. Jutro otwiera się przedszkole. Po miesięcznej, wakacyjnej przerwie. Jesteśmy z mężem przeszczęśliwi.


Komentarze
Polityka Prywatności