Szymon Hołownia jest bystry i zabawny; powiedzmy to od razu: jest oficjalnie najbystrzejszym i najzabawniejszym polskim katolikiem. Można go zobaczyć w telewizji, usłyszeć w radiu i przeczytać którąś z jego ośmiu książek. Alę tę akurat bez jakiejś szczególnej przyjemności.
To książka dla katolików, którzy chcieliby zobaczyć, jak żyją, myślą i mówią katolicy i inny chrześcijanie na całym świecie. Szymon Hołownia wybrał się z wizytą, a raczej z wieloma wizytami do innych wierzących – od Guam do Wielkiej Brytanii. Napisał chrześcijańską książkę podróżniczą.
Dużo tu rzeczy ciekawych, sporo zabawnych, wiele pouczających. Ciekawi ludzie, ciekawe zdjęcia. Ale jako nie-bardzo-katoliczka nie jestem zainteresowana sercem tej podróży i mało poruszają mnie poruszane w niej zagadnienia. Więc Hołownia od razu jest dla mnie na spalonym.
Ale pamiętam też inną jego książkę, kiedy oddawał głos osobom stojącym na krawędzi – Ludzie na walizkach. I to była książka, w której autor więcej słuchał niż podróżował. Szymon Hołownia ma ucho i cierpliwość do słuchania, ma też wyczucie tematu. Ale Last minute sprawiła na mnie wrażenie książki, która jest pretekstem do podróży dookoła świata. Zbyt szybkiej i zbyt powierzchownej.
Magdalena Rachwald