Faraon wampirów - Studentnews.pl recenzuje

Obaj, Konrad T. Lewandowski i świętej pamięci Bolesław Prus, mają na swoim koncie bardzo udane książki; niestety „Faraon wampirów” do nich nie należy.

To był szatański pomysł – wziąć powieść Prusa, napisaną w 1895 roku, i przerobić ją na powieść o wampirach i nieumarłych mumiach. Niestety, niestety. Coś się nie udało. Czytając „Faraona wampirów” czułam, że dostałam z Prusa zostały wyłącznie nudne rozważania nad funkcjonowaniem państwa i społeczną niesprawiedliwością. Konrad T. Lewandowski albo zostawił za dużo, albo rzeczy niewłaściwe. Sam dodał nieprzesadnie dużo – trochę niezwykle miłych rzeczy, takich jak nieumarła matka młodego Ramzesa patrząca na niego oczami ze szkła i emalii; albo wampiry z odciętymi głowami niosące lektykę, węszące przełykami. Poza tym, zrobienie z Fenicjan wampirów w niewielkim stopniu zmieniło dynamikę powieści – nadal mamy krwiopijców niszczących zdrowy egipski naród.

2.jpg

Podoba mi się pomysł (i cenię sobie tę bezkompromisową bezczelność Lewandowskiego), ale wykonanie uważam za dziwaczne. Tak sobie po prostu wziąć książkę innego autora, zostawić całe rozdziały, dialogi, akapity i tylko tu i ówdzie coś zmienić albo dodać – co z tego mogło wyjść dobrego? Albo zawiódł Bolesław Prus (kiedyś Faraona przeczytałam z przyjemnością, ale to było tak dawno temu...), albo Konrad T. Lewandowski. Moim zdaniem mamy tu do czynienia z połączeniem ramoty (która być może samodzielnie by się obroniła jako urocze staroświeckie czytadło) z lenistwem. Wolałabym, żeby Lewandowski napisał nową powieść, niechby czerpiąc pełnymi garściami z Prusa. Albo zrobił z tego opowiadanie. Przecież potrafi pisać, niech więc robi to, co umie najlepiej. Bo uwspółcześnianie szkolnych lektur mu nie idzie (strach pomyśleć, co można zrobić z innymi, np. z Nad Niemnem – Teofil Różyc i Zygmunt Korczyński na pewno byliby wampirami).

Magdalena Rachwald


Komentarze
Polityka Prywatności