Kupując książki Tess Gerritsen kupujemy dzisiaj pewnien standard. Można się pewnych rzeczy spodziewać, bo Gerritsen nie zawodzi. Będzie więc kryminał, porządny, policyjny. Będzie trochę medycyny, ciut antropologii. Będzie przygoda literacka. Bo Gerritsen po prostu umie pisać i porwać czytelnika.
Tym razem śledztwo krąży dookoła bostońskiego Chinatown. To właśnie tam grupa turystów odnajduje ludzką rękę. Przybyła na miejsce detektyw Rizzoli szybko odnajduje resztę ciała zamordowanej kobiety. GPS w samochodzie ofiary wskazuje na miejscową szkołę sztuk walki. Śledztwo szybko pokazuje, że sprawa ma bezpośredni związek z pewną strzelaniną sprzed 19 lat i sprawą co najmniej dwóch zaginionych nastolatek.
Czytanie takich książek to czysta, niczym nie skrępowana przyjemność. Od pierwszej strony mamy porywającą akcję, pierwszorzędny humor i fabułę, doskonale logiczną. Gerritsen nie pozwala sobie na popadanie w chaos, nie gubi wątków. Jest logiczna, sensowna, a jednocześnie tak porywająca! Kolejna przygoda z jej powieścią wzmocniła też moją literacką miłość do jej bohaterów, rodziny Rizzoli, Maury Isles, detektywa Korsaka czy Gabriela Deana. Chyba poczułabym się zawiedziona, gdyby nie było ich w następnych powieściach pisarki. Tą przeczytałam w niespełna dwa dni, żałując że niestety muszę jeszcze po drodze wykonywać pewne domowe i zawodowe czynności. Cudna!
O.K.